Def Jam: Icon - zapowiedź
Def Jam Icon widzi mi się jako naprawdę udany miks gry muzycznej i dobrej bijatyki. Dobrej, bo za tą grą stoją ludzie odpowiedzialni za bardzo udane Fight Night Round 3.
Emil Ronda
To, że subkultura hip-hopowa łączy się ze światem gier wideo, nie jest żadną tajemnicą. Wystarczy podpatrzeć teledyski czy filmy traktujące o czarnych braciach i staje się jasne, że chłopaki nie stronią od gier. W Polsce też wielu rap-artystów otwarcie przyznaje się do tego hobby; do dziś pamiętam wspólne partyjki z Redem czy Peją w Pro Evo. Red zresztą skopałby – za przeproszeniem – tyłki nie jednemu z Was w tę piłkę nad piłki. Ale my tu o Def Jamie prawić mamy. Ta seria gier jest kolejnym dowodem na wzajemne przenikanie się gier i muzyki hip-hopowej. Def Jam Vendetta obsadził w rolach głównych artystów z tytułowej wytwórni muzycznej (Redman, Ludacris i inni) i „kazał” im obijać się nawzajem. Zaimplementowano całkiem przyjemny system walki, choć gra niczym specjalnym nie rzucała na kolana. Potem pojawił się już naprawdę solidny Def Jam: Fight for NY, gdzie walkom nadano undergroundowy klimat. Taki rapowy fight club z całkiem rozbudowanym systemem walki (dużo combosów, bardzo efektowne chwyty), dobrą grafiką i rewelacyjną ścieżką dźwiękową. Lecz oto wraz z nowymi konsolami – w tym wypadku PS3 i Xbox 360 – nadchodzi Def Jam Icon, który powinien nieźle namieszać na rynku bijatyk. Oto bowiem muzyka nie będzie już stanowić samego tła dla rozgrywki, ale stanie się jej głównym elementem. Jak w Lumines (PSP), Dancing Stage (PSX, PS2) czy Stepmanii (PC). Nie ściemniam, słowo!

Hardcore, nie disco. Przyjdź do nas na boisko
Będziemy mogli wyprowadzać 3 podstawowe rodzaje ciosów: szybki – słabszy, wolniejszy – mocny, oraz odrzucający przeciwnika na kilka metrów dalej. Oczywiście, tak jak poprzedni Def Jam, tak i ten pozwoli nam wykonywać przeróżne chwyty na przeciwniku. Podstawą będzie jednak opanowanie combosów – kombinacji kilku podstawowych ciosów zakończonych wyrzuceniem przeciwnika w powietrze. Ten ostatni element ma szczególnie duże znaczenie. Musicie wiedzieć, że elementy otoczenia podczas walki żyją niemal własnym życiem i robią to w rytm muzyki. Weźmy dla przykładu poziom na dachu budynku. Przy mocniejszych beatach reflektory-szperacze pracują niczym na koncercie, śmigłowiec leniwie wiszący tuż nad dachem robi niebezpieczny dla walczących zwrot, skrzynka z bezpiecznikami wbudowana w ścianę staje otworem, a światła w oknach odległych wieżowców pracują niczym potencjometr w Twoim systemie stereo! Brzmi szalenie? I tak też wygląda! Co jeszcze ciekawsze, plansze kryją w sobie pułapki i wrzucenie przeciwnika w odpowiednie miejsce w momencie, gdy z głośników uderza szczególnie niski ton daje dodatkowe efekty i obrażenia! Wspomniana skrzynka z bezpiecznikami czy „ogon” helikoptera? Są do Twojej dyspozycji! To jeszcze nie wszystko. Załóżmy, że na planszy będącej stacją benzynową wrzuciłeś nygusa na dystrybutor; sprzęt ów jest mocno zniszczony, a przeciwnik leży oszołomiony. Czas, by trochę poskreczować! Wywijasz lewą lub prawą gałką analogową, w głośnikach muza zanika, a pojawia się fachowy skrecz właśnie. Zakończ go, a gdy beat powróci, wszystkie pułapki na planszy dadzą o sobie dać ze zdwojoną siłą, np. wspomniany dystrybutor wybuchnie, a Twój przeciwnik zaliczy nieliche obrażenia.
Trzeba Wam wiedzieć, że przeciwnik nie jest bezradny i udanym skreczem może jeszcze odwrócić swoje losy odpowiednio Cię kontrując. W trybie multiplayer gracze przed walką wybierają jeden z 30-40 utworów. Ważne jest, by znać układ beatów w danym utworze i uderzać w momentach powiązanych z daną muzą. Zawodnicy walczą do muzyki rapera, któremu lepiej idzie, jednak kilka dobrych skreczów i z głośników polecą dźwięki, którym hołduje druga strona. W Def Jam Icon nie doświadczycie wskaźników energii, twórcy nie chcieli skupiać naszej uwagi na takich drobiazgach, skoro wokół tyle się dzieje. Swoją i przeciwnika formę poznacie po postawie, po ruchach, siniakach i tym podobnych następstwach solidnego mordobicia.
Chojraków wybierać będziemy z grupy artystów-reprezentantów wytwórni Def Jam, więc możemy liczyć na obecność takich tuz światowego rapu jak: The Game, Ludacris, BigBoi (Outkast), Ghostface Killah, LL cool J, Method Man czy Nas. Ogółem znajdzie się około 30 fajterów. Jeśli zapytacie o ścieżkę dźwiękową, to nadmienię, że lista tracków nie została jeszcze opublikowana. Ciekawostką jest jednak to, że będzie można podłożyć własne kawałki z twardego dysku i gra dostosuje wydarzenia na ekranie do nowych dźwięków. Świetny pomysł! Pomyśl tylko, że możesz „puścić” własne zbiory Pezeta czy Tede. A możesz nawet dawać wycisk przy kawałkach Dody czy zespołu Akcent – wszystko pulsować będzie do takich właśnie rytmów.
Odpicowali Def Jama
Gra prezentuje się naprawdę okazale. Duże, wyraziste modele postaci są już wizytówką serii, ale teraz wraz z nadejściem nowych konsol walczący wyglądają doskonale. Bardzo podoba mi się ich animacja. Kiedy przeciwnik wyprowadza kopniaka w Twój bok, raper odruchowo osłania się ręką i lekko wygina ciało – wygląda to bardzo naturalnie. Podobają mi się właśnie drobne animacje będące następstwem wyprowadzanych ciosów. Pełne szczegółów otoczenie też robi wrażenie, szczególnie, że jak już wiecie, wszystko tu podskakuje i reaguje na muzykę dobywającą się z głośników. Od strony audio-wideo nowy Def Jam będzie bardzo dopracowaną grą – to pewne. Swoistego artyzmu i pomysłowości w tej materii też nie brakuje i tylko patrzeć, jak zaraz kilku raperów podprowadzi parę pomysłów z Icon do swoich teledysków (wspomniane światła w oknach wieżowców naśladujące potencjometr – bomba!).

„Lubisz, to się bawisz” – WWO
Samotny gracz znajdzie tu przede wszystkim tryb z otoczką fabularną, w którym wciela się we wschodzącą gwiazdę, by w końcu stać się tytułową ikoną hip-hopu. Po drodze czeka nas naturalnie sporo porządnych bijatyk – a to ktoś z konkurencyjnej wytwórni wyskoczy, jakiś szalony fan chciałby obić Tobie twarz, bo nie dałeś mu autografu, a to znowu była dziewczyna nasyła swojego brata. Ot, życie ziomala nigdy usłane różami nie było. Liczymy też po cichu na tryb sieciowy, choć w tym temacie twórcy nabrali wody w usta.
Def Jam Icon widzi mi się jako naprawdę udany miks gry muzycznej i dobrej bijatyki. Dobrej, bo za tą grą stoją ludzie odpowiedzialni za bardzo udane Fight Night Round 3. Ten tytuł w akcji powinni sprawdzić wszyscy (gdy to piszę, zapowiedziano wydanie dema na Marketplace), którzy nie stronią od hip-hopu, a siedzący w temacie mogą zacząć składać jajo w oczekiwaniu na – kto wie – może dla nich grę roku?
Emil „Samuraai” Ronda
NADZIEJE:
- arcyciekawy miks elementów muzycznych z bijatyką;
- doświadczenie developera w tworzeniu gier walki;
- ogromna interakcja fajterów z elementami otoczenia;
- phat beat, czyli nadzieja na mocne, niskie tony z wytwórni Def Jam.
OBAWY:
- system walki / wykorzystywania otoczenia może się znudzić;
- jeśli nie będzie odpowiedniego balansu pomiędzy zwykłą walką, a rzutami i skreczowaniem (szczegóły w tekście), może zrobić się bardzo płytko/jednostajnie;
- twórcy nic nie wspominają o trybie online.