- 32 gry niemal za darmo - promocje do 15 zł ze Steam Summer Sale
- This War of Mine za 11,99 zł
- Assassin’s Creed 2 za 11,97 zł
- Darkwood za 11,99 zł
- West of Loathing za 15,89 zł
- Spelunky za 5,39 zł
- Project Warlock za 9,20 zł
- Ryse: Son of Rome za 8,99 zł
- Pilgrims za 6,29 zł
- Don’t Starve za 8,99 zł
- Bastion za 10,79 zł
Spelunky za 5,39 zł
NA STRONIE ZNAJDZIESZ

Urocze Spelunky może nieco mylić oprawą wizualną – to zdecydowanie nie jest platformówka dla dzieci. A to w związku z elementami roguelike’owymi i sporym poziomem trudności. Wcielając się w jednego z dostępnych w grze bohaterów, zaliczamy kolejne, generowane losowo poziomy, by zdobywać cenne skarby, jednocześnie unikając pułapek i potworów czyhających na życie protagonisty. Będziecie kląć pod nosem, umierając raz po raz, ale możecie to równie dobrze czynić w lokalnym co-opie oraz specjalnych wyzwaniach przygotowanych dla całej społeczności (uwaga, macie tylko jedno podejście dziennie!)
Ruiner za 14,39 zł

Zręcznościowe „strzelanko-mordobicie” w izometrycznym rzucie, podlane mocno cyberpunkowym sosikiem – w skrócie tym właśnie jest Ruiner, będący debiutancką produkcją nadwiślańskiego studia Reikon Games. Bohater (z charakterystyczną maską zasłaniającą facjatę) szuka porwanego brata, a pomaga mu w tej misji tajemnicza hakerka, jednak fabuła jest tu tylko pretekstem do prucia ołowiem na prawo i lewo. Na szczęście ogromną frajdę sprawia walka będąca głównym elementem gameplayu, bo poza pukawkami protagonista może eliminować nieprzyjaciół za pomocą specjalnych zdolności. Na ekranie zdecydowanie dzieje się sporo, a trup ściele się gęsto.
Irony Curtain: From Matryoshka with Love za 7,19 zł

Dziś trudno mówić o Rosji w kontekście humorystycznym. Mimo to warto dać szansę Irony Curtain: From Matryoshka with Love – i to aż z dwóch powodów. Po pierwsze ze względu na fakt, że to gra rodzimego Artifex Mundi. Po drugie zaś dlatego, iż Irony Curtain to fantastyczna przygodówka point’n’click. Co prawda trafiamy tu czasem na zagadki mocno przekombinowane, ale w ogólnym rozrachunku mowa o produkcji naprawdę dowcipnej. Szczególnie gdy główny bohater, lądując w samym centrum komunistycznego minipaństewka – tytułowej Matryoshki – zaczyna weryfikować swój niegdysiejszy zachwyt nad komunistycznym stylem życia idealnym wyłącznie na papierze.