Ford Racing 2 - przed premierą
Ford Racing Evolution to bezpośrednia kontynuacja wydanego w 1999 roku Ford Racing. Cechą wyróżniającą tamtą grę, która zarazem stanowi mocny punkt FRE jest oficjalna licencja oraz wsparcie Forda umożliwiające wykorzystanie wybranych modeli koncernu.
Rozumiem, że swoją grę może mieć Mercedes czy Porsche, ale Ford? Jaka jest przyjemność ze ścigania się malutkimi miejskimi Ka, czy typowo rodzinnymi Mondeo (na dodatek niepodrasowanymi), skoro można wsiąść do takiego Boxstera czy CLK i mknąć kilkaset kilometrów na godzinę? Widać jednak, że kogoś to interesuje, skoro taka gra powstała. Co więcej, pomimo nieco wątpliwej jakości odniosła spory sukces. Największy na konsolach, gdzie sprzedała się w ponad 500 tysiącach egzemplarzy. Mowa tu oczywiście o „Ford Racing”, którego za sprawą Cenegi mieliśmy okazję testować w naszym kraju. Dystrybucją kontynuacji zajmie się ta sama firma. Wygląda jednak na to, że tytułu tego nie będzie już musiała się wstydzić. „Ford Racing Evolution” zapowiada się o wiele lepiej od swojego poprzednika. Nie bez znaczenia jest to, że zabrali się za niego programiści z RazorWorks, którzy mają na swym koncie całkiem niezłego „Total Immersion Racing”. Jeśli więc tylko nie popełnią jakichś karygodnych błędów przy produkcji gry, możemy spodziewać się tytułu, który swym poziomem dorówna podobnym, sygnowanym przez wielkie koncerny wyścigom.
Jedną z pierwszych rzeczy, która od razu rzuciła mi się w oczy po przeczytaniu pierwszych informacji na temat „FR Evolution” jest odejście od najmniejszych modeli tej firmy, które ze sportem nie mają raczej wiele wspólnego. Autorzy gry skupili się na modelach wyścigowych. Nie oznacza to oczywiście, że zabraknie typowych zawalidróg. W grze pojawi się na przykład kilka przyciężkich pick-upów. Esencją będą jednak wyścigówki. Z racji tego, że europejskie modele Forda są kierowane raczej w stronę statecznych klientów, skupiono się na pojazdach produkowanych w Ameryce. Przede wszystkim mam tu na myśli kultowego Mustanga i to w przeróżnych wersjach. To chyba dobre posunięcie, tym bardziej, że gra w założeniach ma być dość dynamiczna, a byłoby to raczej niemożliwe w przypadku wyboru pojazdów o mocy silnika nie przekraczającej 100-150KM.
Skoro już powiedziałem o pojazdach, to warto dodać, iż w całej grze ma się ich pojawić ponad 30 (dokładnie 32). Nie jest to jakaś zatrważająca ilość, ale w zupełności powinna wystarczyć do zaprezentowania wszystkich ciekawszych modeli niemieckiego koncernu. Jako że nie przedstawiono jeszcze wszystkich pojazdów, za których kierownicą będzie można usiąść, wymienię tylko kilka „pewniaków”. Tak jak już wspomniałem wcześniej, w grze nie mogło zabraknąć Forda Mustanga. Gracz będzie mógł przetestować zarówno Fastbacka, GT (rocznik ’68 - „rozreklamowany” przez Steve’a Mcqueena) czy Big Bossa, jak i jego najnowszą odmianę, zjeżdżającą obecnie z taśm montażowych (również w „wypasionej” wersji Mach III). W grze nie zabrakło też kilku jakże fascynujących prototypów, m.in. modelu GT Concept Car. Na samym Mustangu świat się jednak nie kończy. W grze pojawią się też między innymi takie modele jak Thunderbird (klasyczny - rocznik ‘55, ale i najnowsza odmiana, której seryjną produkcję rozpoczęto kilka lat temu), GT40 czy Focus (prawdopodobnie ST170). Ten ostatni pojazd zaprezentuje się także i w kilku innych wersjach, między innymi rajdowej, która przywodzi na myśl serię „CMR”.
Szkoda tylko, że z racji wydawania gry bezpośrednio „pod skrzydłami” Forda nie uraczymy w niej możliwości demolowania sterowanych maszyn. Identycznie jest chociażby z serią „Gran Turismo”. Jej można to jednak wybaczyć, pamiętając o ogromnym wyborze aut i możliwości ich tuningowania. Na dzień dzisiejszy wygląda na to, że w „FR Evolution” tego „haczyka” zabraknie. Nie będzie ani uszkodzeń, ani tuningu wozów. Jedyne co pozostanie, to wybór koloru i rodzaju skrzyni biegów...
Autorzy gry dużo pracy wkładają w przygotowanie ciekawego trybu kariery. Podobnie jak chociażby w „NFS Porsche”, ma on polegać na zdobywaniu coraz to nowszych modeli Forda. Zabawę zacznie się w latach 50-tych, siadając za kierownicą niezbyt fascynujących pick-upów i nieco przyciężkawych krążowników szos. Im dalej jednak będziemy się w ten tryb zagłębiać, tym lepsze maszyny pojawią się w naszym garażu. Szkoda tylko, że prawie na pewno nie będzie się ich kupowało. Najprawdopodobniej gracz automatycznie zostanie nimi obdarowany, np. w nagrodę za ukończenie jakiegoś trudniejszego wyścigu czy pucharu. Moim zdaniem autorzy mogliby popracować nad wprowadzeniem wątku finansowego. Z pewnością takie rozwiązanie bardziej uszczęśliwiłoby maniaków prędkości. Pewnym pocieszeniem ma być obietnica przygotowania aż ośmiu różnych rodzajów wyścigów. Poza standardowymi zmaganiami na zamkniętym torze, nie zabraknie również tras otwartych. Niezwykle ciekawie prezentują się zmagania polegające na wymijaniu stojących na trasie pachołków czy trzymaniu się ściśle określonego toru jazdy. Jeden z trybów będzie też premiował jazdę za przeciwnikiem (w tunelu aerodynamicznym, który wytwarza). Podobny motyw z powodzeniem zastosowano już w „Midnight Club II”. Tak jak i w grze Rockstar Games, ma on tu być „wyróżniony” przyjemnym dla oka efektem rozmycia otoczenia.
Na dzień dzisiejszy ciężko jest cokolwiek powiedzieć na temat modelu jazdy. W zamierzeniach autorów ma on stanowić kompromis pomiędzy realizmem a czystą rozrywką. Z racji konsolowych powiązań i braku modelu uszkodzeń skłaniałbym się raczej ku rozwiązaniu arcade’owemu. Z pewnością zachowana zostanie różnica w kierowaniu pojazdami pochodzącymi z różnych epok i zaopatrzonymi w różnorakie pomoce w stylu ABS-u czy ESP. Trailer ukazujący wybrane momenty z gry nie przekonał mnie natomiast w kwestii odczuwania prędkością, z jaką w danym momencie gracz się porusza. W tej chwili wszystko to wygląda dość ślamazarnie, także w przypadku kilkusetkonnych potworów. Mam nadzieję, że do czasu premiery zostanie to poprawione, tym bardziej, że w „Total Immersion Racing” ten element gry został zrealizowany o wiele lepiej.
Skoro już wspomniałem o poprzedniej ścigałce RazorWorks, nie można nie zahaczyć tematu SI komputerowych przeciwników, który to miał „TIR”-a wyróżniać. Końcowy efekt może i nie był rewelacyjny, ale trzeba przyznać, że momentami udawało mu się czymś gracza zaskoczyć, a więc i wyróżnić na tle konkurencji. Autorzy „FR Evolution” obiecują zaimplementować do gry ulepszony moduł sztucznej inteligencji. O jego jakości przekonamy się jednak dopiero w momencie premiery gry.
Wygląda na to, że jednym z mocniejszych punktów „FR Evolution” może okazać się spory wybór tras. Autorzy wyraźnie stawiają na ich różnorodność. Co prawda w obecnym stadium produkcji pokazywane są jedynie tradycyjne obiekty asfaltowe, ale w finalnym produkcie mają się też pojawić odcinki przeznaczone dla rajdowców, fanów konstrukcji owalnych (a’la NASCAR) czy posiadaczy pojazdów z napędem 4x4. Tras w grze ma być co najmniej kilkanaście. Z pewnością pojawią się też w kilku różnych odmianach (np. lustrzane odbicie). Gra ma się cechować zróżnicowanym poziomem trudności, przy czym bez żadnych problemów wszystko będzie można skończyć na tym najniższym. Nie wiem czy jest to dobre posunięcie. Nie chciałbym pokończyć wszystkich pucharów w dwa wieczory, a jeśli autorzy nie zarzucą tego pomysłu, to tak właśnie może się stać.
Graficznie „FR Evolution” nie rzuca na kolana, ale i nie wywołuje obrzydzenia. Warto zaznaczyć, iż gra jest w dość wczesnym stadium, tak więc z pewnością finalny produkt może wyglądać znacznie lepiej. Odnoszę wrażenie, że autorzy jak na razie większą uwagę przywiązują do otoczenia tras niż pojazdów, które się na nich pojawią. Te wyglądają dość przeciętnie. Jedyne co je wyróżnia, to solidnie zrealizowany efekt odbijania się otoczenia na ich karoseriach i szybach. Wyraźnie jednak widać, że brakuje im detali. Mam nadzieję, że do momentu premiery zostaną upiększone. Wracając zaś do tras, autorzy obiecują mnóstwo ruchomych elementów, między innymi helikoptery przelatujące nad trasą czy też pojazdy cywilne podczas rozgrywania wyścigów na odcinkach otwartych. O muzyce wiadomo natomiast tylko tyle, że ma być dość przyciężkawa (punk, rock) i umiejętnie komponować z dynamiczną formą rozgrywki.
„Ford Racing Evolution” w niczym nie przypomina swojego poprzednika. To dobrze, bo o tamtym produkcie chciałbym jak najszybciej zapomnieć. Nie ma co jednak ukrywać, autorzy muszą jeszcze nad swoim dziełem solidnie popracować. Grafika mimo widocznych starań powinna być trochę lepsza, wypadałoby też przemyśleć kwestię poziomu trudności i awansowania w trybie kariery. Myślę jednak, że pomimo tych wszystkich narzekań i niepewnych elementów możemy liczyć na solidny tytuł, który umili czas oczekiwania na „NFS Underground”. Gra ma ukazać się późną jesienią, chociaż osobiście bardziej stawiam na Gwiazdkę.
Jacek „Stranger” Hałas
