Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 8 stycznia 2009, 12:02

autor: Szymon Liebert

Age of Conan: Hyborian Adventures - przedpremierowy test

Age of Conan to pierwsza masowa gra sieciowa, w której barbarzyńcy i brutalne wojowniczki mówią piękną współczesną polszczyzną.

Age of Conan to jedna z nowszych propozycji dla wielu użytkowników, która wciąż ma szanse na dłużej zadomowić się na rynku. Produkcja firmy FunCom wystartowała w maju 2008 roku i była dostępna również w polskich sklepach (w wersji angielskiej). Opinie o samej grze były różne. Z jednej strony chwalono ciekawą mechanikę zabawy, z drugiej mówiono o sporych brakach w zawartości świata. Pomimo tego ekipa CD Projekt pracowała nad rodzimą wersją produktu. Pod koniec ubiegłego roku, po miesiącach oczekiwań, gracze z kraju nad Wisłą otrzymali możliwość zapoznania się ze światem Conana na pierwszym polskim serwerze PvE w zamkniętych testach. Na potrzeby lokalnej edycji przetłumaczono wszystkie teksty i nagrano dialogi. Ponadto współpracujące ze sobą firmy dla użytkowników z naszego kraju przygotowały specjalne warunki. Przekonajmy się zatem, czy sam Age of Conan jest przekonujący.

Stwórz swój ideał piękności.

Zanim zaczniemy przemierzanie świata, trzeba oczywiście stworzyć własną postać. Twórcy starali się oddać graczom jak najwięcej narzędzi. Możemy więc modelować naszą wirtualną osobę pod wieloma kątami. Oprócz walorów estetycznych ważny jest również wybór klasy – tych jest kilka. Jak na razie wciąż występują drobne problemy ze zbalansowaniem siły poszczególnych klas, jednak producenci cały czas dłubią przy tym elemencie. Każdy bohater opisany jest przez automatycznie zwiększające się statystyki (np. życie) oraz dwa elementy pozostawione do naszej dyspozycji. Pierwszym są umiejętności, których przydatność na początku bardzo trudno wyczuć (kilka rodzajów regeneracji wprowadza mały zamęt). Wśród nich znajdują się jednak cechy kluczowe, jak np. wspinaczka czy skradanie. Drugim ulepszeniem są tak zwane atuty, podzielone na kilka zhierarchizowanych drzewek tematycznych. Każdy atut zwiększa w jakiś sposób siłę ataków, odporność lub dodaje inne właściwości. Początkowo grupy i poziomy mogą wydawać się chaotyczne, ale wystarczy odwiedzić kilka angielskich stron o Age of Conan, na których znajduje się sporo schematów rozlokowania punktów.

Cała zabawa rozpoczyna się w dość ciekawy sposób. Oto rozbijamy się u brzegu nieznanej wyspy i półnadzy rozpoczynamy konwersację z tajemniczym jegomościem. Chwilę potem, przy wykorzystaniu znalezionego wcześniej wiosła, dziesiątkujemy plażowy gang rzezimieszków, który przywiązał pewną niewiastę na drodze w rozkraczonej pozie, blokując w ten sposób dostęp do dżungli. Tego typu rozwiązania narracyjne brzmią oczywiście dość komicznie, ale takie są niestety prawa gier. Przy rozwiązywaniu tej przedziwnej sytuacji uczymy się podstaw interfejsu, poruszania, walki i kolejnych elementów. Z czasem przedzieramy się przez dżunglę i w końcu docieramy do pierwszego miasta, które niejedną osobę zaskoczy ilością zadań oraz ogólnie dopieszczonym wyglądem i klimatem.

Tak zaczyna się przygoda, która na samym początku bardzo wciąga. Gdy tylko dostaniemy się pomiędzy wirtualnych ludzi, zostajemy zasypani dziesiątkami zadań, począwszy od usunięcia niewolniczych kajdan znajdujących się na naszych przegubach. Ważnym motywem jest również wprowadzenie rozgrywki dla pojedynczego gracza. Przez większość czasu możemy więc hasać w towarzystwie innych osób za dnia, lecz w wielu momentach gry możemy działać samemu w nocy. Pora doby nie zmienia się z mijającymi godzinami, jak w wielu innych tego typu produkcjach. Aktywujemy ją manualnie, odwiedzając tawernę i rozmawiając z odpowiednimi ludźmi. W nocy czeka na nas wiele ekskluzywnych zadań oraz na początku zabawy możliwość rozwiązania pewnego problemu mieszkańców wyspy i udanie się na kontynent.

Zadania podzielono według ich trudności, przy czym jej wskaźnik jest dynamiczny i zależy od poziomu naszej postaci. Ciekawe jest to, że sporo misji oznaczonych jako trudne można wykonać w pojedynkę, wykorzystując spryt oraz mechanikę zabawy. Wszyscy gracze lubiący masowe sieciowe produkcje znają standardowy zestaw sprawunków – zbierz grzyby, obedrzyj 20 wilków ze skóry, znajdź 100 medalionów. Age of Conan jest ich pełen, jednak są one w zasadzie bardzo szybkie i rzadko denerwują. Jeśli więc musimy zebrać nawet ponad setkę przedmiotów, okazuje się, że jeden przeciwnik zostawia ich kilka. Często wchodzimy też w interakcję z odpowiednimi przedmiotami podświetlanymi tylko na czas zadania – musimy znaleźć jakiś składnik, rozwalić chatki lub monumenty czy przeszukać zwłoki. Przeważnie wystarczy postać przy jednym egzemplarzu obiektu, gdyż po kilkunastu sekundach można go użyć ponownie.

Demon nietoperz wziął nas pod swoje skrzydła.

Chociaż tego typu podejście może zaboleć purystów, którzy lubią pocierpieć, to jednak wydaje się ono dość mądrym rozwiązaniem. Nawet standardowe zadania nie wymagają bowiem godzin kręcenia się w kółko i męczenia jednego typu przeciwników. Tych jest naturalnie sporo i przez większość czasu tłuczemy hordy mniejszych lub większych zwierząt, bestii i wrogich plemion. Najpotężniejsi są oczywiście szefowie danej grupy, którzy przeważnie posiadają cenne przedmioty. Fajnym patentem jest też ten, że przeciwnicy słabsi o kilka poziomów najzwyczajniej w świecie nas ignorują. Dzięki temu unikamy konieczności przebijania się ponownie przez to samo, a jedynie biegniemy do interesującej nas strefy. Ogólnie zadania wydają się ciekawe i są zróżnicowane, a niektóre z nich przeznaczono również dla większych grup graczy.

Drogę do dżungli blokuje rozkraczona niewiasta. W światach fantastycznych czasem zdarza się i tak.

Jednym ze świetnych motywów jest również interfejs, a przynajmniej interaktywna mapka w rogu ekranu. Zaznaczono na niej wszystkie zadania w postaci strzałek (tam trzeba iść) oraz krzyżyków (w tym miejscu trzeba coś zrobić). System na początku może przerażać, jednak po chwili okazuje się bardzo trafny – klikając na któryś element nawet na małym radarze, przełączamy się pomiędzy misjami. Dzięki temu można nabrać zadań i biec przed siebie. Więcej kłopotów sprawia już ogólny rzut na cały dostępny świat, który jest nieczytelny i niezrozumiały. Ze sterowaniem i przemieszczaniem się pomiędzy ekranami interfejsu problemów raczej nie ma. Można dodać, że postaci zdarza się czasem zablokować w skałach, ale najczęściej da się wyjść z nich po kilku sekundach zmagań z materią i klawiaturą. Bardzo skomplikowany i niewygodny jest za to czat, którego przyswojenie może być prawdziwym wyzwaniem.

Ważnym aspektem czy raczej wyróżnikiem produkcji Funcomu jest walka. Wrogów namierzamy, co prawda, w standardowy sposób, jednak tak naprawdę można ich tłuc z marszu. A to za sprawą kombinacji ciosów i czarów, na których bazuje gra. Zamiast zwyczajnego ataku musimy więc wyprowadzać trzy ciosy, aktywowane myszą lub skrótami na klawiaturze. Aby użyć umiejętności, włączamy ją, po czym musimy wykonać pewną sekwencję odpowiednich uderzeń. W przypadku tych potężniejszych są to więc kilkustopniowe kombinacje, obrazowane efektownymi ruchami bohatera, a czasem kończone krwawymi zabójstwami wrogów. Wiąże się to z kolejnym ważnym elementem. Każdy z przeciwników w danym momencie skupia się na obronie którejś ze stron, co zobrazowano trzema znacznikami tarcz, które zmieniają swoje położenie. Dobry wojownik atakuje więc tam, gdzie w momencie wyprowadzenia ciosu przeciwnik jest odsłonięty. Do tego dodać należy różne postawy bojowe, umiejętności defensywne, przedmioty i wiele innych elementów.

Każdy barbarzyńca może liczyć na wsparcie interaktywnej mapy.

Walka sprawia sporo frajdy, a w późniejszych etapach gry nie nuży, chociaż oczywiście konieczność aktywnego udziału może niektórym wydawać się nadmierną komplikacją procesu eksterminacji wrogów i przelewania na nasze konto punktów doświadczenia. W Age of Conan jednak w wielu momentach pojedynki są drogą, a nie samym celem – największym zastrzykiem punktów są bowiem wykonywane zadania, które dostarczają jednocześnie ciekawych nagród (o ile zaliczamy je na adekwatnym poziomie doświadczenia). Im dalej jednak zabrniemy, tym zadań i samej zawartości jest mniej i to wciąż jest problemem tej produkcji. Pierwsza wyspa jest odpicowana, ale niestety już kolejne miejsca mogą rozczarować. Oferują nowe zadania, wyzwania, przeciwników i przedmioty, ale nie są już tak fajnie zrealizowane, przypominając czasami pustawe pola pełne wrogów do wybicia, znane z wielu innych gier tego typu.

Graficznie tytuł niezaprzeczalnie może się podobać, bo graficy i artyści starali się odtworzyć wszystkie blaski i cienie uniwersum Conana. Wioski i miasta przypominają więc warownie, obawiające się ciągłego zagrożenia, a ich mieszkańcy cały czas przygotowani są do walki. Zwiedzamy wiele geograficznych miejsc opisywanych w książkach, co zresztą udokumentowane zostało na ekranach ładowania krótkimi cytatami i wypisami. Ładne krajobrazy i architekturę uzupełniają przekonujące bestie, wśród których nie zobaczymy oczywiście niczego szokującego (chyba, że ktoś jeszcze nigdy nie zbierał smakowitych grzybów w jaskini półtorametrowych pająków). Nasza postać potrafi biegać, skakać, wspinać się, pływać i nurkować oraz jeździć na wierzchowcu. Kilku bohaterów niezależnych oferuje podwiezienie lub powrót do poprzedniego miejsca, co zobrazowane jest ekranem wgrywania i natychmiastowym przeniesieniem do danej lokacji.

Przepych graficzny i architektoniczny okupiony został prawdopodobnie koniecznością sporej fragmentaryzacji świata na poszczególne strefy. Co chwilę raczeni jesteśmy przestojami i oczekiwaniem na załadowanie kolejnego miejsca. O ile nie boli to bardzo w przypadku wielu lokacji, to czasami posunięte jest do granic absurdu. Przykładowo, często w podziemiach lub miastach musimy wejść do małej klitki (celi więziennej albo sklepu), tylko po to, żeby porozmawiać z jedną osobą. W porównaniu z wieloma grami zaciera się więc nieco wrażenie immersji. W tym względzie tytuł przypomina bardziej produkcje dla pojedynczego gracza, w odróżnieniu od ogromnych światów znanych z chociażby Lineage’a 2 i World of Warcraft, które można przemierzać bez żadnych pauz. Nie będzie to może wielkim minusem dla wielu graczy, ale po prostu czasem można odczuć granice świata, sprawiające, że osoby cierpiące na przesadną klaustrofobię poczują lekkie mrowienie.

Głowa na palu, czyli lokalne ozdoby ogrodowe.

Pomimo powyższych drobnych kłopotów zwiedzanie świata Age of Conan jest jednak bardzo przyjemne, tym bardziej, że po wielkiej rewolucji w całym uniwersum językiem urzędowym jest język polski. W procesie polonizacji przetłumaczono nie tylko teksty, ale i głosy, więc już pierwsza postać przywita nas w rodzimym języku. Poszczególni aktorzy wypadli raczej przekonująco, a do jakości tłumaczeń dialogów przyczepić mogą się co najwyżej zagorzali fani twórczości Howarda. Oczywiście inną kwestią jest tutaj pytanie, czy gracze docenią ten trud, bo w końcu wielu z nich działa zgodnie ze złotą zasadą sieciowych gier: „mniej czekania, więcej doświadczenia”, więc sporo przerywników i rozmów nie zostanie pewnie obejrzanych w całości (niesłusznie, bo niezależni bohaterowie czasem mówią coś mądrego, jak np. życiowe motto: „poza nudą i biedą, niczego się nie boję”). W samych rozmowach otrzymujemy do wyboru kilka opcji dialogowych, co raczej nie zdarza się często w takich produkcjach. Poszczególne wybory nie wydają się jednak mieć konsekwencji i nie mają żadnego wpływu na naszą postać. No cóż, to przecież nie Fable II, w którym od bycia niemiłym nasz awatar mógł dorobić się groźnego wyglądu.

Po kilku godzinach z grą można zauważyć pewne zgrzyty w kwestii języka polskiego. Przede wszystkim, ma się wrażenie, że polską wersję przygotowano tylko z myślą o panach czy raczej postaciach męskich. Do mojej kobiecej bohaterki wiele niezależnych łebków zwracało się w formie męskiej, zarówno w tekście, jak i w słowie mówionym. Nasuwa się refleksja, że tytuł jest przeznaczony dla chłopców, bo przecież pełen jest rozkraczonych ladacznic i piersiastych wojowniczek, jednak nie usprawiedliwia to braku żeńskiej formy gramatycznej (nie wspominając o tym, że znaczny procent pań interesuje się takimi grami). Do tego głównego problemu należałoby dorzucić pojawiające się jeszcze dość często napisy po angielsku czy błędy stylistyczno-gramatyczne oraz pewne dwuznaczności (np. kobieta trudniąca się rolnictwem podpisana jest jako „chłop”). Oczywiście nie wpływa to zbyt negatywnie na odbiór i mimo wszystko Age of Conan jest pierwszą grą MMO, w której postacie mówią polskimi głosami.

Ważnym minusem polskiej bety był brak serwera PvP. Chociaż tryb PvE może się podobać, to jednak wciąż cierpi na słabą zawartość, więc bardziej zaangażowani gracze relatywnie szybko zaczęliby się nudzić. Przed nudą ratować może zapewne właśnie rywalizacja z innymi ludźmi, tym bardziej, że mechanika walki w tej produkcji jest ciekawa. Nawet na serwerze PvE jest kilka trybów rozgrywki tego typu, chociaż są to raczej miłe dodatki niż pełnoprawna wieloosobowa rozwałka. Polscy gracze postanowili wystosować postulat o stworzenie serwera umożliwiającego rywalizację w pełnym wymiarze. Jeszcze przed świętami Paweł Feldman, przedstawiciel firmy CD Projekt, zapowiedział, że dodatkowy serwer PvP zostanie uruchomiony przez FunCom zależnie od zainteresowania graczy i najprawdopodobniej tak się stanie. Serwer PvE działał natomiast raczej bez zarzutu i żadnej czkawki wywołanej lagami nie doświadczyłem. Należy pamiętać jednak, że w testach wzięło udział około kilkuset graczy, więc trudno powiedzieć, jak będzie wyglądała sytuacja podczas znacznie większego oblężenia.

Dość wertowania po słownikach. Tutejsi sklepikarze przygotowali się na najazd polskich turystów.

Warto odnotować także kilka innych elementów wpływających pozytywnie na atrakcyjność polskiej wersji Age of Conan. Przede wszystkim, według zeszłorocznych wywiadów z twórcami, polscy gracze będą mogli przenosić postacie z angielskich serwerów na rodzimy, za co nawet podobno otrzymają bonusowe przedmioty. Skąd taka decyzja? Erling Ellingsen z FunComu mówi chęci stworzenia silnej i zwartej polskiej społeczności. CD Projekt zapewnia natomiast, że nasze światy będą miały pełne wsparcie techniczne ze strony skandynawskiego producenta. Kupując pudełko z polską wersją gry, mamy również pewność, że zawiera ono aktualne (w dniu premiery) poprawki i ulepszenia. Jeśli ktoś zakupił już wcześniej angielską edycję, nie musi się martwić, gdyż może po prostu ściągnąć spolszczenie (było to możliwe już w przypadku bety). Podobno kusząco przedstawiają się najniższe opłaty miesięczne w całej Europie. Kupując grę za 129,90 zł, otrzymujemy bowiem 30 darmowych dni oraz promocyjne 3 miesiące za jedyne 19,90 zł każdy. Później abonament wynosić będzie 29,90 zł. Oczywiście nietrudno zauważyć, że samo pudełko z angielską wersją można kupić znacznie taniej w niektórych zagranicznych sklepach internetowych.

Czy warto więc skusić się na polską wersję Age of Conan? Oczywiście, aby móc w pełni odpowiedzieć na to pytanie, jest jeszcze za wcześnie, jednak wydaje się, że gra oferuje sporo dobrej zabawy. Niestety, jak na razie trudno spodziewać się, aby Wiek Conana potrwał całe 100 lat, gdyż produktowi po prostu wciąż brakuje tych kilku elementów, które zapewniają długowieczność takim dziełom jak Ultima Online czy World of Warcraft. Te dwa tytuły wymienione zostały nieprzypadkowo. O ile drugi bije bowiem rekordy popularności i prawdopodobnie generuje co miesiąc zyski nieporównywalne z żadną inną inicjatywą, to pierwsza gra funkcjonuje na rynku już ponad 10 lat, skupiając „zaledwie” kilkaset tysięcy wiernych fanów.

Być może w tym jest pewne rozwiązanie – zamiast konkurować z molochem Blizzarda, należałoby bardziej skupić się na tworzeniu mniejszych i bardziej zwartych społeczności, bo i w ten sposób da się egzystować, czerpiąc z tego wymierne zyski. Wydaje się, że twórcy Age of Conan, wraz z polską edycją gry, postanowili pójść właśnie w tym kierunku. Jeśli tylko dostarczą obiecanej zawartości, to spokojnie będzie można poświęcić grze kilka miesięcy. Wszystko jest na dobrej drodze, bo zgodnie z zapowiedziami już na początku tego roku gracze otrzymają nowe podziemia, a w produkcji znajduje się również pierwszy dodatek, szczegóły na temat którego jak na razie owiane są tajemnicą. Ale któż nie lubi tajemnic?

Szymon „Hed” Liebert

NADZIEJE:

  • ciekawa mechanika;
  • rzetelnie przedstawiony świat;
  • ładna oprawa audiowizualna i polskie dialogi.

OBAWY:

  • brak zawartości;
  • błędy;
  • niezbalansowane klasy.
Age of Conan: Hyborian Adventures

Age of Conan: Hyborian Adventures