Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 22 stycznia 2008, 14:13

autor: Szymon Błaszczyk

East India Company - zapowiedź

East India Company czerpie pełnymi garściami z Sid Meier’s Pirates, przy okazji wprowadzając kilka nowatorskich rozwiązań. Czy to wystarczy, by przyciągnąć przed monitory miłośników pirackich realiów?

Z debiutanckimi projektami głodnych sukcesu deweloperów nigdy nic nie wiadomo. Przygotowaniem East India Company zajmuje się mało doświadczone fińskie studio deweloperskie, Encore Games. Pomimo że do sieci wciąż nie trafił żaden trailer prezentujący rozgrywkę, a niektóre screeny nadto przypominają rendery, myślę, że z East India Company można wiązać spore nadzieje. Otóż jest kilka przesłanek, które pozwalają tak sądzić.

Odbicia na wodzie wyglądają cudownie. Wierzyć nie chce, że tak będzie wyglądała gierka debiutującego dewelopera.

Jak było kiedyś

Akcję East India Company umiejscowiono w XVIII wieku. Wówczas swoje najlepsze czasy przeżywali angielscy, a potem też holenderscy inwestorzy, którzy prowadzili dalekomorski handel z ludami Wschodu. Wtedy też najbardziej rozwinęły się Kompanie Wschodnioindyjskie. Ich założycielami oraz największymi udziałowcami byli Anglicy oraz Holendrzy. Jednakże tak naprawdę prym wiedli ci pierwsi. Holendrzy nie byli w stanie przerwać monopolu Brytyjczyków. W okresie Kompanii Wschodnioindyjskich dochodziło do wielu bitew morskich. Nie tylko z udziałem wyżej wymienionych narodów, ale również Portugalii, Danii, Szwecji, Francji, Hiszpanii czy Włoch. Wszak każde liczące się państwo chciało wywalczyć swój kawałek tortu – dochodów z Indii.

Mściwy bohater

Bohaterem gry jest pracujący dla jednej z Kompanii Wschodnioindyjskich kapitan niedużego statku. My musimy zdecydować, z jakiego państwa będzie pochodzić – będzie możliwość wyboru jednej z ośmiu wyżej wymienionych nacji. Jego życie runęło w gruzach, gdy jego rodzina zginęła z rąk piratów. Teraz szuka zemsty, a my spróbujemy mu w tym pomóc. Na tym jednak fabuła się nie zamyka. Scenariusz wzbogacą nieoczekiwane zwroty akcji oraz miłosne intrygi. Sumując to z wymordowaną rodziną, historia przywodzi na myśl Sid Meier’s Pirates.

W trakcie sztormu manewrowanie statkiem ma być mocno utrudnione.

Korsarz, kupiec czy żołnierz?

Idea rozgrywki rysuje się bardzo podobnie. Na początku staniemy przed wyborem, kim chcemy zostać. Są trzy warianty. Pierwszy z nich to wcielenie się w niedoświadczonego w walce, ale doskonale znającego tajniki handlu kupca. Potem oczywiście, gdy dorobimy się fortuny, będziemy mogli zakupić gigantyczną karawelę, zatrudnić zahartowane w boju wilki morskie i w mgnieniu oka stać się piratem. Możemy również stanąć po stronie prawa i dzielnie wypełniać obowiązki żołnierza lub dygnitarza, zajmując się zawieraniem sojuszy i zatapianiem korsarzy. Niezależnie od tego, kim zdecydujemy się być, otrzymamy własne miasteczko portowe. Będzie to więc nie tylko nasza baza wypadowa, ale też miejsce, w którym dokonamy niezbędnych napraw bądź usprawnień łajby.

Morskie batalie

Walki odbywać się będą w czasie rzeczywistym. Oznacza to mniej więcej tyle, że w chwili, gdy natrafimy na nieprzyjaciół (lub sami zdecydujemy się zaatakować), widok przełączy się trzecioosobowy i rozpocznie się zabawa. Kto grał w dzieło Sida Meiera, doskonale wie, że bitwy były tam typowo zręcznościowe. W East India Company walki będą bardziej nastawione na symulację aniżeli arcade. Przypuszczalnie zostaną zrealizowane raczej na wzór tego, co mieliśmy okazję zobaczyć kilka lat temu zobaczyć w Pirates of The Carribean. Warto dodać, że wykonaniem niektórych czynności zajmie się sama załoga. Szczególnie istotną rolę odegrają różnego rodzaju specjaliści (poziom ich umiejętności będzie z czasem wzrastać) – chirurg pokładowy postawi na nogi rannych, oficer zmobilizuje marynarzy do szybszej i solidniejszej pracy, a dowódca artylerzystów sprawi, że będą celniej strzelać. Twórcy przygotowują też system wydawania rozkazów, który ma graczowi umożliwić sprawne manewrowanie statkiem i wydawanie komend bez konieczności odrywania wzroku od ekranu monitora. Niestety wciąż nie wiadomo, jak będą wyglądały abordaże.

Majtkowie zasuwają aż miło. No, to wciągamy kotwicę i płyniemy w siną dal!

Piracka strategia

Żywię ogromną nadzieję, że miłą odskocznią od ciągłego żeglowania będą oblężenia miast. Kiedy tylko rozpoczniemy natarcie, kamera powędruje wysoko do góry i East India Company stanie się... strategią czasu rzeczywistego. Oczywiście w początkowej fazie rozgrywki nawet zdobycie dowolnej wioski może nam sprawić problemy. Dopiero później, gdy dorobimy się potężnej flotylli i skompletujemy załogi, stanie się możliwe szturmowanie twierdz.

Ciekawym urozmaiceniem mają być działania dywersyjne polegające na sabotowaniu systemów obronnych portów. Oczywiście zakradając się do wrogiego obozu, musimy się liczyć z tym, że natrafimy na strażników. Wówczas z pomocą przyjdzie nam szabla lub rapier. Według obietnic autorów do dyspozycji gracza będzie całe mnóstwo realistycznie odwzorowanego oręża.

Osoby interesujące się pirackimi realiami na pewno ucieszy fakt, że w East India Company pojawią się chyba wszystkie rodzaje ówczesnych statków: brygantyny, szkunery, fregaty, brygi czy slupy – będzie czym pływać po oceanach. Pozostaje się cieszyć, że fiński deweloper wypłynął poza Karaiby, co nie udało się niemal żadnej produkcji z tego gatunku. Tym razem zobaczymy spory kawałek świata – począwszy na Anglii, a skończywszy na Indiach.

Jak z pocztówki

Spójrzcie na dostępne grafiki – cud, miód i orzeszki. Wszystko wskazuje na to, że silnik generujący oprawę graficzną korzysta z dobrodziejstw nowoczesnych technologii. Co prawda na pewno odbije się to na wymaganiach sprzętowych, ale dla takich widoczków warto będzie wyłożyć trochę kasy na modernizację komputera.

Tylko spójrzcie, z jaką pieczołowitością wykonano modele statków. Coś fantastycznego!

Być cierpliwym

Nie chcę być złym prorokiem, lecz wątpię, by East India Company trafiła na półki sklepowe wcześniej niż u schyłku bieżącego roku. Mnóstwo elementów wymaga dopracowania, co potwierdza wydawca, wciąż umieszczając na swojej stronie bardzo lakoniczne informacje. Niemniej to, co jest nadzwyczaj dobrze projekt Skandynawów zapowiada.

Szymon „SirGoldi” Błaszczyk

NADZIEJE:

  • liczne podobieństwa do Sid Meier’s Pirates dobrze wróżą East India Company;
  • wreszcie opuścimy Karaiby i zwiedzimy inne obszary świata – Daleki Wschód i Europę;
  • graficznie East India Company prezentuje się świetnie;
  • oby bitwy morskie zostały porządnie zrealizowane;
  • elementy gry strategicznej – obleganie miast;
  • prosty system RPG na pewno urozmaici zabawę.

OBAWY:

  • East India Company jest debiutanckim projektem chłopaków z Encore Games...
East India Company

East India Company