Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 21 sierpnia 2009, 10:07

autor: Szymon Liebert

Dragon Age: Początek - Wrażenia (gamescom 2009)

Na targach gamescom 2009 pokazano kolejny fragment rozgrywki, który podkreślał najważniejszy aspekt gry. Chodzi oczywiście o podejmowanie decyzji i związane z nimi konsekwencje.

Dragon Age: Początek był prezentowany już kilkakrotnie i o grze wiemy naprawdę dużo. Nie przeszkadza to pisać o niej nadal, bo nowa produkcja BioWare to przecież temat rzeka. W końcu twórcy obiecują, że zabawy wystarczy na kilkadziesiąt długich godzin (podobno prawie sto), a przy tym będzie ona mocno różnorodna. Na targach gamescom 2009 pokazano następny fragment rozgrywki, ponownie podkreślając najważniejszy aspekt gry. Chodzi oczywiście o podejmowanie decyzji i związane z nimi konsekwencje. Gracz w każdej rozmowie będzie wpływał na to, co dzieje się aktualnie, co stanie się za chwilę oraz w dalszej przyszłości. Kolejna prezentacja obfitowała standardowo w dużo krwi, bohaterki odziane w odsłaniające wiele „szczegółów” stroje, trudne wybory oraz pokazową walkę ze smokiem (słowo „dragon” w tytule zobowiązuje).

Na początku pokazano krótki film z cyklu: „poprzednio w Dragon Age”. Przypomniano w nim, że wcielamy się w Szarych Strażników (Grey Wardens), którzy (w dużym skrócie) starają się zebrać armię przeciwko siłom Plagi (Blight). W tym fragmencie opowieści poznaliśmy wydarzenia rozgrywające się w okolicy znanej jako Redcliffe. Jeden z wybitnych przedstawicieli lokalnego ludu zachorował na nieuleczalną chorobę. Tymczasem w ludowych przekazach krąży plotka o tajemniczym artefakcie, który podobno uzdrowi każdą przypadłość. Główny bohater gry, w asyście Wynne, Morrigan oraz Leliany, czym prędzej udaje się do tajemniczej świątyni i przechodzi testy. W końcu drużyna wchodzi do komnaty z potężnym artefaktem.

Oto potężny artefakt, który może zmienić losy świata i… uszczuplić
skład naszej drużyny.

W tym momencie zaczyna się właściwa zabawa. Znając charakter artefaktu, wiemy, że jest to przedmiot uznawany za święty, więc samo przebywanie w jego pobliżu jest wielkim wyróżnieniem. Doceniają to szczególnie dwie postacie z drużyny – bardzo religijne Wynne oraz Leliana – które są zachwycone tym, co je spotkało. Nie na długo – zapał studzi cyniczna wypowiedź Morrigan oraz decyzja gracza. Postanawia on zabrać artefakt i tym samym zbezcześcić świątynię. Wspomniane kobiety nie mogą na to pozwolić – postanawiają walczyć z Morrigan i bohaterem. Wywiązuje się walka, do której przyłącza się strażnik świątyni. Nie są oni jednak w stanie pokonać gracza i wkrótce padają martwi. W ten oto sposób pozbyliśmy się połowy drużyny. Czy było warto?

Jeden z twórców motywuje ten wybór kilkoma argumentami. Przede wszystkim tak potężny artefakt powinien znaleźć się w rękach tylko kogoś odpowiednio dobrego. W innym przypadku mógłby zostać wykorzystany do bardzo złych celów (np. przywoływania armii demonów i innych potworów). Wobec tego trzeba poświęcić życie tych kilku osób. W zamian ratujemy przecież setki lub tysiące innych istnień. Zabicie dwóch wartościowych kobiet z drużyny to nie wszystko. Po wyjściu ze świątyni musimy wyjaśnić sprawę bratu zakonnemu, który opiekował się tym miejscem od wielu lat. Niestety, ten nie chce współpracować – wolelibyśmy, żeby artefakt pozostał tajemnicą, podczas gdy mnich chce sprowadzić tu pielgrzymki wiernych. Rozmowa kończy się impasem, po którym zakonnik odwraca się i odchodzi. Główny bohater zabija go, rzucając w niego nożem.

Nie chcesz zabrać artefaktu ze świątyni? Musisz zginąć!

Powyższa próba racjonalizacji jest trudno przyswajalna i w gruncie rzeczy możemy powiedzieć, że bohater pokazał swój zły charakter. Jak podkreślają autorzy, w świecie Dragon Age granice między dobrem i złem, tak wyraźnie obecne w bardziej klasycznych produkcjach fantasy, są po prostu trudne do określenia. Mamy też znacznie większy wybór odnośnie tego, co i jak chcemy zrobić. Żeby to udokumentować, cofnięto nas w czasie do początku sceny. Tym razem losami bohatera kieruje drugi przedstawiciel BioWare, którego drużyna najpierw musi przejść jedną z prób. Zagadka sugeruje, aby odrzucić wszelkie rzeczy służące do obrony i zaufać wierze. Bohaterowie ściągają więc ubrania i w samej bieliźnie przechodzą przez ścianę ognia. Ponownie znajdują się w świątyni i widzą na ołtarzu wspomniany potężny artefakt. Czy znowu trzeba będzie walczyć?

Tym razem awanturnik jednak nie chce urny dla siebie. Potrzeba mu tylko odrobiny leczniczych prochów. Do takiej decyzji nikt z drużyny nie ma obiekcji – wręcz przeciwnie. W końcu wszyscy mieli okazję obcować z potężnym i pradawnym przedmiotem, co jest sporym sukcesem. Okazuje się jednak, że ta decyzja ma pewne, potencjalnie groźne konsekwencje. Bohaterowie wychodzą ze świątyni i od razu słyszą potężny ryk nad swoimi głowami. Ich wybór zbudził smoka, który teraz wylądował na pobliskiej grani. Drużyna rusza przed siebie i nagle bestia spada na nich z wysoka. Rozpoczyna się walka z potworem olbrzymich rozmiarów – nawet odziany w zbroję główny bohater krąży gdzieś pomiędzy pokrytymi łuskami nogami gada. Walka jest długa, więc twórcy przyspieszają bieg wydarzeń. Jedna z postaci wskakuje na grzbiet bestii i w widowiskowy sposób wbija jej miecz w głowę.

A na zakończenie standardowo smok.

Ponownie więc mogliśmy przekonać się, że Dragon Age będzie na pewno grą wielu możliwości. Jednorazowe przejście tej ogromnej produkcji na pewno nie wystarczy. Żeby poznać całość wydarzeń, opcji, scenariuszy, trzeba będzie wielu podejść i godzin. To oczywiście świetna sprawa, bo chociaż nie oznacza całkowitego zniesienia liniowości, to jednak jest to zdecydowany krok naprzód. Trudno powiedzieć, czy nadążą za nim inni deweloperzy – w końcu BioWare dysponuje niebagatelnym budżetem – ale na pewno przysłuży się to graczom. Nie sposób nie docenić ogromu pracy włożonego w grę, nieważne, czy podoba nam się autorski świat oraz czy akceptujemy zastosowaną stylistykę lub promocję. Czekamy na premierę, żeby zweryfikować wszystkie obietnice studia. Wydaje się, że ich spełnienie jest bardzo możliwe.

Szymon „Hed” Liebert

Dragon Age: Początek

Dragon Age: Początek