Tunic to najnowsza produkcja dodana do katalogu usługi Game Pass. Izometryczna przygoda inspirowana Zeldą i z domieszką Dark Souls okazała się kolejną perełką dostarczoną przez niezależnych twórców.
Rynek gier może żyć przede wszystkim wielkimi premierami pokroju Elden Ringa czy Horizon Forbidden West, ale nie można zapomnieć o mniejszych produkcjach. Jedną z nich jest wydane wczoraj Tunic, stworzone przez Andrew Shouldice’a. Tytuł okazał się małą perełką.
Warto dodać, że gra od razu trafiła do oferty usługi Game Pass na konsolach Xbox One i Xbox Series X/S oraz PC. Może to tłumaczyć skromną liczbę recenzji na Steamie, choć tych stale przybywa i wystawiają grze bardzo dobre świadectwo.
W chwili publikacji tego tekstu na Steamie tytuł oceniło mniej niż dwustu użytkowników platformy. Niemniej nawet te względnie nieliczne teksty pokazują, że Andrew Shouldice i wydawnictwo Finji trafili w gusta odbiorców.
Tunic można najkrócej opisać jako duchowego spadkobiercę klasycznych odsłon serii The Legend of Zelda z domieszką cyklu Dark Souls. Inspirację pierwszą z tych marek widać już na pierwszy rzut oka po uroczej oprawie audiowizualnej, rzucie izometrycznym i ekwipunku głównego bohatera.
Jednak gra urzekła graczy innym nawiązaniem do tytułów sprzed wielu dekad – koniecznością odkrywania wszystkiego samemu.
Pamiętacie historię o mapie dołączanej do oryginalnego wydania Zeldy na NES-a, by gracze nie zgubili się w świecie gry? W Tunic do tego wykorzystujemy książkę obecną w samej grze. Z tym, że nie dość, że ta instrukcja jest niekompletna i musimy odszukiwać kolejne jej strony, to jeszcze większa jej część składa się z obrazów i napisów w fikcyjnym języku.
Owa nieprzejrzystość to cecha całej gry, ale właśnie ona decyduje o uroku produkcji. O ile nie ulegniemy pokusie skorzystania z Internetu, samodzielne odkrywanie choćby najmniejszych sekretów Tunic da nam ogromną satysfakcję. Dotyczy to także fabuły, którą niczym w Dark Souls trzeba rozszyfrować na podstawie wskazówek w instrukcji i elementów środowiskowych.
Może Cię zainteresować:
Do starych gier i tytułów studia From Software Tunic nawiązuje też poziomem trudności (aczkolwiek trzeba dodać, że gra raczej nie przesadza z wyzwaniami), konstrukcją poziomów pełnych skrótów (czasem ukrytych dzięki rzutowi izometrycznemu) i sekretów oraz walką opartą na unikach, blokowaniu i pasku kondycji. Nie ma tu też różnych ustawień poziomu trudności, a korzystanie z punktów zapisu wiąże się z respawnem pokonanych wrogów.
Jednocześnie Tunic nie zmusza gracza do walenia głową w mur. To produkcja dająca satysfakcję z uporania się z wyzwaniami bez poprzedzania każdego sukcesu godzinami frustracji i niekarząca dotkliwie za każdy zgon. Oczywiście takie skryte podejście do rozgrywki nie dla wszystkich będzie zaletą i koniec końców może zirytować mniej cierpliwych graczy.
Inna sprawa, że poza tym w recenzjach niewiele wspomina się o wadach. Ot, ten czy inny dziennikarz trafił na bardzo rzadkie błędy albo nie był zachwycony starciami z bossami lub zbyt jawnym kopiowaniem The Legend of Zelda. Nawet w najbardziej krytycznym tekście zarzuty skupiają się de facto wyłącznie na owej „małomówności” gry.
GRYOnline
Gracze
Steam
37

Autor: Jakub Błażewicz
Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).