Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 25 lutego 2009, 09:16

autor: Marcin Łukański

Dante's Inferno - już graliśmy!

Wybraliśmy się do Florencji, aby zobaczyć w akcji i zagrać w najnowszą produkcję twórców Dead Space'a. Oto pierwsze wrażenia z Dante's Inferno!

Gdyby Boska Komedia powstała w dzisiejszych czasach, byłaby zapewne świetnie sprzedającą się książką fantasy, a jej autor dorównałby popularnością niejakiemu J. R. R. Tolkienowi. Niestety, poemat został napisany w XIV wieku i popełnił go Dante Alighieri. Boska Komedia, i owszem, jest popularna, ale jako jedna z lektur w szkołach. A jak wszem i wobec wiadomo, lektury szkolne nie są na szczycie listy priorytetów współczesnej młodzieży.

Na specjalnym pokazie zorganizowanym we Florencji miałem okazję zagrać w Dante's Inferno – produkcję inspirowaną tryptykiem. Ekipa z EA przewróciła cały poemat do góry nogami i z mrocznej wędrówki Dantego i Wergiliusza zrobiła rzeź niewiniątek. Dante's Inferno, nie dość, że jest typowym slasherem, to ma tak wiele wspólnego z Boską Komedią jak filmy Uwe Bolla z grami, na podstawie których są tworzone. Czyli coś tam świta, ale nie do końca.

O tym, jak Dante staje się żądnym krwi mięśniakiem

Gwoli przypomnienia. W pierwszej księdze Boskiej Komedii Dantego po Piekle oprowadza Wergiliusz. Dante jest przerażony, zrozpaczony i na skraju załamania nerwowego. Rzeczy, które widzi w kolejnych kręgach Piekła są straszne – jedynie pomoc Wergiliusza pozwala Alighieriemu przetrwać mroczną podróż i nie zgubić drogi. Piekło składa się z dziewięciu kręgów – każdy z nich zamieszkują osoby skazane za różne występki. Na samym dnie grzecznie leży Lucyfer, który w swych paszczach trzyma trzech największych zdrajców ludzkości: Judasza, Kasjusza i Brutusa. Dante i Wergiliusz schodzą coraz głębiej i głębiej, aż docierają na samo dno potężnego stożka. Tak to przynajmniej wygląda w tryptyku. W Dante's Inferno, jak powiedział nam producent Jonathan Knight, jest zgoła inaczej: Naszym zadaniem jest oddanie jak najwierniej otoczenia i kolejnych kręgów z poematu. Jednak samą historię zmieniamy, aby nadać jej większy dramatyzm. Oczywiście w grze znajdziecie Dantego, Wergiliusza i Beatrycze, ale fabuła będzie troszkę inna niż opisana w Boskiej Komedii.

Kosa jest podstawową bronią Dantego.

Dante w grze zostaje zupełnie zmieniony. Z trwożliwego, przerażonego człowieka staje się grzesznikiem, który wpada rozwścieczony w sam środek Piekła, nabija kolejne potwory na ostrze swej kosy i pędzi uśmiercić samego Szatana. A wszystko w imię miłości do Beatrycze, która została zabita, a jej dusza uwięziona przez Lucyfera. Aby dodać zabawie pikanterii, już na samym początku (czyli w trakcie samouczka), Dante zabija Śmierć (marzenia o życiu wiecznym wreszcie się spełnią), zabiera jej kosę i używa ostrza jako swej głównej broni.

Reasumując, Dante to mroczny kosiarz, który wyważa „z buta” wrota do Piekła i wśród latających odnóży demonów biegnie ubić Lucyfera. Z Boskiej Komedii pozostała jedynie miłość do Beatrycze. Dobre i to.

O tym, jak piekielne kręgi prezentują się w wirtualnej rzeczywistości

Prezentują się ładnie i klimatycznie. Jest to właściwie jedyna rzecz z Boskiej Komedii, którą inspirowali się twórcy i – na szczęście – wyszło im to całkiem nieźle. Na specjalnym pokazie obejrzałem dość duży fragment pierwszego etapu, którego akcja odbywała się w pierwszym kręgu, tak zwanym Limbo. Chciałem, aby każdy etap jak najwierniej odzwierciedlał kręgi przedstawione przez Dantego w Boskiej Komedii. Każdy krąg jest inny, ma troszkę innych przeciwników i inną atmosferę. Im bliżej ostatniego, dziewiątego kręgu, tym klimat jest bardziej mroczny i przerażający – tłumaczy nam Knight.

Nawet mimo bardzo wczesnej wersji gry, jaka została nam pokazana, lokacje robią pozytywne wrażenie. Całość utrzymana jest w krwawej, przygnębiającej atmosferze, a otoczenie przypomina troszkę gniazdo Obcych lub wnętrze żywego robaka z Gears of War 2. Na horyzoncie majaczą zdeformowane skały, groteskowe konstrukcje, zwisające ciała i poruszający się niemrawo potępieni ludzie.

Cały etap utrzymany jest w tym samym klimacie i w tej samej tonacji kolorystycznej. Sama konstrukcja lokacji okazuje się bardzo zręcznościowa i stanowi mieszankę takich gier jak God of War, Devil May Cry, a nawet nowy Prince of Persia. Gracz będzie musiał skakać nad przepaściami, zjeżdżać po ścianach, wspinać się po pionowych powierzchniach, miejscami przesuwać różne dźwignie lub niszczyć zagradzające drogę gruzy. W grze znajduje się wiele otwartych przestrzeni, ale jesteśmy prowadzony dość wąską, z góry ustaloną drogą. Możemy jedynie obserwować przygotowane przez producenta lokacje i klimatyczne budowle widniejące na horyzoncie.

Na swojej drodze spotkamy przeciwników inspirowanych Kręgami zBoskiej Komedii.

Warto zaznaczyć, że za konstrukcję kolejnych etapów odpowiadają takie osoby jak Steve Desilets i Mike Cheng. Steve opracowywał lokacje w Half-Life, a Mike w God of War. Teoretycznie takie nazwiska są gwarancją jakości. Fragment, który widziałem, nie powoduje, co prawda, nagłego zgubienia szczęki, ale prezentuje się całkiem solidnie. Tak naprawdę panowie mają pole do popisu dopiero w kolejnych kręgach, które niestety nie zostały pokazane.

Potworki, które spotykamy na swojej drodze, również przedstawiają się okazale. Jeśli tylko zmutowane ciała, małe dzieci z rękami zakończonymi szponami, zdeformowane istoty i potężne giganty mogą być w jakimś zakresie okazałe. Jonathan Knight zapewniał, że w Dante's Inferno zobaczymy najważniejsze istoty opisane w poemacie: Chcemy pokazać większość potworów z Boskiej Komedii, ale w poemacie jest ich zbyt dużo, aby je wszystkie umieścić w grze. Najważniejsi przeciwnicy na pewno będą. Spotkacie na przykład Króla Minosa, który jest sędzią potępionych. Wygląd potworów jest inspirowany kolejnymi kręgami Piekła.

Za stworzenie piekielnych przyjemniaczków odpowiada Wayne Barlowe, który pracował przy takich filmach jak Hellboy, Harry Potter i Blade. W czasie prezentacji zobaczyliśmy wiele szkiców i modeli różnych poczwar, które – nie ukrywam – robiły wrażenie. Jeśli grafikom uda się wizje Barlowe’a odpowiednio przenieść w wirtualną rzeczywistość, to czeka nas iście demoniczna uczta.

Co ciekawe, poza likwidowaniem kolejnych potępionych Dante może też ujeżdżać potężne bestie. Jeśli uda nam się strącić „woźnicę”, to czeka na nas krótki quick time event i już możemy siać zniszczenie na barkach wielkiego giganta.

O tym, jak się w Dante's Inferno gra

Po prezentacji nadszedł czas na wisienkę na torcie – dano nam możliwość zagrania w pierwszy etap Dante's Inferno. Wystarczyło kilka minut z grą, aby jednoznacznie stwierdzić, że… Dante's Inferno to Kratos w skórze Alighieriego. Styl rozgrywki, system walki, poruszanie się po różnych lokacjach – ta gra to zlepek elementów z takich tytułów jak God of War, Ninja Gaiden czy Devil May Cry. Jeśli graliście w którąś z tych gier, to już wiecie, jak się prezentuje Dante's Inferno.

W pierwszym etapie mamy do dyspozycji dwa rodzaje broni: kosę, czyli podstawowy oręż Dantego oraz krzyż. Kosą możemy atakować ciosem słabym i szybkim lub silnym i wolniejszym – każdy z nich nadaje się dla innych przeciwników, a łączenie uderzeń powoduje wyprowadzanie ataków bardziej złożonych. Dodatkowo możemy „wybić” przeciwnika w górę i tak, jak miało to miejsce np. w Devil May Cry, pastwić się nad nieszczęśnikiem w powietrzu. Osobny guzik odpowiada za złapanie potworka i przyciągnięcie go do siebie. Krzyż również jest pomocny i aktywując go, możemy odrzucić i zranić poczwary znajdujące się bezpośrednio przed Dantem.

Dodatkowo, Dante posiada tak zwane moce specjalne. W czasie zabawy użyliśmy jednej z nich. Alighieri unosił się lekko w powietrze, a dookoła pojawiały się dusze i zaczynały kręcić się obok postaci wojownika. Po chwili następowało duże „bum” i wszyscy przeciwnicy zostawali zranieni.

Jak w większości slasherów, tak i tutaj po zabitych przeciwnikach wypadają kulki energii życiowej oraz mocy magicznej. Dodatkowo, niedobory cennych substancji można uzupełniać w specjalnych świątyniach.

W grze znajdziemy również elementy stricte zręcznościoweoraz tak zwane „quick time event”.

Zabawa co pewien czas przerywana jest quick time eventami – czy to związanymi z przejmowaniem bestii, czy też czysto fabularnymi. Pod koniec fragmentu udostępnionego do testów pojawia się scenka, w której Dante ucieka z walącej się posadzki. W czasie trwającej dwie/trzy minuty sceny trzeba naciskać wystarczająco szybko odpowiednie guziki na padzie.

Beztroską rzeźnię przerywają jeszcze spotkania z tak zwanymi Potępionymi. Gracz ma w takich przypadkach wybór: może ukarać nieszczęsne istoty lub je uratować. Jeśli zdecyduje się je ukarać, to dostanie konkretną liczbę dusz, które może później wykorzystać do awansowania poszczególnych umiejętności. Jeśli postanowi Potępionych uratować, to uruchomi się minigra, która niestety nie została udostępniona do testów. Jeśli ukończymy wyzwanie, to otrzymamy dwa razy więcej dusz, a jeśli nam się nie powiedzie, to nie otrzymamy ich w ogóle.

Przedzieranie się przez armie potworów jest całkiem efektowne. Kolejne poczwary zalewają ekran, ciała latają dookoła, w powietrze strzelają słupy krwi, a Dante szaleje w samym środku cyklonu. Gra nie jest tak brutalna jak Ninja Gaiden II, ale na brak emocji narzekać nie można. Sterowanie okazuje się bardzo wygodne i bardzo intuicyjne. Niemal od razu można rozpoczynać radosną rzeź, tym bardziej, że gra jest dość prosta. Chcemy, aby nasza gra była dostępna dla każdego – mówi Jonathan. Aby każdy mógł usiąść, wziąć pad i przystąpić do zabawy. Ale znajdzie się również wyzwanie dla hardkorowców, szczególnie na najwyższym poziomie trudności. Możecie oczekiwać rozbudowanego systemu walki i combosów – dodaje.

Pozostaje wierzyć Jonathanowi, bo poziom trudności gry w czasie prezentacji był bardzo niski. Dante’s Inferno wydaje się prostsze od Ninja Gaiden i Devil May Cry. Ciosy wyprowadzają się właściwie same, potworki padają jak przysłowiowe muchy, a gracz tylko ogląda fruwające wokół części poczwar. Na razie jest przyjemnie, ale bardzo prosto.

Niewiele Boskiej Komedii

Wszyscy oczekiwali gry pokroju Dead Space, a szykuje się krwawy slasher, który na dodatek zmienia w Boskiej Komedii niemal wszystko, co było do zmienienia. Osobiście nastawiłem się na ambitny survival horror w mrocznych, przygnębiających klimatach. To, co zobaczyłem troszkę zbiło mnie z tropu.

A zatem dostajemy slasher i w tej konwencji trzeba będzie tę grę oceniać. Jeszcze wiele, wiele pracy przed ekipą z EA Redwood Shores, ale to, co zobaczyłem i to, w co zagrałem, prezentuje się dość solidnie. Na ocenę przyjdzie jednak czas po premierze, która planowana jest na koniec 2009 roku. Dante’s Inferno pojawi się na Xboksie 360 i PS3. A Dante Alighieri przewraca się w grobie.

Marcin „Del” Łukański

NADZIEJE:

  • klimatyczne lokacje;
  • ciekawie zaprojektowane potworki;
  • przyjemny, intuicyjny system walki.

OBAWY:

  • Boska Komedia wywrócona do góry nogami;
  • bardzo niski poziom trudności;
  • póki co nie zobaczyliśmy niczego innowacyjnego.
Dante's Inferno

Dante's Inferno