Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 1 października 2008, 12:03

autor: Jakub Kralka

Damnation - zapowiedź

Klimaty steampunku, Stany Zjednoczone borykające się z wojną secesyjną jeszcze w XX wieku i niezbyt doświadczone studio zajmujące się produkcją gry. Czy Damnation podbije serca graczy?

Już naprawdę niewiele brakuje, by przestały powstawać nowe gry akcji, a jedynym motorem napędowym rynku stały się wyłącznie kolejne sequele albo prequele wylansowanych marek. Bogu dzięki, że – póki co – chociaż sporadycznie zapowiadane są jakieś nowatorskie projekty. Tak właśnie jest w przypadku Damnation, tworzonego przez Blue Omega Entertainment, które jak na razie w swoim dorobku ma jedynie mody do konkurencyjnych produkcji (to dzięki nim się wybiło!) i... filmy. Takie zwykłe, do oglądania z colą i popcornem. Tym razem studio stanęło przed znacznie poważniejszym wyzwaniem, ale powinno sobie poradzić. W końcu wspierają je doświadczeni mistrzowie z Codemasters.

Na pierwszy rzut oka całkiem spokojna ta alternatywna historia.

Damnation będzie przedstawicielem szeroko pojmowanego gatunku gier akcji. Tak naprawdę trudno ściśle przypisać go do FPS-ów. Wprawdzie aplikacja umożliwi zabawę z perspektywy pierwszej osoby, ale nic nie stanie na przeszkodzie, jeśli postanowimy przenieść kamerę tuż za plecy głównego bohatera. W efekcie również fani takich gier, jak Tomb Raider czy Prince of Persia, gdzie oprócz strzelania pojawiają się elementy platformowe, nie powinni czuć się zawiedzeni. Niezależnie od perspektywy – z całą pewnością nie zabraknie też elementów typowych dla shooterów. Autorzy fabuły zadbali, byśmy mieli po temu kilka dobrych powodów.

Wojna secesyjna będąca lokalnym konfliktem na terytorium Stanów Zjednoczonych po czterech latach zaciekłych walk pomiędzy przedstawicielami Północy i Południa ostatecznie zakończyła się w 1865 roku kapitulacją stanów Konfederacji. Tyle wiemy z lekcji historii, jednak ekipa Blue Omega postanowiła na ten temat nieco pofantazjować. Mamy XX wiek, do zawarcia pokoju wcale nie doszło, technologie idą naprzód, natomiast Amerykanie po rozum do głowy – już nie za bardzo. W efekcie Stany Zjednoczone nie do końca przypominają to, co oglądaliśmy w serialach pokroju Vice City. Zamiast jazzu i prohibicji, hippisów czy kiczowatych, kolorowych garniturów otrzymamy kraj zniszczony i ogarnięty wielkim chaosem. Sam pomysł prezentowania alternatywnej wersji historii to wprawdzie nic nowego, ale miło, że w końcu dostaniemy produkcję nawiązującą choć troszeczkę do wojny secesyjnej, która nie jest równocześnie nudnawą strategią.

Co ciekawe w konflikcie tym – obok sił Unii i Konfederacji – pojawia się zupełnie nowa, trzecia strona w postaci bogatego przedsiębiorcy W. D. Prescotta oraz wszystkiego tego, co może on kupić za posiadane pieniądze. A ma ich niestety dość sporo, dzięki czemu dość szybko wysuwa się na czoło tej rywalizacji, dążąc przy pomocy cyborgów do zjednoczenia Stanów Zjednoczonych pod własnym berłem. I właśnie w tym momencie na arenie zmagań pojawia się także nasz bohater – niejaki Hamilton Rourke, sprzymierzony z grupą rebeliantów o nazwie Peacemakers. Tradycyjnie już gracze mają przechlapane – muszą bowiem w pojedynkę uratować Amerykę, świat, ludzkość, no i przede wszystkim Królową.

Ale pojawia się płeć piękna i od razu robi się gorąco...

Sami twórcy podkreślają, że akcja ich gry umiejscowiona jest w typowo steampunkowych realiach, do czego zresztą znakomitą przesłanką jest fakt przedstawienia historii w mocno alternatywnym tonie. Nie zabraknie oryginalnych machin napędzanych parą (ang. steam – stąd między innymi nazwa), a nawet nieracjonalnych krzyżówek fantazji z rzeczywistością czy dziwnych zastosowań z niespotykaną w dzisiejszych czasach techniką. Takie klimaty nie są szczególnie popularne wśród twórców gier. Wprawdzie można by wymienić kilka przygodówek bazujących na twórczości Verne’a, jednakże najbardziej charakterystycznym i typowym przykładem wydaje się być często niedoceniany cRPG o nazwie Arcanum, gdzie krasnoludy jeździły koleją... a w każdym razie coś w tym stylu.

Assassin’s Creed jakieś 800 lat + wiadro haszyszu później.

Wybranie takich, a nie innych realiów naturalnie przełoży się na warunki rozgrywki. Lokacje pojawiające się w Damnation mają być naprawdę spore, by gracz mógł poczuć ogrom otaczającego go świata. Sama architektura tegoż jest dość specyficzna, oprócz drewna i kamienia pojawia się dużo konstrukcji zbudowanych z różnego rodzaju metalu, a również ich kształt zdaje się gwarantować sporą różnorodność rozgrywki, pozwalając na różne akrobacje, zjeżdżanie po linach, wspinaczki, a nawet realizację talentów zahaczających o le parkour.

Główny bohater nieraz zadziwi swą sprawnością fizyczną i umiejętnością wykorzystywania dobrodziejstw otoczenia. A gdyby te zawiodły – będzie mógł przecież skorzystać z prawdziwego arsenału zabójczej broni. Czeka na nas cała chmara wrogów, a do ich pokonania bardziej przydatna okaże się w tym wypadku finezja i zmysł wojownika niż ściśle przemyślana taktyka walki. Prawdziwym asem z rękawa ma być dla gameplay’u implementacja różnej maści pojazdów mechanicznych. Na podstawie materiałów zaprezentowanych przez producenta bez wątpienia można przyznać, że szczególnie ogniście prezentują się motory. Pozostaje mieć nadzieję, że twórcy w miarę sensownie wykorzystają drzemiący w nich potencjał. Osoby, które poczują się samotne w tak wielkim świecie, będą mogły liczyć na wsparcie partnerki w trybie co-operative. Gra ukaże się pod koniec tego roku na Playstation 3, Xboksa 360, a także komputery. Oprawa graficzna niezależnie od wersji robi umiarkowane wrażenie, ale gra światła i cienia zasługuje na szczerą pochwałę.

I prawdziwy miodek na koniec – motory w akcji!

Przedsmak Damnation mogli poznać wszyscy, którzy zaopatrzyli się w odpowiedni mod do Unreal Tournament 2004. To właśnie dzięki tej modyfikacji studio Blue Omega dostało swoją szansę na spróbowanie sił w świecie wielkich gier. Czy tak mało doświadczony zespół będzie w stanie stworzyć coś, co wybije się ponad przeciętność? Z samych obietnic twórców niestety trudno wnioskować, że należy oczekiwać produktu wyjątkowego. Ciekawym zagraniem z pewnością są steampunkowe klimaty, jednak czy wojna secesyjna, Dziki Zachód, kilka rozwiązań ze Stalkera i kilka z Tomb Raider wystarczy, żeby stworzyć dobrą grę? Mam spore obawy, czy nie wyjdzie z tego niestrawny zakalec, niemniej trzymam kciuki za młode studio. W końcu oryginalne pomysły są w cenie, a kto nie ryzykuje, ten gier nie produkuje!

Jakub „Kuba” Kralka

NADZIEJE:

  • jeśli nie klimat, to co?
  • pojazdy mechaniczne;
  • akrobacje i dobry system walki z przeciwnikami.

OBAWY:

  • naciągana fabuła z namiastką wojny secesyjnej;
  • gra może być przekombinowana;
  • niezbyt doświadczone studio odpowiedzialne za produkcję.
Damnation

Damnation