- Drama z Blizzardem, czyli jak chińska cenzura wpływa na popkulturę
- Blizzard i jego niechęć do masek gazowych oraz polityki
- Schody, czyli wpływ na gry
- Jeden niefortunny tweet i NBA
- Co ma piernik do wiatraka, czyli teraz będzie o filmach
Schody, czyli wpływ na gry

W tekście (jeśli nie czytaliście go rok temu, warto zrobić to teraz), który powinien znaleźć się w sylabusie tuż obok odcinka South Parku – Cień Tencenta – macki chińskiego giganta sięgają dalej, niż się Wam wydaje – Hubert Sosnowski wymienia firmy, w których Chiny za pośrednictwem tej ogromnej korporacji przemycają własne standardy. Wśród nich są: Riot Games, Epic Games, Ubisoft i – oczywiście – Activision Blizzard. Modus operandi? Wykupywanie akcji dla kontroli sytuacji i generowania zysku. Czasem kosmetyczne 5%, czasem 40. I niby 5% to niewiele, jednak tylko tyle i aż tyle wystarczyło, by Blizzard wpakował się w międzynarodowy incydent dyplomatyczny oraz jeszcze bardziej nadwerężył swoją reputację poza Azją. Od razu widać, na którym kontynencie wydawca może liczyć na największy zysk, prawda?
Czy da się prowadzić przedsiębiorstwo w inny sposób, niż robi to firma z Irvine? Da się i potwierdził to (póki co jedynie słownie) Tim Sweeney. Epic Games w 40% należy do Tencenta. Mimo to w najnowszym wywiadzie forumowo-golowa persona non grata zapewniła, że swoich użytkowników za prezentowanie poglądów banować nie zamierza.
Ze wspomnianego wyżej tekstu Sosnowskiego dowiecie się też, że chiński rynek gier mobilnych jest ogromny i wciąż się rozwija. Efekt? Diablo Immortal. Call of Duty: Mobile. Pamiętacie, jak bardzo zadowoleni byliście z faktu, że nowe Diablo wyszło w wersji mobilnej? To jest właśnie ten wpływ na popkulturę.

Oczywiście, nie wpłyniecie na Chiny. Nie ma w ogóle o czym mówić. Wszelkie słowa krytyki i niewygodne treści w trybie natychmiastowym znikają z tamtejszego internetu. Powinniście natomiast mieć świadomość tego, kto stoi za Waszymi ulubionymi grami (tak, mówię tu również o Fortnicie), i dokonywać świadomych wyborów. Nie podoba Wam się to? Nie grajcie w te produkcje. Spójność nikomu jeszcze nie zaszkodziła.
Uwaga, teraz będzie banał: popkultura to Wy. Jeśli wszyscy naraz rzeczywiście zbojkotujecie Blizzarda, pousuwacie konta na battle.necie, poświęcicie się i nie kupicie już żadnej gry sygnowanej logiem „Zamieci”, innymi słowy: jeśli zakręcicie kurek, pozostawicie tej firmie dwa wybory: albo zmianę działania i poluzowanie relacji z ChRL, albo całkowitą wyprowadzkę do Chin. Niezależnie od jej decyzji, będzie to jasny sygnał dla innych korporacji: dość. Przez bliżej nieokreślony, choć zapewne raczej krótki czas, będzie mieć miejsce zmiana na lepsze.
