Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 22 marca 2011, 12:08

Battlefield Play4Free - przedpremierowy test

Darmowa powtórka z Battlefielda 2 ma uprzyjemnić czas oczekiwania na część trzecią. Czego zatem możemy się spodziewać?

Electronic Arts konsekwentnie próbuje znaleźć właściwą formułę dla idei Play4Free. Darmowa rywalizacja w sieci ma być magnesem przyciągającym nie tylko hardkorowych wymiataczy, ale także osoby, które normalnie niekoniecznie poświęciłyby wolny czas na tego typu zabawę. Za nami już premiery Battleforge'a i Battlefield Heroes, czyli tytułów oferujących właśnie taki model rozrywki, w które – i owszem – można bawić się zupełnie za darmo, jednak pod warunkiem, że ograniczymy się do ich podstawowych funkcjonalności. Szczególnie widoczne jest to w Battleforge'u. Cała reszta tzw. „kontentu” staje się dostępna dopiero po uiszczeniu niewielkich kwot. Elektroniczna branża w mikropłatnościach upatruje sposobu na biznes i Battlefield Play4Free jest kolejnym etapem na drodze ewolucji. Miałem okazję wziąć udział w zamkniętych beta-testach tego tytułu i chcę podzielić się kilkoma spostrzeżeniami.

Battlefield Play4Free w założeniu ma być grą łączącą stare z nowym. Tym starym, choć wciąż kochanym przez rzesze fanów, są mapy wzięte wprost z drugiej części Battlefielda. Nowe – to wszelka broń, animacje, modele i pojazdy z Battlefield: Bad Company 2. Oczywiście nie ma się co spodziewać oprawy graficznej i silnika pozwalającego na podobny stopień zniszczeń otoczenia (czy w ogóle jakikolwiek). Całość, z grubsza biorąc, przypomina pierwszy z wymienionych tytułów, z czego powinni ucieszyć się weterani pól bitewnych.

W tej chwili beta umożliwia wzięcie udziału w rozgrywce na dwóch mapach: Karkand i Oman, które są niemal żywcem przeniesione z Battlefield 2, gdzie występowały pod nazwami Strike at Karkand i Gulf of Oman. Kwestią dyskusyjną jest to, czy dzięki zabiegowi restauracji starych plansz firma chce zachęcić zupełnie nowych klientów, czy też stawia na sprawdzonych fanów. Myślę jednak, że stali bywalcy serwerów DICE oczekują raczej z niecierpliwością trzeciej odsłony serii i Play4Free co najwyżej może być dla nich na pewien czas substytutem, który bez żalu porzucą. Po drugie zaś – gra oferuje zupełnie nową mechanikę rozwoju postaci, co może okazać się sporym magnesem przyciągającym chętnych do jej zgłębienia. Chyba że w Battlefieldzie 3 zostaną zaimplementowane podobne rozwiązania.

Proces kreacji żołnierza

Co więc w zamyśle autorów ma stanowić o unikalności ich produkcji? Z początku nic nie zapowiada żadnych zmian. Po założeniu konta w kilku podstawowych krokach tworzymy naszego wojaka. Standardowo dostępne są cztery klasy: assault, medic, engineer i recon. Beta pozwala na darmowe wykreowanie dwóch bohaterów w dowolnej z nich, za każdy kolejny slot trzeba, niestety, zapłacić walutą Battlefunds. Taki koszt to 140 punktów, a więc w przeliczeniu na złotówki kilka złotych. Warto w tym miejscu przyjrzeć się od razu pakietom, w jakich oferowane są Battlefunds. 700 punktów kosztuje 19,99 zł, 1540 punktów – 39,98 zł, 3290 punktów – 79,96 zł, zaś 8750 punktów to już wydatek rzędu 199 złotych. I o ile tych parę złotych za wykupienie dodatkowego slotu faktycznie można przełknąć, o tyle nabycie dodatkowej broni czy ekwipunku nie jest już tanie.

Każda klasa postaci startuje z przypisaną do niej bronią. Assault ma na wyposażeniu G3A4 i pistolet M9, recon musi na dzień dobry zadowolić się SV 98 i M9. Od razu jednak możemy założyć, że broń ta wystarczy zaledwie na krótki czas i w miarę zdobywania kolejnych fragów przydałoby się coś bardziej śmiercionośnego. Na tej chęci bazują właśnie mikropłatności, które w grze oferowane są na kilka sposobów.

Jednym z nich – umożliwiającym kupno na stałe jakieś broni – jest właśnie wykorzystanie Battlefunds. M24 dla snajpera, które już na zawsze będzie przypisane do postaci, kosztuje 650 punktów. Czasowe wypożyczenie na 30 dni to zaś „jedyne” 325 punktów. Na tej samej zasadzie można zakupić dodatkowy ekwipunek w postaci bandaży, zastrzyków z adrenaliną, hełmów, kamizelek taktycznych, gogli etc. Jeżeli wziąć pod uwagę fakt, że każdej z postaci przeznaczony jest tylko jej właściwy ekwipunek i broń, to bardzo łatwo dojść do wniosku, że taka zabawa z mikropłatności szybko przerodzi się w makropłatności. Na szczęście istnieje również inny patent na pozyskanie nowych broni (ekwipunek można nabyć tylko za prawdziwe pieniądze).

Jest nim wykorzystanie punktów, które zdobywamy w czasie rozgrywki za zabicie przeciwnika, strzał w głowę, trafienie z dużej odległości, zajęcie flagi itd. Dzięki niemu nawet średni gracz może pozwolić sobie na jedno lub trzydniowe wypożyczenie broni. Tylko wypożyczenie, bowiem nie istnieje możliwość wykupienia jej w ten sposób na stałe. Taka mechanika faworyzuje dobrych graczy, ale – jak już pisałem – regularne granie w Battlefield Play4Free powinno zapewnić wystarczający przypływ punktów.

Autorzy zrezygnowali z klasycznego przyznawania perków w miarę doskonalenia się postaci. Zamiast tego gracz ma pełną swobodę ich wyboru za pośrednictwem drzewka rozwoju, przypominającego te z erpegów lub strategii. Ma to pomóc dostosować umiejętności do stylu gracza, co moim zdaniem może być pewnym przełomem w tego typu grach. Są dwa rodzaje umiejętności: związane z ekwipunkiem (equipment expertise) i walką (combat expertise). Każdy z nich został podzielony na trzy tiery. Do tej pory zostały ujawnione umiejętności z pierwszych dwóch.

Oprawa graficzna nie jest może urzekająca, ale za to gra jest płynna.

I tak na przykład klasa assault może zainwestować punkty w czterostopniowy trening rzucania granatami, liczbę przenoszonych skrzynek z amunicją, korzystanie z systemu TOW, pilotowanie śmigłowca (wybór tej umiejętności jest konieczny, jeżeli chcemy zasiąść za sterami maszyny) czy samolotu. W drugim tierze ekwipunku znalazło się upuszczenie granatu, po tym jak zostaniemy zabici, czy ulepszone pancerze dla czołgów i APC. Umiejętności bojowe to między innymi oznaczenie ikoną rzuconego przez przeciwnika granatu, danie możliwości kompanom respawnowania się przy graczu, ulepszenie HUD-a poprzez wskazanie, z której strony jest się ostrzeliwanym, czy zwiększenie chodu lub sprintu. Większość zdolności pokrywa się u każdej z klas, ale żeby oddać jakoś różnice między nimi, wspomnę jeszcze o opcji wyświetlania liczby pozostałych punktów życia po trafieniu kogoś, będąc snajperem, czy umiejętność rozstawiania min przeciwpiechotnych. Takie podejście do sprawy daje szansę szybszego zainwestowania w te perki, które interesują nas w pierwszej kolejności. W teorii ma też uprzyjemnić zabawę, a o to chyba przede wszystkim chodzi. Mnie wydaje się to trafionym pomysłem, co więcej, takim, który całkiem nieźle sprawdza się w samej grze. Problem będą miały osoby zaczynające od zera już po jakimś czasie od startu pełnej wersji, ale to raczej cecha wszystkich multiplayerowych gier, w których liczy się progresja. Tym bardziej, że na razie BP4F nie oferuje żadnego systemu matchmakingu. Czy taki pojawi się później, nie do końca jeszcze wiadomo.

Wrażenia z bezpośredniego obcowania z grą są niemal dokładnie takie same, jak w przypadku Battlefielda 2. Wykonanie graficzne map stoi na średnim poziomie. Karkand jest bury i nijaki, ale Oman miejscami w jakimś stopniu może sycić oczy. Właściwie największym problemem oprawy jest widoczność na większe odległości. Może się zdarzyć, że zostaniemy zastrzeleni przez snajpera dosłownie znikąd, ukrytego doskonale za mgiełką ograniczającą pole widzenia. Przez lunetę daje się po prostu zobaczyć nieco więcej. Dotyczy to właśnie Karkandu. Oman jest tej przypadłości pozbawiony chyba ze względu na mniejszą ilość geometrii, jaka wyświetlana jest na ekranie.

Do niedawna problemem stawiającym granie w Battlefield Play4Free niebezpiecznie blisko masochistycznych skłonności były olbrzymie lagi. W tej chwili sytuacja wygląda już znacznie lepiej, choć od czasu do czasu nie da się ich uniknąć. Jak w prawie każdej grze. Autorzy doskonale o tym wiedzą i starają się to poprawić.

Battlefield Play 4 Free nie jest tytułem przeglądarkowym, ale uruchamia się go właśnie z tego poziomu. Gra umożliwia zmianę jakości grafiki, odległości rysowania otoczenia oraz oczywiście wybór spośród wielu rozdzielczości. O pozostałych jej zaletach i wadach wszyscy chętni będą mogli przekonać się już w kwietniu, kiedy ruszą otwarte beta-testy. Miejmy nadzieję, że również z większą liczbą mapek.

Przemek „g40st” Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej

Battlefield Play4Free

Battlefield Play4Free