Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 30 kwietnia 2007, 12:45

autor: Bartłomiej Kossakowski

Conan - przed premierą

Stworzony przez Roberta E. Howarda bohater pojawił się w wielu powieściach, filmach, komiksach i grach, jednak jak przyznali przedstawiciele studia Nihilistic: klimatowi gry najbliżej będzie do książkowego pierwowzoru.

Sukces doskonałego God of War utwierdził wszystkich fanów elektronicznej rozrywki w przekonaniu, że wśród graczy istnieje zapotrzebowanie na pełne przemocy pozycje w klimacie mrocznego fantasy, w których naszym głównym zadaniem będzie ucinanie kończyn, urywanie głów i – ujmując sprawę możliwie najprościej – sianie jak największego zniszczenia wśród setek niemal bezbronnych wrogów. Argumenty o edukacyjnej roli gier video tracą trochę na sile, gdy okazuje się, że God of War była jedną z najbardziej cenionych pozycji zarówno wśród posiadaczy Playstation 2, jak i recenzentów z całego świata. Wydana niedawno druga część gry zgarnia na ogół oceny zbliżone do 10/10, a niektórzy twierdzą, że to ostatnia dobra gra na „peesdwójkę”.

Czy nowa gra z Conanem okaże się lepsza niż God of War?

Co jednak z posiadaczami konsol nowej generacji, którzy mają ochotę pobiegać z wielkim mieczem lub toporem, wcielić się w dzielnego herosa i przelać trochę krwi? Niestety, nie ma ku temu dobrej okazji. W nieco lepszej sytuacji są ci, którzy zdążyli nabyć PS3 – co prawda nową odsłonę Genji ciężko nazwać hitem, ale jeśli ktoś jest spragniony klimatów zbliżonych choć trochę do God of War, gra leży już na półkach sklepowych. Na horyzoncie pojawia się też Heavenly Sword, którego pierwsze pokazy wzbudziły zachwyt. Gorzej z fanami 360-tki, no bo chyba średniego slashera, jakim jest niewątpliwie Ninety Nine Nights, nie nazwiecie potencjalnym następcą GoW, prawda?

Wszystkim spragnionym brutalnej walki graczom z pomocą przychodzi firma THQ, która na początek 2008 roku zapowiedziała wydanie, zarówno na PS3 jak i Xboksa 360, nowej pozycji o wiele mówiącej nazwie Conan. Stworzony w 1932 roku przez Roberta E. Howarda bohater pojawił się już w wielu powieściach, filmach, komiksach i grach, choć – jak przyznali przedstawiciele odpowiedzialnego za Conana studia deweloperskiego Nihilistic – klimatowi gry najbliżej będzie do książkowego pierwowzoru. Twórcy mają już na swoim koncie takie pozycje jak Vampire: The Masquerade – Redemption, Marvel Nemesis: Rise of the Imperfects, pracowali też nad Starcraft: Ghost, który ostatecznie nigdy nie ujrzał światła dziennego. Tym razem chcą nam zaprezentować połączenie tego, co najlepsze we wspomnianym już God of War i takich hitach jak Devil May Cry czy Ninja Gaiden. Wygląda więc na to, że wkrótce przeleje się sporo krwi.

Czas na trochę cyferek. Podczas naszej barbarzyńskiej walki w świecie Conana przyjdzie nam użyć ponad dwudziestu różnych rodzajów broni (głównie są to topory, miecze, włócznie itp.), w potyczkach będziemy mogli zastosować około stu różnych ataków, a cała gra składać ma się z dwudziestu czterech długich misji. Nie wszystkimi ciosami będziemy dysponować od początku. Zaczniemy z niecałą trzydziestką, reszty trzeba się nauczyć w miarę przebiegu rozgrywki. I choć ciężko nazwać tę pozycję RPG-iem, twórcy z Nihilistic przyznają, że bardzo zależało im, aby gracze naprawdę poczuli się jak sam Conan.

A co czeka nas po wejściu w jego skórę? Cóż, wytrącenie wrogom broni z ręki, walka dwoma różnymi mieczami czy toporami równocześnie, robienie przewrotów, ucinanie kończyn, łapanie przeciwników za nogi i kręcenie nimi dookoła tylko po to, by w chwilę później rzucić nimi z wielką siłą w ich sprzymierzeńców – takie atrakcje na pewno ucieszą zarówno wszystkich młodych, żądnych krwi psychopatów, jak i nie mających większych problemów z psychiką graczy uważających konsolę nie tylko za źródło rozrywki, ale i urządzenie pomagające w rozładowaniu napięcia. Zapomnijcie jednak o bezsensownym naparzaniu w klawisze czy też walce wciąż tym samym, sprawdzonym schematem. Autorzy zapowiadają zaawansowany system Sztucznej Inteligencji i wciąż uczących się przeciwników – tanie sztuczki tutaj nie przejdą. Z kolei po dobrze wykonanym, długim kombosie możecie liczyć na to, że Conan wpadnie w szał – wtedy jego siła i wytrzymałość wzrastają. Nie trzeba chyba dodawać, że jest to szczególnie przydatne, gdy na ekranie pojawia się w jednej chwili kilkunastu czy kilkudziesięciu wrogów.

Jedną z zalet gry twórcy chcą uczynić niesamowitą interakcję z otoczeniem. Wiele przedmiotów będzie można podnieść i użyć do okładania przeciwników. Nic nie stoi też na przeszkodzie, by na przykład nadziać ich na stojący obok pal, rzucić pochodnią w stojące nieopodal drzewo, a potem pchnąć na nie kogoś i patrzeć jak ginie w męczarniach czy też wyrwać jednej z martwych kreatur broń po to, by zacząć nią okładać któregoś z jej współtowarzyszy.

Niejeden stracił dla Conana głowę.

Podczas zabawy zwiedzimy sześć ogromnych lokacji wchodzących w skład słynnej krainy Hyboria. Trafimy do dżungli, tajemniczych ruin, zwiedzimy lochy, wylądujemy w górach, zobaczymy wioski dziwnych plemion, zejdziemy pod ziemię, popłyniemy też na pokładzie wielkiego okrętu. Nie czekajcie na tętniące życiem, pełne uśmiechniętych mieszkańców miasta. Tu nikt nie ma ochoty na wymianę uprzejmości – klimat będzie mroczny i ciężki. Przyjdzie Wam krążyć w ciemnościach, oglądając wszędzie dookoła brud i niemal czując zapach zeschniętej krwi, a lwy pragnące czym prędzej dobrać się do Waszych gardeł to jedne z najsympatyczniejszych stworzeń, jakie spotkacie na swojej drodze. W te wszystkie miejsca traficie obciążeni jakimś zadaniem, choć nie ma się co oszukiwać – odnalezienie tajemniczego artefaktu czy uwolnienie uwięzionych wieśniaków są tylko pretekstem do wyrżnięcia jak największej liczby wrogów. Co prawda mają się pojawić jakieś drobne łamigłówki do rozwiązania, ale Conan to nie Sherlock Holmes. Conan chce krwi!

Niespodzianką nie powinno być pojawienie się po każdym etapie potężnych bossów. Na ogół są to gigantyczne, mierzące kilkadziesiąt metrów monstra – jak choćby zaprezentowana we wstępnej wersji gry olbrzymia ośmiornica. Widok wymachującej swymi mackami na wszystkie strony poczwary może przerazić, ale na szczęście ataki Conana nie ograniczają się do uderzeń mieczem czy skoków. Barbarzyńca wyposażony będzie także w ciosy specjalne, takie jak choćby „Pieśń Śmierci”. Jej użycie w odpowiednim momencie spowoduje, że czas zwolni, a nasz wojownik będzie miał dłuższą chwilę, by wybrać i zaznaczyć cel swojego ataku. Warto z tego skorzystać, szczególnie że poza potworami co jakiś czas pojawiać się też będą mini-bossowie – może mniej groźni, ale na pewno bardzo uciążliwi.

Gra pozbawiona będzie trybu multiplayer i chyba nie ma się co dziwić – wszakże ekipa z Funcomu pracuje równolegle nad grą MMO nazwaną Age of Conan. Jak jednak przyznał Robert Huebner z pracującej nad singleplayerowym Conanem ekipy Nihilistic, ciężko być największym zabijaką w okolicy, gdy dookoła biegają dziesiątki innych graczy. W konsolowym, nastawionym na rzeź Conanie tylko Ty możesz być tym jednym, jedynym Conanem, którego każdy facet się boi, a każda kobieta pragnie. No, takie przynajmniej są zwyczaje w Hyborii.

Tym, co ma świadczyć na korzyść gry, jest także fakt, że historia ma zaciekawić zarówno zupełnie świeżych w temacie, którzy nie znają książek czy filmów z dzielnym herosem w roli głównej, jak i dla tych, którzy już się z nimi zetknęli. Z jednej strony nie ma mowy o wprowadzaniu idiotycznych zmian do istniejącego już uniwersum, ale z drugiej – zgodność z książkowym oryginałem nie przeszkadza w dodaniu kilku nowych lokacji i wydarzeń, które mogą być niespodzianką dla fanów Conana.

Ten czerwony wzór na ziemi to nie nowy dywan Conana...

Choć do premiery gry czeka nas jeszcze prawie rok, już dziś można pochwalić grafikę – zachowując oczywiście wiarę w to, że twórcy wykorzystają najbliższe miesiące na jej dopieszczanie. Sam Conan wygląda nieźle, porusza się naturalnie. Nie można mieć zastrzeżeń do animacji, a wygląd poszczególnych lokacji też może się podobać – tereny są duże, a mimo ogólnego mrocznego klimatu udało się zachować pewną różnorodność jeśli chodzi o miejsca mordów. Ustawienie kamery nie przeszkadza w walce, a to już ważne w tego rodzaju pozycjach. Co z tego, że modele postaci będą piękne, nasz heros będzie mógł wykonywać setki ataków, skoro akcję obserwować mielibyśmy z utrudniającej zabawę perspektywy? Takie zarzuty padały choćby pod adresem twórców powstającego z myślą o Xboksie 360 gry Too Human. W przypadku Conana o podobnej sytuacji nie ma mowy.

Pozostaje mieć nadzieję, że panowie z Nihilistic nie spoczną na laurach, wiedząc, że mają w rękach dobrą licencję i tworzą grę należącą do gatunku, który może zagwarantować sukces. Czy uda im się stawić czoła słynnemu God of War – czas pokaże. Chyba warto poczekać, choć nie myślcie raczej o tej grze jako o prezencie dla młodszego rodzeństwa. Krwi, flaków, urwanych głów, kończyn i fruwających dookoła ciał będzie tak dużo, że mający niedawno swoją premierę, uznany przez krytyków za wyjątkowo brutalny film 300 wygląda przy nowym Conanie jak kolejny odcinek Toma i Jerrego. Jeśli lubicie gry, które pozwalają Wam urządzać zawody na wymyślenie jak najzabawniejszego sposobu zamordowania przeciwnika, ta pozycja powinna się sprawdzić.

Bartłomiej Kossakowski

NADZIEJE:

  • pierwsza poważna mroczna rzeź w klimacie fantasy na PS3 i 360-tkę;
  • doskonała licencja – kto z Was nie chciałby być Conanem?
  • setki sposobów na mordowanie;
  • duża interakcja z otoczeniem.

OBAWY:

  • oby nie okazała się kolejną marną grą korzystającą ze znanej licencji;
  • twórcy muszą popracować nad grafiką – jest dobra, ale na razie nie wypala gałek ocznych.
Conan

Conan