Call of Duty: Black Ops - zapowiedź
Po kilku latach powielania sprawdzonych rozwiązań Treyarch postanowił wprowadzić do serii Call of Duty kilka ciekawych innowacji. Czy te usprawnienia wystarczą, by Black Ops dorównał jakością pierwszej grze z cyklu Modern Warfare?
Zdaniem wielu obserwatorów zamieszanie powstałe wokół firmy Infinity Ward i lawina zwolnień jej pracowników, którzy z wielkim hukiem rozstali się z dotychczasowym chlebodawcą, nie odbije się korzystnie na marce Call of Duty. Szefowie koncernu Activision nie wydają się jednak tym w ogóle przejmować. W odwodzie czeka bowiem kilka innych grup deweloperskich, które z chęcią przejęłyby pałeczkę po kurczącym się w dramatycznym tempie studiu. Najważniejszą z nich jest Treyarch. Firma, która do niedawna stała w cieniu Infinity Ward i tworzyła te słabsze odsłony cyklu Call of Duty, wskutek zaistniałego niedawno kryzysu nagle urosła do rangi pierwszoplanowego zawodnika.
Amerykanie bez trudu odnaleźli się w nowej roli – czują wielką odpowiedzialność spoczywającą na swoich barkach i deklarują pełne oddanie sprawie. A że doświadczenia odmówić im nie sposób (będzie to ich czwarty produkt z serii Call of Duty), miłośnicy słynnego cyklu nie powinni mieć powodów do obaw – przynajmniej do czasu, gdy Black Ops ujrzy światło dzienne, bo co będzie potem, nie wiadomo. Szefowie studia wierzą w swoje najnowsze dzieło i odważnie zapowiadają, że będzie ono tym dla World at War, czym pierwszy Modern Warfare był dla Call of Duty 2.

Zgodnie z pogłoskami, które jakiś czas temu obiegły Internet, akcja najnowszej odsłony cyklu Call of Duty będzie rozgrywać się w trakcie zimnej wojny. Wcielając się w co najmniej dwóch różnych bohaterów, weźmiemy udział w kilku tajnych operacjach na całym świecie. Część misji na pewno zostanie osadzona w realiach konfliktu wietnamskiego. Amerykańscy komandosi z elitarnej jednostki SOG (Studies and Operations Group), losami których przyjdzie nam kierować, pojawią się również w Laosie, w Związku Radzieckim (Ural) i na Kubie.
Ponad dwustuosobowy zespół przygotowuje równocześnie trzy niezależne moduły gry. Pierwszym z nich jest oczywiście kampania, zrealizowana w charakterystycznym dla serii stylu. Pozostałe tryby dedykowane są użytkownikom lubującym się w rozgrywkach zespołowych – do wyboru ma być nie tylko tradycyjny multiplayer, ale również wariant zmagań w kooperacji (od dwóch do czterech graczy). Ten ostatni wzbudza sporo emocji, bo osoby pamiętające World at War – poprzednie dzieło firmy Treyarch – liczą na powrót Nazi Zombies. Wprawdzie Amerykanie nie oznajmili jeszcze, że możliwość odpierania ataków ze strony nieumarłych hitlerowców faktycznie pojawi się w nowej grze, ale z drugiej strony cały czas podkreślają, że to zdanie fanów jest dla nich najważniejsze, a to właśnie ci ostatni najbardziej domagają się powrotu żywych trupów.
Jeśli chodzi o kampanię, już teraz możemy śmiało powiedzieć, że pod kilkoma względami Black Ops będzie produktem dla serii Call of Duty rewolucyjnym. Przygotowane na potrzeby tej gry usprawnienia dowodzą, że firma Treyarch odważyła się wreszcie zaproponować coś nowego, zamiast ograniczać się wyłącznie do kopiowania rozwiązań wymyślanych dotąd przez Infinity Ward, z lepszym lub gorszym skutkiem zresztą. Niespodzianki doczekamy się tuż po uruchomieniu kampanii, kiedy okaże się, że nasi podopieczni przestali być niemowami. Po raz pierwszy w historii tego cyklu główni bohaterowie zmagań będą wypowiadać swoje kwestie, a nie tylko biernie przysłuchiwać się tekstom recytowanym przez towarzyszy. Nie wiadomo jeszcze, w jak dużym stopniu pomysł ten zostanie wykorzystany podczas rozgrywki, ale można założyć, że skoro zdecydowano się na taki zabieg, żołnierze będą często komentować to, co dzieje się na ekranie.
Kolejną mającą pojawić się nowinką jest umiejętność pływania, również konsekwentnie pomijana w poprzednich grach z tej serii. Jest już pewne, że w jednym ze scenariuszy rozgrywających się w Wietnamie bohater zostanie zmuszony do działania w ukryciu, a najlepszą metodą na uniknięcie wzroku wrogich żołnierzy okaże się nurkowanie w rzece. Co ciekawe, podczas tej misji głównym orężem naszego komandosa ma być nóż – najskuteczniejsze narzędzie do uciszania przeciwników bez wywoływania zamieszania. Pod wodą będzie można również podkładać ładunki wybuchowe i niszczyć z ich pomocą pale, na których wzniesiono domy.
Co poza tym? Zjazd na linie był już obecny w poprzednich odsłonach, ale do tej pory gracz nie miał żadnej kontroli nad swoim podopiecznym podczas wykonywania tego manewru – teraz się to zmieni. Czynność ta nie będzie bardziej skomplikowana od znanej z Modern Warfare 2 wspinaczki, ale przede wszystkim ma nas urzec realizacja owego zjazdu od strony technicznej i zapierająca dech w piersiach praca kamery. Ciekawie będzie też po wejściu do śmigłowca. Do tej pory gry z serii Call of Duty pozwalały szerzyć destrukcję z pokładu helikoptera, który poruszał się po ustalonej trasie, jak w typowym rail-shooterze. W Black Ops nie tylko skorzystamy ze zgromadzonego na pokładzie maszyny arsenału (miniguny, wyrzutnie rakiet), ale również będziemy ją w pełni kontrolować!
Do powyższej listy nowości dorzućcie teraz to, co już doskonale znacie z poprzednich gier z serii Call of Duty: napompowane olbrzymią dawką akcji scenariusze, pełne oskryptowanych, ale za to piekielnie efektownych scen oraz niezliczoną rzeszę przeciwników do zabicia. Znając życie, kampania w Black Ops znów pęknie po kilku godzinach szaleńczej jazdy, ale wszystko wskazuje na to, że czas ten, choć krótki, zostanie należycie wykorzystany.

Co z pozostałymi wariantami rozgrywki? O trybie kooperacji nie wiadomo nic, poza tym, co napisałem wcześniej – w zmaganiach weźmie udział maksymalnie czterech użytkowników jednocześnie. Treyarch nie jest również skory do udzielania informacji na temat niezmiernie ważnej dla tej serii rywalizacji pomiędzy graczami. Pewne jest, że rozwój w trybie multiplayer będzie uzależniony od zdobytych punktów doświadczenia i że zachowany zostanie system perków, zaimplementowany przez Infinity Ward w pierwszej grze z serii Modern Warfare. Treyach potwierdził również, że w Black Ops otrzymamy nieco większą niż zwykle swobodę w tworzeniu wizerunku żołnierza. Na narzędzia do kreacji postaci znane z cyklu The Sims nie ma co liczyć, ale jakieś podstawowe elementy, jak np. poszczególne części ubioru, będzie można zmienić.
Autorzy słuchają fanów i – o ile jest to możliwe – usiłują wprowadzać ich sugestie w życie. To właśnie miłośnicy serii podsunęli pomysł, by Treyarch wyciął niektóre nagrody przyznawane za zlikwidowanie określonej liczby wrogów (tzw. killstreaki). W Black Ops nie zobaczymy np. bomb atomowych, jak również innych zabawek zdolnych zakończyć zmagania w kilka sekund. Małą metamorfozę przejdą także pojazdy, choć szczegółów na ten temat brak. Oprócz modyfikacji w gameplayu gra zostanie udoskonalona pod kątem technicznym. Autorzy obiecują nowy, lepszy matchmaking dla użytkowników zainteresowanych szybkim dołączeniem do zabawy oraz serwery dedykowane dla posiadaczy blaszaków – przypomnijmy, że ich brak w poprzedniej grze z seriibył szeroko komentowany przez środowisko pecetowców.
Twórców Call of Duty: Black Ops czeka szalenie trudne zadanie, gdyż wyśmienitym Modern Warfare 2 firma Infinity Ward bardzo wysoko podniosła poprzeczkę. Teraz, gdy ze współpracy z koncernem Activision zrezygnowało wiele kluczowych dla rozwoju marki postaci, ciężar przygotowania fanom kolejnej znakomitej gry spadł na barki Treyarchu. Wydaje się, że Amerykanie są na dobrej drodze, by osiągnąć cel, ale na ten moment jest zdecydowanie za wcześnie, by wietrzyć sukces na miarę poprzednika. Czekamy na możliwość zobaczenia gry w akcji podczas targów E3, a także na sam produkt, który – jak już powszechnie wiadomo – trafi do sklepów w listopadzie bieżącego roku.
Krystian „U.V. Impaler” Smoszna
NADZIEJE:
- ciekawe nowości w rozgrywce;
- wciągająca kampania w interesujących realiach;
- Nazi Zombies 2;
- wciąż tak samo dobry tryb multiplayer.
OBAWY:
- uczeń nie przerośnie mistrza.
