Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 14 stycznia 2008, 11:10

autor: Marek Grochowski

FIFA Street 3 - już graliśmy!

Tym razem programiści zza Wielkiej Wody mają w zanadrzu trzecią odsłonę FIFY Street. Jeśli przegapiliście poprzednie dwie, nie ma nad czym ubolewać. „Trójka” to całkiem inna bajka, po zetknięciu z którą i tak nie będziecie chcieli wracać do przeszłości.

Kiedy nowy PES słabuje, a świetność FIFY to wspomnienia zamierzchłej epoki, statystycznemu fanowi łaciatej marzy się wybieg na osiedlowe boisko albo rzucenie się na kanapę w celu obejrzenia Ligi Mistrzów. Z racji tego, że aktualna pora roku nie sprzyja ani jednemu, ani drugiemu, trzeba zejść na ziemię i poszukać alternatywy. Tu z pomocą przychodzą panowie z kanadyjskiego EA Big, którzy już nieraz udowadniali, że ratowanie graczy przed śmiercią głodową to ich specjalność.

Tym razem programiści zza Wielkiej Wody mają w zanadrzu trzecią odsłonę FIFY Street. Jeśli przegapiliście poprzednie dwie, nie ma nad czym ubolewać. „Trójka” to całkiem inna bajka, po zetknięciu z którą i tak nie będziecie chcieli wracać do przeszłości. Zmianie ulegnie wiele – wszak tytuł ma trafić na next-geny, gdzie nie ma już taryfy ulgowej w aspekcie oprawy wizualnej czy gameplay’a. Wszystko musi lśnić i wywoływać u widzów opad szczęki, a przy tym nie nudzić ich w kwadrans po zachłyśnięciu się pierwszym wrażeniem. Autorzy gry mają kilka pomysłów na to, jak tego dokonać.

Nie wszyscy gracze będa wysocy i szczupli.

Pierwszy z patentów, jakie zamierzają wprowadzić, to całkowicie odmieniony wygląd piłkarzy. Jeśli przypatrzycie się postaciom widocznym na obrazkach, zauważycie, że coś z nimi nie tak. Są zazwyczaj chude, wysokie, o karykaturalnych sylwetkach i jednakowo prostych rysach twarzy – bez marnowania polygonów na szkliwo nazębne Ronaldinho czy kolczyki Cristiano Ronaldo. W obecnym kształcie zawodnicy przypominają raczej komiksowych bohaterów niż zwykłych ludzi. Istotnie, takimi właśnie herosami będą. Dwustu pięćdziesięciu gwiazdorów, jakich zobaczymy w FIFIE Street 3, to sama śmietanka światowej piłki: Thierry Henry, Samuel Eto’o, David Beckham i wielu, wielu innych graczy reprezentujących osiemnaście krajów. Zespołów klubowych nie uświadczymy, narodowej drużyny Polski również. Obecność Brazylii, Francji, Meksyku albo nawet takiej egzotyki, jak Nowa Zelandia i Chiny, powinna jednak skutecznie złagodzić nastrój tych, którym niedobór orłów Beenhakkera mógłby złamać serca.

Zgodnie z zasadą „więcej, lepiej, ładniej” drużyny występujące w grze zostaną rozbudowane o dodatkowego piłkarza. Oznacza to, że na placu boju zajmiemy się kontrolą nie czterech, lecz pięciu podopiecznych. Prócz tego naszym zadaniem będzie takie dobranie składu, aby wspierający bramkarza zawodnicy z pola kwalifikowali się do kilku kluczowych kategorii. Pierwsza z nich to Enforcer (oznacza ostoję obrony, wojownika w rodzaju Gennaro Gattuso). Kolejna – Playmaker – wymaga zaopatrzenia się w dobrego rozgrywającego, kogoś na miarę Michaela Ballacka. Trzecia, Trickster, każe znaleźć człowieka, który ośmieszy przeciwników wymyślnymi zwodami, a ostatnia, Finisher, nie pozostawia wątpliwości co do tego, że ktoś wszystkie te akcje będzie musiał wykończyć.

Po dopasowaniu piłkarzy do preferowanego stylu gry i zdecydowaniu się na udział w jednym z międzynarodowych turniejów zostaniemy przeniesieni na wirtualne boisko. W FIFIE Street 3 pojawi się siedem „ulicznych” aren i zostaną one umiejscowione w takich lokacjach, jak: stocznia, okolice brazylijskiej plaży, dach wieżowca w Azji czy też centrum którejś z europejskich metropolii. Gdy poznamy już na dobre specyfikę wszystkich miejsc, autorzy gry dorzucą nam dwa kolejne, publikując je bezpłatnie na łamach usługi Xbox Live Marketplace. Boiska będą większych rozmiarów niż te znane z poprzedniczek – tak aby swobodnie mogło się na nich zmieścić dziesięciu kopaczy.

Podwórkowe stadiony zostaną wyposażone w interaktywne elementy pokroju ogrodzeń wyginających się od uderzenia futbolówką albo sztachet i barierek odkształcanych przez samych piłkarzy w trakcie wykonywania przez nich karkołomnych ewolucji. Co ciekawe, w nowym dziecku EA Big triki wzorowane będą nie tylko na popisach specjalistów od łaciatej, ale także na wyczynach sportowców uprawiających parkour. Ich to właśnie zdecydowano się zaprosić na indywidualne sesje motion-capture, dzięki którym herosi w FIFIE Street 3 będą jeszcze bardziej giętcy i skoczni. W wygibasach z piłką wesprze ich nowy system animacji, oznaczony przez Elektroników kryptonimem ANT. Za jego sprawą sztuczki będzie można łączyć w sekwencje, a także przerywać je w dowolnym momencie, nie czekając na to, aż zaprogramowane wcześniej ruchy dobiegną końca.

Jedno z boisk - w sam raz, żeby przyjść i pooglądać mecz.

Wachlarz zagrań zostanie wzbogacony o wiele ekwilibrystycznych akcji w stylu odbijania się od ścian, podawania futbolówki barkiem, niewiarygodnych żonglerek, a nawet prześlizgiwania po plecach oponenta. Prócz tego z pomocą przycisku Y i analogowych gałek pada zrobimy też inne triki, których przeciętny śmiertelnik w rzeczywistości nigdy by nie zrealizował (przewrotki na betonie, kopnięcia podczas stania na rękach itp.). Nasze popisy wymkną się wszystkim kodeksowym zasadom, których przestrzegania strzeże zazwyczaj sędzia. Nie zobaczymy żadnych stałych fragmentów gry ani rzeczy, które mogłyby zaważyć na tempie i płynności meczu. Pojawią się natomiast brutalne faule i celowe uderzenia piłką w rywala – ot tak, abyśmy nie zapomnieli, że zabawa toczy się według ulicznych reguł.

Ogrom możliwości, jakie zaoferuje nam dziecko EA Big, to efekt położenia nacisku na widowiskowość produktu. FIFA Street 3 ma być atrakcyjna – do tego stopnia, że da się w niej skonstruować bramkowe akcje bez choćby jednego upuszczenia piłki na podłoże. Apogeum nastąpi w chwili, kiedy wskutek wykonania ciągu ewolucji uruchomiona zostanie opcja Gamebreaker. Użycie tego dopalacza nałoży na ekran efektowny filtr, a w kwestii gameplay’a zagwarantuje piłkarzom maksymalny poziom wszystkich umiejętności. Oznacza to, że każdy z nich połączy w sobie umiejętności Enforcera, Playmakera, Trickstera i Finishera. Wówczas oddanie atomowego strzału zaowocuje przeważnie natychmiastowym golem, a jeśli uderzenie zostanie poprzedzone wysoko punktowaną kombinacją, zdobycie bramki wykluczy przeciwnika z dalszej gry. Gamebreaker będzie mógł zostać aktywowany jednocześnie przez obie drużyny (o ile każda z nich wykaże się odpowiednim poziomem wymaganego wskaźnika), toteż niejednokrotnie na konsolach dojdzie do istnej batalii z udziałem sztucznej inteligencji i żywych graczy. Według wstępnych obietnic FIFA Street 3 ma zapewnić odpowiednią dawkę wrażeń nawet ośmiu osobom naraz, za pośrednictwem sieciowego trybu multi, rzecz jasna.

Kto pierwszy, ten lepszy.

W stosunku do poprzedniczek zmianie ulegnie też grafika. Modyfikacje nie ograniczą się jedynie do wyglądu piłkarzy, ale dosięgną także boisk, które staną się teraz bardziej malownicze. Silnik zapożyczony wprost z next-genowego NBA Street Homecourt wpłynie na pastelowość barw prezentowanych widoków, a na X360 wyświetli także obraz w rozdzielczości 1080p przy 30 klatkach na sekundę. W ślad za poziomem warstwy wideo pójdzie też część audio, gdzie poza licencjonowanymi utworami (m.in. brytyjskiej grupy The Go! Team) usłyszymy również boiskowe pokrzykiwania zawodników, wykonywane naturalnie w ich ojczystych językach. Autorzy zdecydowali, że to lepszy wybór niż męczenie graczy flegmatycznym komentarzem któregoś z angielskich spikerów.

Podczas ostatnich targów Games Convention mieliśmy okazję zapoznać się z bardzo wczesną, xboksową wersją FIFY Street 3. Z uwagi na początkowy stan prac nad tytułem w Lipsku nie wywierał ona kolosalnego wrażenia. W trakcie meczu program zawiesił się dwa razy, a i w samej rozgrywce widoczne były kardynalne błędy – kiedy oddałem strzał na bramkę przeciwnika, piłka odbiła się od słupka i potoczyła wprost do mojej siatki (przez kilkudziesięciometrowe boisko, tuż obok stojącego sztywnie golkipera). Mimo tego wykonywanie prostych sztuczek i podań nie sprawiało problemów, a dzięki ładnej oprawie produkcja EA Big już w sierpniu prezentowała się nad wyraz przyzwoicie. Jeśli od tego czasu deweloperom z Kanady nie stanęły na drodze żadne problemy, bardzo prawdopodobne jest, że w połowie lutego wypuszczą wreszcie na rynek grę, która będzie w stanie nawiązać równorzędną walkę z klasycznymi symulacjami piłki. W końcu do trzech razy sztuka.

Marek „Vercetti” Grochowski

NADZIEJE:

  • nowa stylizacja zawodników;
  • jeszcze więcej zagrań;
  • zmagania w sieci.

OBAWA:

  • skupienie się na fajerwerkach może sprawić, że pomimo ładnego wyglądu sportówka będzie niegrywalna.
FIFA Street 3

FIFA Street 3