Doczepiane bezprzewodowe aparaty Sony. 8 nieudanych rewolucji w smartfonach
- 8 rewolucyjnych pomysłów, które miały zmienić smartfony, ale nic z tego nie wyszło
- Wysuwana klawiatura w BlackBerry i LG DoublePlay – jedna (?) zmiana i byłby sukces
- Projektor w smartfonie od Samsunga i Logic Bolt
- Amazon Fire Phone chciał śledzić ruchy Twojej głowy
- Doczepiane bezprzewodowe aparaty Sony
- Facebook Home – najgorsza nakładka w historii
- E-ink tylko do czytników książek i prasy!
- Ogniwa paliwowe miały wydłużyć czas pracy smartfonów
Doczepiane bezprzewodowe aparaty Sony
Aparaty w telefonach, szczególnie tych z najwyższej półki są coraz lepsze. Wciąż jednak brakuje im sporo do kompaktów, a tym bardziej lustrzanek, choć dystans ten regularnie się zmniejsza. Swego czasu Sony chciało znacząco przyspieszyć postęp i wpadło na pomysł, aby stworzyć dla swoich - i nie tylko - smartfonów doczepiane aparaty. Tym, co ogranicza fotomożliwości telefonów, najczęściej nie jest bowiem oprogramowanie, a właśnie warstwa sprzętowa m.in. wielkość matrycy i obiektywu.

Aparaty Sony QX10 i QX100 w całości zastępowały te wbudowane w telefon. Z urządzeniem mobilnym łączyły się za pomocą modułu NFT lub Wi-Fi. Posiadały też własne źródło zasilania. Były więc całkowicie bezprzewodowe. Nie oznacza to jednak, że nie drenowały baterii smartfona. Na ekranie telefonu wyświetlał się podgląd kadru, a sterowanie ustawieniami aparatu odbywało się za pomocą dedykowanej aplikacji. Najważniejsze, czyli jakość zdjęć była oczywiście znacznie lepsza niż ta, którą oferowały smartfony w 2013 roku. Świetnie spisywał się zwłaszcza QX100. Miał on matrycę o wielkości 13.2 x 8.8 mm i rozdzielczości 20.9 Mpix, zmienną ogniskową od 10.4 do 37.1 mm, przesłonę regulowaną w zakresie f/1.8 – 4.9 oraz 3.6-krotny optyczny zoom. Nie można jednoznacznie powiedzieć, że QX10 był gorszy. Przede wszystkim był inny i charakteryzował się m.in. 10-krotnym optycznym przybliżeniem.
Z uwagi na fakt, że obecnie nie montujemy na swoich telefonach osobnego modułu z aparatem, wskazuje, że nie wszystko poszło po myśli Sony i Japończycy nie zrewolucjonizowali rynku. Wszystko rozbiło się o cenę gadżetu. Za pieniądze, które trzeba było wyłożyć za QX100, dało się kupić kompakt o zbliżonej specyfikacji, z zintegrowanym wyświetlaczem, łatwiejszą obsługą oraz rozbudowanymi funkcjami. Innym problemem było to, że smartfon z dodatkowym modułem przestawał mieścić się w kieszeni.
Na przestrzeni ostatnich kilku lat do telefonów dało się dołączać i w niektórych przypadkach nadal da inne moduły, nie tylko aparaty. Dobrym przykładem jest tutaj seria gamingowych urządzeń Asus ROG Phone z osobnym wentylatorem umożliwiającym jeszcze lepsze schłodzenie topowych podzespołów. Nie można zapominać również o Motoroli i jej Moto Z3 Play. Wśród dodatkowych modułów znalazł się m.in. dodatkowy akumulator, głośnik JBL oraz pad do grania.

