Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 19 sierpnia 2010, 22:28

autor: Marek Grochowski

FIFA 11 - gamescom 2010

Na kilka tygodni przed premierą po raz ostatni rzuciliśmy okiem na grę FIFA 11. Sportówka EA trzyma dobrą formę.

Możliwość wcielenia się w bramkarza, multiplayer 11 na 11 i Jakub Błaszczykowski na polskiej okładce – to w skrócie najważniejsze informacje, jakie ujawniono na gamescomie w związku z coroczną edycją kopanki EA Sports. Garść suchych faktów udało nam się wzbogacić o wrażenia z rozgrywki na Xboksie 360. Odczucia mamy pozytywne, bo FIFA to tak dobrze naoliwiona maszyna, że wystarczy zaledwie kilka zmian, by produkcja Kanadyjczyków dalej dostarczała przyjemności.

Najciekawsza nowinka to opcja grania golkiperem – już nie wyłącznie przy rzutach karnych, ale przez cały okres spotkania. Jeśli ktoś się uprze, może uruchomić nie tylko tryb Be a Pro Goalkeaper, ale kierować poczynaniami bramkarza w trakcie piętnastoletniej kariery.

Wreszcie ktoś pomyślał, że za obrońcami też stoi ważny zawodnik.

Sterowanie nie jest w tym przypadku specjalnie skomplikowane – musimy jedynie przemieszczać się po polu karnym i poprzez wychylanie gałki rzucać w miejsce, które AI pokazuje, gdy przeciwnik jest przy piłce. Podświetlony przez konsolę okręg zmienia położenie za każdym razem, gdy oponent wykonuje zwód albo obraca się z piłką w innym kierunku. Poza powstrzymywaniem napastników mamy też sposobność do zmuszania partnerów z zespołu, by sami oddali strzał albo podali nam piłkę. Porywając się na dużą nonszalancję, możemy też zmienić ujęcie kamery na TPP (bez włączania pauzy) i ruszyć golkiperem na bramkę przeciwnika. Taka taktyka to jednak ostateczność i wie o tym doskonale rywal, który widząc, że opuszczamy pole karne, stara się wykonać skuteczny lob od razu po odbiorze łaciatej.

Zabawa w bramkarza – jak na średnio widowiskową pozycję – okazuje się nawet dosyć atrakcyjna, szczególnie gdy silniejszy przeciwnik wciąż napiera na naszą obronę. Wątpię jednak, że znajdzie się wielu fanatyków, którzy będą chcieli stać między słupkami dłużej niż przez kilka spotkań. Ci, którzy się zdecydują, powinni sprawdzić opcję multiplayer, bo – jakby na rocznicę serii – wreszcie udostępniono w niej potyczki 11 na 11.

Gra w sieci na taką skalę może powodować pewne problemy. Nie chodzi tu o skompletowanie pełnego składu, bo z pewnością znajdzie się mnóstwo klanów chętnych do turniejów. Dla nich przewidziano nawet osobny tryb o nazwie Pro Clubs. Poważniejszym problemem mogą okazać się gracze, którzy dla żartu zechcą podkładać się przeciwnej drużynie. Główny producent FIF-y 11, David Rutter, uspokaja jednak, że w takiej sytuacji kapitan zespołu może po prostu wyrzucić z serwera niesfornego użytkownika.

W singlu nowa FIFA trochę różni się od poprzedniczki, choć szumnie rozgłaszane rewelacje o tym, jaki to wspaniały miał być system Pro Passing, należy raczej określić mianem kilku usprawnień w sterowaniu – przynajmniej dopóki nie sprawdzimy ich w perspektywie całego, długiego sezonu. W oczy bardziej rzuca się ulepszona inteligencja przeciwnika – podając niedbale po ziemi, częściej musimy liczyć się z możliwością przechwycenia futbolówki przez rywala. Sportówka Elektroników jest dzięki temu jeszcze bardziej realistyczna, nie tracąc przy tym nic ze swojej grywalności.

Przeciwnicy lepiej przewidują nasze boiskowe zamiary.

Zapowiadana przez twórców Kariera zbiera w całość tryb Menadżerski i Zostań Gwiazdą, umożliwiając przy tym podjęcie się pracy trenera nawet po tym, gdy jako piłkarz zawiesimy już buty na kołku. Programiści wgryźli się też w parametry gameplaya, pozwalając na modyfikowanie auto switchingu np. tak, aby aktywny zawodnik przełączał się dokładnie wtedy, gdy piłka frunie jeszcze w powietrzu. W opcjach możemy włączać także wykrywanie zagrań ręką, a nawet regulować taki szczegół jak napięcie siatki w bramce, nie wspominając już o możliwości importowania i podpinania do drużyn własnych, kibicowskich przyśpiewek.

Na zakończenie meczu mamy dostęp do ekranu Match Highlights, czyli przejrzystego zestawu powtórek, po wybraniu którego naszym oczom ukazuje się lista najciekawszych akcji. Każdą z nich da się zapisać, by potem pokazać kolegom albo załadować do sieci. Chwalić możemy się też statystykami, które tym razem widoczne są na stadionowej tablicy od razu, gdy logujemy się w głównym menu.

FIFA 11 na Xboksa 360 jest gotowa w niemal 95%. O jej jakość możemy być spokojni, bo to tylko lekko przebudowana wersja gry z numerkiem 10. Bardziej ciekawi nas, czy w tym roku gra EA wreszcie doczeka się na konsolach groźnej konkurencji.

Marek „Vercetti” Grochowski

FIFA 11

FIFA 11