Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 31 maja 2022, 11:01

Ta gra idzie jak krew z nosa. Moja opinia o Vampire: Swansong

Przechodzenie Vampire: The Masquerade – Swansong okazało się męczarnią. Nigdy więcej nie chcę oglądać tak nudnych wampirów jak w grze studia Big Bad Wolf, a dla ochrony już zakupiłem tonę czosnku i osinowych kołków.

Nie zliczę, ile razy podczas grania w Vampire: The Masquerade – Swansong moja cierpliwość była wystawiana na próbę. Problemy z grą zaczynają się już od pomysłu na rozgrywkę. Występujące tu łamigłówki są męczące i odbierają temu tytułowi wampirzą moc, ponieważ zamiast w pełni odgrywać rolę krwiopijcy, musimy przekopywać się przez morze dokumentów, zdjęć i innych poszlak potencjalnie otwierających drogę do rozwiązania danego problemu. Niby pasuje to do formuły śledztwa, ale czytanie wszystkich (niekoniecznie istotnych) informacji i szukanie każdego interaktywnego elementu, który może (choć nie musi) okazać się ważny, potrafi porządnie wynudzić. Przypominało mi to biurokratyczną pracę.

Można pójść na skróty, jednak tylko przeczesywanie lokacji i grzebanie w papierach pozwala uzyskać pozytywne zakończenie. Produkcja Big Bad Wolf nie nagradza graczy, którzy chcieliby jak najszybciej zagłębić się w faktyczną opowieść. Stajemy więc przed wyborem, czy chcemy zrobić coś dobrze, czy źle. Pojawiają się także inne decyzje (np. dotyczące oszczędzenia bądź zabicia kogoś), ale jest ich niewiele i mają mizerny wpływ na fabułę. Dodajmy, że Swansong został zaprojektowany tak, żeby za pierwszym razem – niezależnie od sposobu rozwijania bohaterów – możliwe było zdobycie kluczowych informacji. To sprawia, że po dokładnym przejściu gry nie ma potrzeby uruchamiania jej ponownie.

Mimo wszystko twórcy założyli, że część graczy będzie chciała kolejny raz zaliczyć Swansonga bądź jego konkretny etap. Dla tych osób przygotowano opcję pomijania kwestii dialogowych. Wcześniej ta możliwość jest zablokowana, ponieważ deweloper uznał, że koniecznie musimy usłyszeć każdą wymianę zdań – czy tego chcemy, czy nie. Ech, żeby ten Swansong był jeszcze wart słuchania...

Dialogi przepełnione są ekspozycją. To nie jest ten rodzaj rozmów, które wprowadzają napięcie, pokazują spotkanie ciekawych osobowości czy przerzucanie się celnymi ripostami – nic z tych z rzeczy. Wyraźnie cały system konwersacji został podporządkowany mechanice i celowości, takiej jak zdobycie informacji. Często zdarza się prowadzić walkę dialogową podzieloną na etapy – musimy wygrać ich określoną liczbę, żeby odnieść sukces. Taka konstrukcja zaburza płynność polemiki, brakuje naturalnego przejścia między wątkami, a postacie zdają się zapominać, co zostało dotąd powiedziane, albo na siłę starają się nawiązać do wcześniejszych słów.

Swansong ma nawet obiecującą historię, ale tylko na poziomie ogólnego zamysłu. Polityka, intrygi, śledztwo czy bohaterowie z trudną przeszłością – każdy z tych elementów mógł przysłużyć się fabule, tymczasem w praktyce złożyły się one na jedną wielką wydmuszkę. Wydarzenia nie angażują, a realność świata i atmosfera zagrożenia cały czas są łatwe do podważenia. Ktoś mi powiedział, że rzeczona produkcja oddaje sesję RPG – jeśli tak, to jest to jedna z najbardziej przeciętnych sesji, której wady w formie gry wideo są jeszcze wyraźniej zauważalne. Już pomijam kwestię okropnych animacji, zbędnej opcji rozwijania zdolności do maksymalnego poziomu czy konieczności grania w prymitywną minigrę, gdy chcemy napić się ludzkiej krwi – w końcu leżącego wampira się nie kopie.

  1. Więcej o grze Vampire: The Masquerade – Swansong

Moja opinia o grze Vampire: The Masquerade – Swansong

PLUSY:

  1. próba przybliżenia wampirzej polityki;
  2. momentami satysfakcjonująca detektywistyczna formuła;
  3. niektóre sytuacje wzbudzają jakieś emocje.

MINUSY:

  1. bardzo powolna i nieprzemyślana rozgrywka;
  2. kompletnie nieangażująca fabuła;
  3. zawalone ekspozycją dialogi;
  4. papierowe postacie;
  5. czarno-białe wybory na zasadzie: „robisz coś albo dobrze albo źle”;
  6. brzydkie animacje.

OCENA KOŃCOWA: 4,5/10

Krzysztof Lewandowski

Krzysztof Lewandowski

Studiował dziennikarstwo, filologię polską i psychologię realizowane na UKSW, UW i SWPS. Tam napisał m.in. pracę dyplomową poświęconą współczesnej roli czarno-białego kina. W GRYOnline.pl pracuje od sierpnia 2021 roku. Pisze artykuły oraz recenzje gier, filmów i seriali, a od lipca 2023 roku zajmuje stanowisko specjalisty ds. kreowania treści w dziale Paid Products. Jest autorem artykułu naukowego „Dynamika internetu a zachowania językowe" opublikowanego w książce „Relacje w cyberprzestrzeni”. Współtworzył słownik nazw miejscowych warszawskiej dzielnicy Wawer. Próbował sił z wierszami, ale w przyszłości wolałby napisać powieść. Pisanie w sieci zaczął na portalu GameExe.pl w wieku 14 lat. Najpierw recenzował książki, ale na tym nie poprzestał i na różnych portalach internetowych oceniał gry, filmy, seriale czy komiksy. Najbardziej podobają mu się motywy surrealistyczne i gry RPG.

więcej