Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 9 lutego 2001, 15:25

autor: Adam Kwaśkiewicz

Diablo II: Pan Zniszczenia - przed premierą

Mowa będzie w tej krótkiej opowieści o przygotowywanej przez Blizzard kontynuacji przygód pogromcy ucieleśnionego zła; innymi słowy zapowiadamy dodatek do Diablo II pod przerażającym i wiele zarazem wyrażającym tytułem Lord of Destruction.

Choćbyś, niczym Dawid Goliata (i niekoniecznie przy pomocy procy), powalił stu diabłów na żyzne gleby Tristram albo na kamienną posadzkę Sanktuarium Chaosu dla odmiany, to jak się okazuje, spod ziemi wylezie jakimś sposobem sto pierwszy przedstawiciel tego gatunku i oczywiście cała zabawa musi zacząć się od nowa. Mowa będzie w tej krótkiej opowieści o przygotowywanej przez Blizzard kontynuacji przygód pogromcy ucieleśnionego zła; innymi słowy zapowiadamy dodatek do Diablo II pod przerażającym i wiele zarazem wyrażającym tytułem Lord of Destruction.

Tym razem nie napiszę już nic na temat producenta, bo Blizzard jaki jest każdy widzi. Myślę, iż po tej świętej ziemi stąpa naprawdę niewielu graczy, którzy do tej pory nie słyszeli o diabelskiej serii gier i zanim przejdziemy do sedna sprawy przypomnijmy tylko w kilku zdaniach o dodatku do pierwszej części Diablo. Mam tu oczywiście na myśli Helfire. Tak naprawdę, to Helfire można uznać za dobrze opracowaną „nakładkę” na właściwą grę, co w najmniejszym stopniu nie zmienia faktu, że rozgrywka w Helfire stała się znacznie przyjemniejsza i chyba można uznać, że w pewnym sensie ten dodatek był lepszy od samej gry. Sprawiły to dwa elementy: postać – bard, którą nie obawiałbym się zagrać nawet i w dwójce (choć to zupełnie odmienne standardy i caaaaaałkiem inny poziom trudności) oraz „krowia zbroja” – zapewniająca 100% odporności na obrażenia od żywiołów. Coś takiego bardzo by się przydało w „dwójce” podczas rozgrywki na średnim i najwyższym poziomie trudności, nie mam racji?

Na wieść o tym, że Blizzard przystąpił do prac nad dodatkiem do Diablo II, zacząłem się zastanawiać (w gronie znajomych diabolistów takie spekulacje przeprowadzaliśmy już podczas wakacji), czy w przygotowaniu Expansion Set zostaną powtórzone założenia wykorzystane w Helfire. Okazuje się jednak, iż tym razem otrzymamy do dyspozycji produkt pod wieloma względami ambitniejszy. Nie mam tu na myśli akurat fabuły, bo będzie siłą rzeczy chodziło po prostu o eksterminację obywatela Baala, a że uprzednio należy wykończyć kilka tysięcy najrozmaitszych kreatur, to jeszcze nie można mówić o fabule. Natomiast przeniesiemy się na nowe tereny – konkretnie na barbarzyńską północ i z tego tytułu w ramach efektów atmosferycznych będziemy mieli okazję obserwować opady śniegu (skoków narciarskich nie przewidziano :(). Dodatkową konsekwencją takiej lokacji (ale to już było: Icewind Dale) ma być możliwość wynajmowania barbarzyńców. Zobaczymy do czego się nadadzą. Mam nadzieję że będą lepsi, niż najemnicy z Diablo II.

Niecierpliwe czekamy na możliwość wypróbowania dwóch nowych postaci. Jeśli choć trochę interesujecie się losami omawianego rozszerzenia, to zapewne wiecie już, że otrzymamy do dyspozycji Zabójczynię i Druida. Zabójczyni, (na obrazku widzimy, że znacznie ustępuje pod względem estetycznym Czarodziejce i nie wyłącznie z powodu zbyt wąskich bioder – piszę o tym, bo to w końcu gra dla facetów), będzie mogła na przykład zastawiać pułapki. Ciekawe czy taki Baal da się złapać? Druid, jak sama nazwa wskazuje, będzie przywoływał zwierzęta i to całkiem niezwykłe (naprawdę nie chodzi tu o wiewiórki, czy dżdżownice). W bezpośrednich starciach ma sobie radzić całkiem nieźle. Czyżby więc wreszcie jakaś konkurencja dla Paladyna? I tylko nie wiem czemu kojarzy mi się taka kreacja postaci z ... mniejsza o to, po prostu chyba zbyt długo gram ostatnio w BG II:) (Ale zobaczycie jeszcze, że miałem rację).

A teraz proszę o uwagę. Mowa będzie o przedmiotach. Pod tym względem Lord of Destruction ma do zaoferowania naprawdę wiele. Każdy chyba lubił się czasami trochę pobawić Kostką Horadrimów (a niektórzy to nawet znacznie więcej niż trochę...); obecnie potencjał alchemiczny tego pomysłowego pudełka wydatnie wzrósł. Na przykład po umieszczeniu we wnętrzu wspomnianego artefaktu czterech krótkich łuków, pawęża i pary obuwia sportowego – otrzymamy samobieżny pług czteroskibowy, a to tylko niewielka próbka nowych możliwości tego niezwykłego urządzenia ;). W Lord of Destruction przewidziano nowe rodzaje klejnotów, a bronie i elementy zbroi będą posiadały znacznie większą ilość gniazd, w których klejnoty zostaną umieszczone, co wreszcie nada sens temu całemu procederowi. Przewidziano nowe klasy i standardy broni. Na najwyższym poziomie trudności będzie można zdobyć „elitarne” wersje uzbrojenia. Zapowiada się w tej kategorii naprawdę wiele ciekawostek, że wspomnę chociażby o magicznych kulach [orb] (nie wyobrażam sobie tylko, jak coś takiego można użyć w walce wręcz...). Bardzo liberalne i roztropne rozwiązanie zapowiedziano w kwestii unikatowych kompletów: dwa elementy wystarczą do otrzymania określonych bonusów. W Diablo II, jeśli się już coś skompletowało, to w tak zaawansowanym stadium gry, że można sobie było najczęściej taki cudowny komplet wykorzystać jako budulec na mieszkanie dla najlepszego, czworonożnego przyjaciela człowieka (i nie mam tym razem na myśli konia).

Nic nie wskazuje na to, żeby cokolwiek w maszynerii Lord of Destrukction zmieniło się w stosunku do Diablo II. Wymagania sprzętowe mają być identyczne i wciąż będziemy grać w rozdzielczości 640 x 480. Natomiast zobaczy dwa nowe filmy, a to chyba niezła atrakcja?

Wygląda na to, iż rozszerzenie do Diablo II zapowiada się bardzo obiecująco i pozostaje wyrazić głęboki żal, że nie będzie się tego produktu rozdawało graczom za darmo. Tymczasem oczekując na premierę Lord of Destruction możemy się jedynie pocieszyć małą sesją z Diablo, w wyniku której trafi on po raz kolejny na oddział intensywnej terapii...

Adam "Acid" Kwaśkiewicz

Diablo II: Pan Zniszczenia

Diablo II: Pan Zniszczenia