Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Humankind Publicystyka

Publicystyka 18 czerwca 2020, 16:00

Fani Cywilizacji świętujcie – Humankind nieźle się zapowiada

Przed twórcami Humankind jeszcze druga droga, ale ich wizja historii ludzkości już dzisiaj wygląda ciekawe. Francuzi robią grę dla fanów Cywilizacji, ale to zdecydowanie nie będzie jej klon.

Uwielbiam Cywilizację. Ponad 20 lat temu z pewną dozą nieśmiałości prosiłem dziadka, żeby w trakcie rodzinnych spotkań pozwolił mi pograć w „jedynkę” na swoim kompie. „Dwójkę” testowaliśmy ze znajomym z dzieciństwa całymi latami – najczęściej w ulubionym scenariuszu drugowojennym. Nie zaskoczę więc nikogo, przypominając, że Civilization 6 niesamowicie mi się spodobało. Dałem tej grze 9/10 i od czasu do czasu do niej wracam.

Tym bardziej cieszy mnie, że nastała ostatnio moda na klony tej serii. Jasne, strategii typu 4X (eksploracja, ekspansja, eksploatacja, eksterminacja) nigdy nie brakowało, ale zazwyczaj sięgały one po klimaty science fiction czy nawet fantasy. W realiach historycznych cykl Sida Meiera nie miał ostatnio wielkiej konkurencji, jednak powoli się to zmienia. Już teraz możecie zagrać we wczesną wersję Old Worlda (dostępną tylko w Epic Storze, a więc łatwą do przegapienia), a w przyszłym roku zadebiutuje Humankind. Spędziłem ostatnio parę godzin z „Ludzkością” (uroczo to brzmi po polsku, nieprawdaż?) i choć przed twórcami jeszcze sporo pracy, jestem dobrej myśli. Bo to nie będzie po prostu klon Cywilizacji.

BĘDZIE DOBRZE?

Trudno dziś oczywiście powiedzieć, czy Humankind odniesie sukces, czy nie. Pomijając już nawet fakt, że aby ocenić grę strategiczną, trzeba spędzić z nią sporo czasu, a ja pograłem raptem ze 2 czy 3 godziny, to przede wszystkim dzieło francuskiego studia Amplitude jest jeszcze w proszku – po tym, co zobaczyłem, nie dziwię się, że twórcy zdecydowali się przesunąć premierę na 2021 rok.

Cywilizacja musi dobrze wyglądać

CO CIESZY:
  1. piękna oprawa graficzna;
  2. sporo świeżości – to nie jest tylko klon Cywilizacji;
  3. próba bardziej realistycznego pokazania historii;
  4. parę nawiązań do gier studia Paradox.
CO MARTWI:
  1. niezbyt podeszły mi rozbudowane turowe bitwy...
  2. ...ale to tylko demo, więc sporo może się tu jeszcze zmienić.

Nawet jeśli wygląd to nie wszystko, Humankind prezentuje się kapitalnie. Przepiękne miasta, klimatyczna grafika, nastrojowa muzyka – wszystko to robi duże wrażenie. Nie trzeba się jakoś specjalnie orientować w rynku pecetowym, żeby wiedzieć, że Steam pełen jest „gównogierek”. Jest ich tak dużo, że łatwo się w tym pogubić. Tym bardziej więc cieszę się, że Humankind wyróżnia już na pierwszy rzut oka wysoki budżet. To miła wiadomość szczególnie dla tych graczy, którzy nie lubią sięgać po „indyki”.

Zacznijmy jednak od podstaw. Humankind to gra, która na pierwszy, a nawet drugi czy trzeci rzut oka przypomina serię Cywilizacja. Budujemy więc miasta, stawiamy piramidy czy fabryki, walczymy z wrogimi naszego państwa, a wszystko to na przestrzeni całej historii ludzkości. Zaczynamy u samych jej podstaw, a następnie śledzimy kolejne etapy rozwoju naszej cywilizacji. Wbrew jednak pozorom gra francuskiego studia Amplitude nie jest wcale klonem serii Sida Meiera – im bliżej się jej przyglądałem, im dłużej grałem, tym więcej widziałem różnic.

Cywilizacja musi być regrywalna

Humankind wypada pod tym względem obiecująco. Niezmiernie podoba mi się ogólny zamysł, żebyśmy nie wybierali na początku konkretnej cywilizacji, kultury czy narodu. To klasyczne dla Civilization podejście nowy pretendent do strategicznego tronu zmienia na inne, potencjalnie nawet ciekawsze. Zaczynamy w czasach neolitu jako plemię zbieracko-łowieckie i przez pierwsze tury swobodnie poruszamy się po mapie, pozyskując tu i tam zasoby – nie ma tutaj typowego dla Civki zakładania od razu pierwszego miasta. Dopiero gdy osiągniemy odpowiedni poziom i awansujemy w rozwoju cywilizacyjnym, to nasi ludzie wpadną na pomysł, żeby się osiedlić. Wtedy też możemy postawić na jedną z dziesięciu kultur danej ery. Tych ostatnich będzie w grze sześć (starożytność, średniowiecze i tak dalej) – i za każdym razem przyjdzie nam wybierać nową tożsamość. Każda z nich oczywiście zaoferuje różne bonusy, a część z nich zostanie z nami do końca gry.

CYWILIZACJE

W demie, które testowaliśmy, dostępnych było tylko kilka kultur do wyboru. Mogliśmy zagrać Egipcjanami, których specjalnością jest przetwarzanie ludzi i zasobów na budynki, Babilończykami, którzy są najmądrzejsi ze wszystkich, a więc najlepiej idzie im nauka, czy Mykeńczykami (to ci od wojny trojańskiej, w których będziemy mogli się wcielić w grze Total War: Troy), specjalistami od konfliktów zbrojnych. W następnej erze (która nie została udostępniona) pojawiają się np. Rzymianie, Goci czy Hunowie.

Twórcy chwalą się, że potencjalnie mamy milion różnych kombinacji wyboru kolejnych kultur, co oczywiście brzmi fajnie jako PR-owski slogan, ale w praktyce pewnie nie będzie aż tak zauważalne – niemniej i tak doceniam możliwości. Raz, że nie spotkamy Rzymian we współczesności, co jest oczywiście sympatyczne w takiej Cywilizacji, ale bardziej realistyczne nikomu podejście nie zaszkodzi. A dwa, że sporo doda też nie tylko do mechaniki gry (choć martwię się o balans rozgrywki...), ale i do jej roleplayowego charakteru.

Paradoksalna moda

W branży gier jest kilka takich rzeczy, których zawsze możemy być pewni. Jesienią pojawi się nowe Call of Duty, w następnej dużej grze AAA nie zabraknie mikropłatności, a każdy świeży pomysł błyskawicznie znajdzie naśladowców. Ot, weźmy choćby takie Slay the Spire – ten oryginalny karciany „rogalik” wyszedł w pełnej wersji raptem rok temu, a dzisiaj możemy pograć w kilka mniej lub bardziej podobnych do niego pozycji (np. Monster Slayers czy Monster Train). Tym mocniej więc dziwi mnie, że tak długo trzeba było czekać, aż twórcy strategii postanowią wykorzystać świetne pomysły z dzieł szwedzkiego studia Paradox.

W Humankind co rusz musimy podejmować proste decyzje nawiązujące do wydarzeń z Europy Universalis czy Crusader Kings. Przykładowo po walnej bitwie w naszym mieście może pojawić się wielu kalekich żołnierzy. To od nas będzie zależeć, czy powitamy ich owacjami (co zaowocuje uroczystościami i dodatkowymi bonusami przez kilka tur), czy jednak spróbujemy ich wykorzystać do różnych prac, co zmniejszy koszt produkcji jednostek.

Nie jest to może ten kaliber decyzji, co w CK, o czym pisałem w zapowiedzi „trójki”, ale cieszę się, że nawet te „twarde” strategie turowe 4X idą trochę w kierunku odgrywania ról. Gdy grałem w Stellaris, ogromną frajdę sprawiało mi właśnie „wczuwanie się” w cywilizację, przeżywanie jej wzlotów i upadków, a to wszystko głównie dzięki generowanym przez grę opowieściom – i nawet gdy taki splot wydarzeń prowadził ostatecznie do katastrofy, to wcale mi to nie przeszkadzało . Nie dostrzegłem jeszcze aż takiego potencjału w Humankind, ale – tak jak wspomniałem – to dopiero wczesna wersja gry, więc kto wie – może na premierę dostaniemy strategię, w którą nie tylko kapitalnie się gra, ale która jest również generatorem ciekawych historii?

A to nie jedyne szwedzkie wpływy, jakie łatwo zauważyć w „Ludzkości”. W grze będziemy musieli stale brać pod uwagę stabilność naszej cywilizacji. Rozwiązanie znane np. z Europy Universalis powoduje, że zbyt szybki rozwój może doprowadzić do katastrofy i przynieść więcej strat niż korzyści.

Cywilizacja musi mieć swoją tożsamość

Powtórzę jeszcze raz – Humankind nie jest prostym klonem Cywilizacji. Wspominałem już o szwedzkich wpływach, w postaci wydarzeń, czy o braku jednej cywilizacji, którą gramy przez całą historię ludzkości, a to tylko część innowacji. Chociażby taka walka – przypomina trochę to, co znamy z Endless Legend. Gdy nasza armia, składająca się zazwyczaj z kilku jednostek, zaatakuje wroga, na mapie strategicznej powstanie mała arena, a my będziemy mogli najpierw rozstawić na niej nasze wojska, a potem w turowym starciu zmierzyć się z wrogiem. Co ciekawe, większe bitwy mogą czasem trwać dłużej niż przez jedną turę właściwej rozgrywki – co ładnie podkreśla ich doniosłą rolę. Zawsze w grach brakowało mi zaznaczenia, że wiele wojen kończyła jedna czy dwie walne bitwy – i choć w Humankind dużo się raczej pod tym względem nie zmieni, to sam fakt uwypuklenia wagi danego starcia, które ciągnie się przez ileś tam lat, czyli tur, bardzo mi się podoba.

Niestety, gdy już przejdziemy do szczegółów, muszę wyznać, że walka zaprezentowana w demie niezbyt przypadła mi do gustu. Sam pomysł jest fajny, kulała jednak jego realizacja – starcia były mało czytelne i zbyt powolne, ale pocieszam się, że widzieliśmy dopiero wczesną wersję. Trudno zatem traktować to już teraz jako wadę – do czasu premiery na pewno jeszcze wiele się zmieni. Jestem przekonany, że twórcy doskonale zdają sobie sprawę, iż bitwy muszą poprawić.

Ciekawie – a także inaczej niż w różnych odsłonach Civilization – rozwija się w Humankind miasta. Przede wszystkim obszar osady jest naprawdę rozległy. Na początku trudno było mi przyzwyczaić się do tego, że mogę stawiać będące ulepszeniem budowle (np. kopalnie) tak daleko od centrum – dla kogoś wychowanego na Civce było to dość zaskakujące. Ale to krok w dobrym kierunku – po tym, jak Cywilizacja 6 wyprowadziła z miast dzielnice, twórcy Humankind także zwracają uwagę na fakt, że miasta nieraz były de facto samodzielnymi państwami, a ich wpływy sięgały daleko poza ich mury obronne.

Jak więc widzicie na tych kilku przykładach, autorzy „Ludzkości” postanowili zrobić grę trochę bardziej realistyczną od Cywilizacji. Nie znajdziecie w niej Gandhiego, który uwielbia atom, czy Polaków pokonujących Rzymian – a przynajmniej ja czegoś takiego sobie w niej nie wyobrażam. Czy takie podejście się sprawdzi? Trudno już teraz wyrokować, bo z jednej strony odróżnia to ów tytuł od konkurencji, a z drugiej może mu z tego powodu brakować własnej tożsamości; w końcu nie odpalamy gier dlatego, że są realistyczne – mają być przede wszystkim dobre.

DUŻO ZAWARTOŚCI

Humankind zapowiada się na sporą grę. Raz, że pojawi się w nim masa kultur i cywilizacji. Ale to, co widziałem w demie, to tylko część mechanik. Zabrakło m.in. religii, dyplomacji czy handlu – wszystkie te elementy znajdą się jednak w pełnej wersji.

Historyczna piaskownica

Żyjemy w dobrych dla graczy czasach. A nawet zbyt dobrych, bo po prostu trudno zaliczyć dzisiaj wszystkie obiecujące czy pozytywnie oceniane gry – zwyczajnie brakuje na to czasu. Nie sięgnąłem jeszcze po wczesną wersję Old Worlda, a to tylko jeden z wielu tytułów, jakie mam zainstalowane od miesięcy, a których ciągle nie odpaliłem. Dlatego nie wiem jeszcze, czy Humankind mnie porwie, kiedy już wyjdzie w 2021 roku. Za wcześnie na takie deklaracje.

W trakcie prezentacji swojej gry pracownicy studia Amplitude podkreślili, że ich celem jest stworzenie narzędzi, które gracze wykorzystają według własnych potrzeb. Przede wszystkim naszym najważniejszym zadaniem będzie zbieranie punktów sławy – poprzez kolejne wieki czy ery ludy, którymi będziemy kierować, mogą robić dobre lub złe rzeczy. Wywoływać wojny lub rozwijać naukę. Stawiać piękne budowle u siebie, a palić miasta wrogów. Dobry czy zło nie ma jednak znaczenia – bo naszym zadaniem będzie zostać zapamiętanym. Pytanie brzmi, czy rok lub dwa po premierze gracze będą pamiętać jeszcze o Humankind? Mam nadzieję, że tak.

ZASTRZEŻENIE

Kosztów wyjazdu nikt nie musiał pokrywać, bo pokaz Humankind był zdalny.

Adam Zechenter

Adam Zechenter

W GRYOnline.pl pojawił się w 2014 roku jako specjalista od gier mobilnych i free-to-play. Potem przez wiele lat prowadził publicystykę, a od 2018 do 2025 roku pełni funkcję zastępcy redaktora naczelnego; szefował też działowi wideo i prowadził podcast GRYOnline.pl. Studiował filologię klasyczną i historię (gdzie został szefem Koła Naukowego); wcześniej stworzył fanowską stronę o Tolkienie. Uwielbia gry akcji, RPG-i, strzelanki i strategie. Kiedyś kochał Baldur’s Gate 1 i 2, dziś najczęściej zagrywa się na PS5 i od myszki woli pada. Najwięcej godzin (bo blisko 2000) nabił w World of Tanks. Miłośnik książek i historii, czasami grywa w squasha, stara się też nie jeść mięsa.

więcej

Humankind

Humankind