Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 19 września 2006, 10:20

autor: Artur Falkowski

Dark Messiah of Might and Magic - przedpremierowy test

Kiedy tylko pojawiły się pierwsze informacje o Dark Messiah of M&M, w Internecie zawrzało. Gracze oczekiwali nowoczesnej gry RPG osadzonej w znanym od lat świecie popularnej serii. Mówiło się, że nadciąga produkcja, która przyćmi nawet Obliviona.

Kiedy tylko pojawiły się pierwsze informacje o pracach nad Dark Messiah of Might & Magic, w Internecie zawrzało. Gracze oczekiwali nowoczesnej gry RPG osadzonej w znanym od lat świecie popularnej serii (i nie chodzi tu tylko o cykl M&M, lecz także o bestsellerową Heroes of Might & Magic). Mówiło się, że nadciąga produkcja, która przyćmi nawet Obliviona.

Nietrudno więc sobie wyobrazić, jak wielce fani cRPG byli rozczarowani, kiedy okazało się, że Dark Messiah będzie grą akcji zaledwie wspomagającą się elementami ich ulubionego gatunku. Nie zawsze jednak zmiana formuły musi dać negatywne rezultaty. Czasami powiew świeżości jest wskazany, a takim właśnie będzie szykowana przez Arkane Studios gra. Niektórzy mogliby ją nazwać FPS-em w klimatach fantasy. Nie byłoby to krzywdzące, gdyby zastosowano inne niż zwyczajowe rozwinięcie skrótu. First Person Slasher też ładnie brzmi, a w odniesieniu do Dark Messiaha jest to termin z pewnością bardziej adekwatny. Przyjrzyjmy się zatem temu, co przygotowali nam autorzy, bo zaręczam, że będzie to niezwykła i wykwintna uczta.

Gra podzielona została na dwie, tworzone odrębnie części. Pierwszą stanowi kampania dla jednego gracza, drugą zaś przygotowany przez Kuju Entertainment tryb multiplayer. Ponieważ oba tryby rozgrywki dość mocno różnią się od siebie, zajmę się najpierw trybem fabularnym, by później przejść do rozgrywek sieciowych.

Tylko na ekranie tytułowym zobaczymy postać naszego bohatera.

Zacznijmy od początku. Naszym bohaterem jest Sareth, człowiek o wszechstronnym wykształceniu. Potrafi nie tylko posługiwać się bronią białą, ale także wszelkiego rodzaju łukami. Poznał też skrytobójcze techniki przemykania w mroku. W razie czego może również uciec się do magicznych mocy, przywołując na przykład ognistą kulę albo rażąc wrogów błyskawicami. Dodajmy, że wraz z rozwojem fabuły nasza postać awansuje i zdobywa punkty doświadczenia, za które możemy dokupić nowe umiejętności bądź zwiększyć biegłość w posługiwaniu się już znanymi. Od nas tylko zależy, co będzie silną stroną Saretha. Nie pozostanie to bez wpływu na sposób rozgrywki. Nasz bohater poza posługiwaniem się magią potrafi biegać, kucać, skakać, wspinać się po linach i drabinach oraz pływać. Niektóre z wymienionych czynności w dużym stopniu zmniejszają pasek wytrzymałości, więc nie jest wskazane na przykład ciągłe uprawianie sprintu.

Czas zająć się najważniejszym elementem gier akcji – walką. Jeśli myślicie, że uda wam się przebrnąć przez wszystkie etapy machając mieczem na prawo i lewo, to jesteście w błędzie. Gra wymaga nieco większej inwencji i zaangażowania. Przy walce w zwarciu wykorzystujemy dwa przyciski myszki. Lewy odpowiada za atak, prawy za parowanie. Przytrzymując lewy zwiększamy siłę uderzenia. Teraz pozostaje już tylko wybrać rodzaj ciosu – poziome cięcie przez brzuch albo pionowy atak znad głowy. Nie trzeba chyba dodawać, że możemy również dźgać przeciwników. Od odpowiedniego wykorzystania kombinacji ciosów i bloków zależy powodzenie w walce. Jeżeli w odpowiednim momencie sparujemy cios przeciwnika, straci on na chwilę równowagę, dając nam okazję do zadania miażdżącego ciosu. Większość wrogów po otrzymaniu paru obrażeń traci siłę, a czasem nawet chęć do walki. Niektórzy z wielkim wysiłkiem próbują zadawać kolejne ciosy, inni uciekają wzywając pomocy. Kiedy uda nam się wywrócić przeciwnika, możemy bardzo łatwo go dobić, przebijając mieczem.

To jednak nie wszystko jeśli chodzi o system walki. Autorzy bowiem postarali się o mocną interakcję z otoczeniem. Częstokroć z przeważającymi siłami wroga można sobie poradzić wykorzystując teren starcia. Co stoi na przeszkodzie, żeby stojącego nad przepaścią strażnika kopniakiem posłać na dół? Szkoda by było nie wykorzystać też palących się tu i ówdzie ognisk. Celny cios wystarczy, by zamienić przeciwnika w żywą pochodnię. Nieraz natkniemy się na wystające ze ścian kolce – nie trzeba chyba mówić, że wepchnięty na nie oponent szybko wyzionie ducha. Do tego dołóżmy wszelkie liny mocujące, ciężkie żyrandole i inne potencjalnie niebezpieczne przedmioty albo osłabione drewniane podpory podtrzymujące daszek, pod którym niefrasobliwie stanął przeciwnik. Poza tym będziemy mogli ciskać podnoszonymi z ziemi przedmiotami: beczkami, figurkami, dzbankami itp. W ten sposób łatwo sprowadzimy przeciwnika do parteru. Gra naprawdę daje duże pole do popisu dla kreatywnie myślących wojowników.

To by było na tyle, jeśli chodzi o otwarte starcie. Niektórzy jednak wolą zrobić użytek z cienia i kryjąc się w ciemności, kolejno eliminować sztyletami niczego niespodziewających się przeciwników. Na ekranie mamy pokazany wskaźnik informujący nas o tym, na ile jesteśmy w danym momencie widoczni. Jeżeli postanowimy z niego korzystać, gra zacznie przypominać popularnego Thiefa. Niestety, w odróżnieniu do wymienionej gry, w Dark Messiah nie będzie możliwości gaszenia źródeł światła. Samo skradanie się, ciche egzekucje i ukrywanie zwłok potrafią jednak sprawić nie mniejszą przyjemność.

Poza zwykłymi przeciwnikami na swojej drodze napotkamy potężnych bossów, np. olbrzymiego trolla.

Nic nie stoi na przeszkodzie, by połączyć umiejętności cichego zabójcy ze wspomnianą już interakcją z otoczeniem. Wyobraźmy sobie taką sytuację: wchodzimy do pomieszczenia, w którym znajduje się kilku strażników. Naszą uwagę przykuwa zastawiona beczkami półka podtrzymywana przez nadwątlone kolumny. Niedaleko przechadza się jeden z przeciwników, nieco oddalony od pozostałych. Wystarczy tylko się podkraść, wyeliminować go i umieścić ciało pod półką. Teraz ukrywamy się w pobliżu kolumn podtrzymujących i czekamy. W pewnym momencie strażnicy dostrzegą zwłoki swojego towarzysza i podbiegną sprawdzić, co się stało. Jedno cięcie mieczem i leżą przywaleni beczkami.

Przy walce na dystans przyda się łuk. Walka przy jego pomocy najbardziej przypomina to, do czego przyzwyczaiły nas produkcje FPS. Trzeba tylko mieć na uwadze fakt, że na strzały oddziałuje siła grawitacji i powinno się celować nieco powyżej obranego celu. Dla podgrzania atmosfery możemy zapalić końce strzał od mijanych pochodni. W ten sposób szybciej i efektowniej wyeliminujemy niektórych przeciwników.

Łuk można również wykorzystać do niszczenia z odległości elementów otoczenia, na przykład do przecinania lin mocujących. W późniejszej części gry wejdziemy w posiadanie specjalnego łuku, pozwalającego strzelać strzałami z przymocowanym do nich sznurem. Za ich pomocą łatwo dostaniemy się na wyższe poziomy danego pomieszczenia.

Magia również prezentuje się ciekawie. Możemy ciskać ognistymi pociskami, zastawiać niewidzialne pułapki, czasowo osłabiać i zamrażać przeciwników. Ciekawostką jest fakt, że nie trzeba atakować wrogów bezpośrednio. Wystarczy na przykład trafić błyskawicą w wodę, w której stoi nasza ofiara, aby ta odczuła skutki szybkiego wzrostu napięcia.

Wraz z kolejnymi pokonanymi przeciwnikami wzrasta nasz poziom adrenaliny. Kiedy osiągnie on stan krytyczny, mamy możliwość widowiskowego wykończenia oponenta. W zależności od tego, jaką broń posiadamy i w jaką część ciała wycelujemy, nasze uderzenie będzie miało inny efekt. I tak dla przykładu będziemy mogli skrócić przeciwnika o głowę czy też przebić mieczem, a następnie kopniakiem rzucić na ziemię. To tylko dwa spośród wielu możliwych wykończeń. Wszystkie wyglądają bardzo efektownie. Jeżeli postanowimy wykorzystać buzującą adrenalinę przy rzucaniu czarów, możemy liczyć na zwielokrotnienie ich mocy.

Po drodze przyjdzie nam zebrać różne przedmioty, różne rodzaje broni (wszystkie będące jakąś wariacją na temat miecza, topora, sztyletów, laski i łuku), pancerze, mikstury regenerujące energię i punkty magii oraz pożywienie, mające takie samo działanie jak napój leczniczy. Na szczęście ciężar niesionego ekwipunku nie jest liczony. Dopóki mamy wolne sloty, dopóty możemy podnosić nowe przedmioty. Slotów jest sporo, więc nie powinniśmy mieć problemów z brakiem miejsca.

Posłana w odpowiednie miejsce błyskawica pomoże nam rozprawić się nawet z kilkoma przeciwnikami równocześnie.

Przedzierając się przez kolejne etapy trybu kampanii, nie będziemy zdani tylko na siebie. Czasami przyłączą się do nas służący nam pomocą towarzysze. Z drugiej strony, dość często musimy dbać o ich stan zdrowia, bo śmierć jednej z kluczowych postaci kończy się niepowodzeniem misji. Poza tym nasz bohater jest nawiedzony przez ducha kobiety, która na bieżąco komentuje wszystkie jego akcje, często też służy radą. Mimo to nie nazwałbym jej przyjemną osóbką.

Grafika w Dark Messiah robi duże wrażenie. Nie dziwi to zbytnio, ponieważ do jej stworzenia wykorzystano silnik użyty do gry Half-Life 2. Postacie są ładnie animowane, lokacje dopracowane, a wszystkie przedmioty rzucają bardzo realistyczne cienie.

Na osobną uwagę zasługuje tryb multiplayer. Został on stworzony przez odrębne studio Kuju Entertainment i opiera się na innych zasadach. Wydarzenia w nim opowiedziane są prequelem do fabuły przedstawionej w trybie dla jednego gracza i opowiadają o wojnie, jaka wybuchła między ludźmi a nieumarłymi. Jak się pewnie domyślacie, to od nas zależeć będzie, po czyjej stronie staniemy.

Obie armie mają w swoich szeregach wojowników, łuczników, skrytobójców, kapłanów i magów. Każda z wymienionych profesji ma swoje wady i zalety, i tylko od umiejętnej kooperacji różnych zawodów zależeć będzie sukces danej drużyny.

Każda profesja posiada własny schemat rozwoju i tylko sobie właściwe umiejętności, które przyznaje się za punkty doświadczenia zdobywane w kolejnych starciach. Część z nich jest analogiczna do tych dostępnych dla bohatera trybu dla jednego gracza. Pozostałe służą większemu rozróżnieniu profesji od siebie i są bardziej wyspecjalizowane.

Wojownik jest najbardziej wytrzymały i w bezpośrednim starciu nikt nie ma z nim szans. Jest też najmocniej obciążony, a co za tym idzie, szybko się męczy. Gra nim nie wprowadza zbytnich innowacji.

Łucznik pełni funkcję snajpera. Jest słabo opancerzony i szybki. Wykorzystując odpowiednio elementy otoczenia, może zdejmować niewygodnych przeciwników z daleka.

Skrytobójca jest bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem. Kryjąc się w cieniu, może zakraść się do wroga od tyłu i, zanim ten zdąży zareagować, pozbyć się go. Najszybciej biega i rzadko się męczy. W bezpośrednim starciu nie ma jednak szans i pierwszy lepszy wojownik może zetrzeć go na miazgę.

Kapłan nie jest najlepszym wojownikiem. Zazwyczaj zajmuje pozycje na tyłach własnego oddziału i pełni funkcje pomocnicze: leczy rannych, wskrzesza zmarłych, osłabia wrogów. Potrafi też pochłaniać dusze pokonanych przeciwników, uniemożliwiając w ten sposób ich rezurekcję.

Mag jest maszynką do zabijania o potwornej sile rażenia. Początkowo słaby, wraz ze zdobywaniem doświadczenia staje się potężnym władcą żywiołów mogącym zaważyć na wyniku starcia – pod warunkiem, że jest chroniony przez resztę drużyny, ponieważ raczej kiepski z niego wojownik.

Nadziany na miecz goblin. Ma ktoś ochotę na szaszłyk?

Walki odbywać się mogą w dwóch trybach. Pierwszym jest wojna opierająca się na tym, by zdobyć zamek-bazę przeciwnej drużyny. Drugim i o wiele ciekawszym jest tryb conquest. W jego trakcie można wziąć udział w konflikcie toczącym się między nieumarłymi a ludźmi. Zwycięży ta armia, która podbije całą podzieloną na sektory krainę. Rozgrywka rozpoczyna się w centralnej części mapy. Każdy sukces przesuwa linię frontu do przodu na teren przeciwnika i analogicznie – każda porażka zmusza do wycofania się i walki obronnej na własnym terytorium.

Dark Messiah zapowiada się bardzo ciekawie. Dynamiczna, zróżnicowana rozgrywka, dobrze znany świat przedstawiony z nieco innej perspektywy, robiąca spore wrażenie oprawa graficzna oraz rozbudowany multiplayer przyczynią się do tego, że każdy będzie mógł znaleźć w tej grze coś dla siebie. Pozostaje tylko czekać i mieć nadzieję, że autorzy uporają się z paroma niewartymi wspomnienia niedociągnięciami wersji demo, z którą miałem przyjemność się zapoznać.

Artur „Metatron” Falkowski

NADZIEJE:

  • wysokie AI przeciwników;
  • zróżnicowana rozgrywka;
  • świat Heroes of Might & Magic;
  • niezły tryb multiplayer.

OBAWA:

  • w demie gry pojawiło się trochę niedociągnięć, oby w wersji finalnej były usunięte.
Dark Messiah of Might and Magic

Dark Messiah of Might and Magic