Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 8 października 2009, 11:06

autor: Radosław Grabowski

Crackdown 2 - zapowiedź

Pierwsza część Crackdown określana jest przez wielu mianem: "ta gra, która była dołączona do wersji beta Halo 3". Czy nadchodzący sequel da sobie radę bez wsparcia Master Chiefa?

Halo to marka uznawana już za kultową. Gry z tej serii cechują się taką popularnością, że są nawet w stanie pomóc uzyskać bestsellerowy status innym produkcjom. Właśnie tak było w przypadku pozycji o nazwie Crackdown, która rozeszła się w grubo ponadmilionowym nakładzie – w każdym pudełku znajdował się klucz, uprawniający do udziału w przedpremierowych multiplayerowych testach Halo 3. Czy jednak dzieło studia Realtime Worlds poradziłoby sobie na rynku tak dobrze bez wsparcia Master Chiefa? Tego tak naprawdę nie dowiemy się już nigdy, ale na pewno będzie nam dane przekonać się, ile jeszcze z tej osiągniętej popularności zostało. Nadchodzi bowiem Crackdown 2, który musi już dać sobie radę sam. Microsoft postanowił tym razem dać dostęp do testów wersji beta kolejnego Halo (konkretnie Halo: Reach) nabywcom Halo 3: ODST.

Demolka może nie na taką skalę jak w Red Faction: Guerrilla,ale i tak powinno być nieźle.

„Dwójka” powstaje w zupełnie nowym studiu deweloperskim, noszącym nazwę Ruffian Games. Na szczęście członkowie tej ekipy to nie żadne żółtodzioby. Większość z nich pracowała nad pierwszą częścią Crackdown i potem opuściła szeregi Realtime Worlds. Ciągłość twórcza została więc zachowana. Miejscem wirtualnej akcji ponownie będzie futurystyczne miasto Pacific City, w którym zaszły jednak pewne nieoczekiwane zmiany. Zaprowadzony przez nas w „jedynce” ład i porządek okazały się tylko pozorne. Pokonaliśmy, co prawda, trzy zagrażające obywatelom gangi, ale ich miejsce zajęło nowe poważne niebezpieczeństwo. Są nim krwiożercze mutanty – ofiary eksperymentów genetycznych, prowadzonych przez naukowców rozbitej przez nas korporacji Shai-Gen. Błyskawiczna ekspansja tych kreatur spowodowała pojawienie się w Pacific City obywatelskiego ruchu oporu, zwanego z angielska Cell. Jego członkowie mają na pieńku nie tylko ze wspomnianymi dziwolągami, ale także z reprezentowaną przez gracza organizacją stróżów prawa, czyli Agencją. Ta ostatnia znalazła się zresztą w głębokiej defensywie i utraciła ledwie co uzyskaną kontrolę nad wszystkimi trzema miejskimi wyspami. Jak nietrudno się domyślić, ktoś musi się podjąć posprzątania tego bałaganu. Który to już raz?

Nocna walka z mutantami będzie prawdziwym wyzwaniem.

Rozgrywkę w Crackdown 2 zaczniemy zatem podobnie jak w części pierwszej. Wcielimy się w agenta, stawiającego czoła bezprawiu i nie przebierającego w środkach. Naszą bazą wypadową będzie ponownie drapacz chmur, stanowiący centralny punkt mapy. Tak jak poprzednio od razu otrzymamy dostęp do całego obszaru miasta. Rozkład ulic ma pozostać właściwie niezmieniony, więc weterani poczują się jak w domu. Część znanych budowli się zachowa, inne ulegną przeobrażeniu, a niektóre znikną z mapy – krótko mówiąc, kilkuletni odstęp fabularny pomiędzy pierwszą a drugą odsłoną serii będzie zauważalny. Na terenie metropolii mamy wykonywać przeróżne misje, których pomyślne zaliczanie pozwoli odzyskiwać kontrolę nad kolejnymi dzielnicami. W odróżnieniu od „jedynki” i wielu innych trzecioosobowych gier akcji z otwartym światem, cykl dobowy ma pełnić wyjątkowo istotną rolę. Mutanty będą bowiem unikać światła słonecznego i podejmować swoje działania głównie nocą. Dlatego też po zmroku walka z nimi ma być szczególnie trudna, ale niejednokrotnie nadarzy się okazja do uzyskania korzyści z tego tytułu. Jeśli przykładowo przyjdzie nam zaatakować placówkę ruchu oporu, to zrobienie tego pod osłoną nocy zaowocuje ściągnięciem uwagi mutantów, którymi z kolei będą musieli zająć się obrońcy, zamiast próbować powstrzymać nas. Takie właśnie napuszczanie jednych na drugich ma być jednym z kluczy do ostatecznego sukcesu.

Czym agent z Crackdown 2 ma się wyróżniać, mając obecnie za konkurentów bohaterów takich produkcji jak Prototype czy inFamous? Dokładnie tym, czym wyróżniał się przed dwoma laty w „jedynce”, gdy jeszcze Alex Mercer i Cole MacGrath nie byli znani nikomu. Kontrolowana przez nas postać będzie więc niezwykle wysoko skakać, biegać szybko niczym wiatr, strzelać z precyzją Wasilija Zajcewa etc. Oczywiście nie od razu. Zbierając specjalne kule, symbolizujące punkty doświadczenia, mamy rozwijać pięć bazowych zdolności, czyli siłę fizyczną, zręczność, prowadzenie pojazdów oraz operowanie bronią strzelecką i materiałami wybuchowymi. Większość akcji, podejmowanych w wirtualnym świecie, przyczyni się do wzrostu naszych umiejętności. Przyjemną nowinką są dodatkowe nagrody, przyznawane za osiąganie konkretnych poziomów doświadczenia. Jeśli na przykład nasz bohater wskoczy na piąty stopień zaawansowania jako kierowca, otrzyma do dyspozycji agencyjny helikopter. Ten ostatni ma być jednym z wielu nowych pojazdów, szykowanych dla nas przez deweloperów. Warto zauważyć, że powrócą znane z części pierwszej modele samochodów (nawet te z DLC) – ich wygląd poddany zostanie jednak lekkiemu tuningowi.

Nie zabraknie znanego z pierwszej części skakania po budynkachw poszukiwaniu punktów doświadczenia za zręczność.

Walczyć z przeciwnikami będziemy mogli za pomocą gołych pięści, ale to rozwiązanie dobre dla wysokopoziomowych agentów. Zdecydowanie lepszym wyjściem okaże się skorzystanie z bogatego arsenału broni, szczególnie z uwagi na przemodelowany system celowania. Ten z pierwszej części czynił zabijanie wrogów zbyt prostym. Precyzyjny strzał w głowę nie będzie w Crackdown 2 już tak łatwy, co powinno zaowocować większą frajdą po jego wykonaniu. Uzupełnianie amunicji odbywać się ma na zmienionych zasadach. Znikną znane z części pierwszej Węzły Agencji, pełniące m.in. rolę zbrojowni. Zamiast nich pojawi się opcja zamawiania dostaw broni bezpośrednio na pole walki niczym w serii Mercenaries. Znany arsenał karabinów, granatników, wyrzutni rakiet i innych narzędzi zagłady zostanie uzupełniony szeregiem nowych gadżetów. Wśród nich wyróżniają się ładunki magnetyczne. Umieszczenie jednego na jakimś przedmiocie, a drugiego na innym znajdującym się w pobliżu, zaowocuje ich przyciągnięciem do siebie. Pomysłów na wykorzystanie tej właściwości może być bez liku. Mnie już zrodziło się w głowie kilka niekoniecznie humanitarnych koncepcji. A Wam?

Z całego powyższego opisu wynika, że Crackdown 2 zapowiada się na powtórkę z rozrywki – grę dobrą, ale nie przebojową. Czy deweloperzy mają mimo wszystko jakiegoś asa w rękawie? Wydaje się, że tak, ponieważ przygotowują rozbudowany tryb multiplayer. Już w „jedynce” zabawa w kooperacji z drugim graczem przysparzała sporo emocji, a teraz współpracować w trybie fabularnym mają nawet aż cztery osoby. Właśnie co-op stanie się de facto podstawową opcją zabawy, a samotne oczyszczanie miasta ze zła i występku będzie jedynie jego substytutem. Ponadto twórcy wprowadzą multiplayerową nowość, czyli tryb rywalizacji. Ma on obsługiwać maksymalnie szesnaście osób i oferować szereg interesujących wariantów zmagań.

Jeśli tryb zabawy wieloosobowej faktycznie okaże się taki dobry, jak go zapowiadają deweloperzy, to Crackdown 2 powinien zyskać poważne uznanie xboksowych graczy. W przeciwnym razie produkcja studia Ruffian Games będzie tylko kolejną grą akcji, pozbawioną naprawdę ciekawych nowinek. Na graficzną rewolucję też nie ma co liczyć – autorzy pozostali przy charakterystycznym cel-shadingu. W przyszłym roku przekonamy się zatem, czy marka Crackdown jest na tyle silna, aby sprzedawać się bez promocyjnej wkładki spod znaku Halo. Oby tylko polska lokalizacja, jeśli takowa zostanie wykonana, wypadła mniej groteskowo niż w „jedynce”.

Radosław „eLKaeR” Grabowski

NADZIEJE:

  • multiplayerowa kooperacja i rywalizacja.

OBAWY:

  • wtórność trybu single player.
Crackdown 2

Crackdown 2