Ten system walki nigdy mi się nie znudzi - Sekiro: Shadows Die Twice to dla mnie największe osiągnięcie FromSoftware

Każda gra studia FromSoftware ma swoich hardcore’owych fanów, którzy potrafią spędzać z nią setki godzin, nawet po jej wymaksowaniu. Dla mnie taką pozycją jest Sekiro: Shadows Die Twice.

Maciej Bogusz

Ten system walki nigdy mi się nie znudzi - Sekiro: Shadows Die Twice to dla mnie największe osiągnięcie FromSoftware.
Ten system walki nigdy mi się nie znudzi - Sekiro: Shadows Die Twice to dla mnie największe osiągnięcie FromSoftware.

Ilu fanów produkcji FromSoftware, tyle głosów – jedni kochają serię Dark Souls, inni Bloodborne’a, a jeszcze inni (jak ja) uważają, że Sekiro to najlepsza gra rytmiczna wszech czasów. Oczywiście żaden deweloper nie tworzy dzieł idealnych, niemniej są tytuły, dla których jesteśmy gotowi przywdziać nieco przyrdzewiałą zbroję i z inwektywami na ustach bronić ich honoru. Kiedyś myślałem, że taka sytuacja nie będzie mnie dotyczyć, ale wtedy FromSoftware wypuścił Sekiro.

Sekiro, Blade of Kuro

Jednak zanim do tego dojdziemy, dajmy sobie chwilę, żeby przypomnieć, o co w ogóle chodzi w Sekiro: Shadows Die Twice (drobne spoilery z początku gry). Nasz protagonista o przydomku Sekiro (jap. Jednoręki Wilk) jest osobistym shinobi Kuro, boskiego potomka, nosiciela specjalnej krwi mogącej obdarzyć wybraną osobę nieśmiertelnością. Jak nietrudno się domyślić, ochroniarz takiej osobistości lekko mieć nie może, tym bardziej że cała kraina (i nie tylko!) ma chrapkę na wykorzystanie niezwykłych właściwości krwi Kuro. Na szczęście Sekiro nie daje sobie w ryż dmuchać i jest gotowy poświęcić dla młodego panicza wszystko, w tym własne życie.

Postacią będącą najbliżej podporządkowania sobie boskiego potomka jest Genichiro Ashina, któremu na samym początku gry stawiamy czoła i który, niezależnie od wyniku starcia, pozbawia Wilka ręki oraz porywa Kuro. Ten wyreżyserowany, dramatyczny moment okazje się dla gracza kluczowy, bo oto otrzymujemy protezę shinobi, która pozwala na bardziej taktyczne podejście do niektórych starć. Tak czy owak, nasz bohater wyrusza, aby odzyskać to, co zostało utracone.

Sekiro: Shadows Die Twice, Activision Blizzard, 2019.

Na opis i analizę całej opowieści z Sekiro: Shadows Die Twice nie za bardzo jest w tym tekście miejsce, ale jeśli chcielibyście o tym poczytać, dajcie znać w komentarzach. Mimo że Shadows Die Twice zdecydowanie bardziej przystępnie prezentuje swoją fabułę (w porównaniu z np. serią Dark Souls), nadal jest tu wiele miejsca na teorie i spekulacje.

Sekiro, master of Guitar Hero

Przejdźmy teraz do rzeczy, która moim zdaniem wyróżnia Sekiro na tle innych produkcji studia FromSoftware. Mowa o systemie walki. Musimy tu grać trochę bardziej defensywnie, choć mogłoby się wydawać, że powinniśmy do przeciwników podchodzić agresywnie – w końcu gra obdarowuje nas dwoma „życiami” (przynajmniej na początku). Dzięki nim mamy więcej miejsca i czasu na uczenie się systemu walki metodą prób i błędów. A błędów do popełnienia tu nie brakuje.

Kiedy po raz pierwszy odpaliłem Sekiro, zacząłem się zastanawiać, czy to na pewno gra FromSoftware. Nie tylko dość kolorowa oprawa wizualna wyróżniała tę produkcję, ale i to, że nie ma tu mechaniki levelowania postaci. Tak więc gracz nie jest w stanie sklecić buildu wedle własnych upodobań, tylko musi nauczyć się systemu walki mieczem – bardzo wymagającego, polegającego na parowaniu ataków wrogów oraz wykonywaniu udanych kontr. Teoretycznie nic skomplikowanego – trzeba po prostu mieć nadludzki refleks i zaraz przed atakiem nacisnąć przycisk bloku, tak aby zbić tzw. „posturę” wroga i móc zadać ostateczny cios.

Sekiro: Shadows Die Twice, Activision Blizzard, 2019.

Na początku wspomniałem, że Sekiro to gra rytmiczna. Czy zatem Sekiro: Shadows Die Twice ma coś wspólnego z Guitar Hero? Jak dla mnie bardzo dużo. Blok, atak, długa seria bloków, kilka kontr z rzędu, skok, atak, blok, zabójczy cios. Tak mniej więcej wygląda spotkanie ze zwykłym przeciwnikiem w Shadows Die Twice. Wszystko sprowadza się do wciskania kilku przycisków we właściwym momencie i powtarzania tej czynności, dopóki nie wytrącimy naszego rywala z równowagi. W Guitar Hero zasada jest bardzo podobna, tylko tam nie walczymy z 10-metrowymi małpami bez głowy i z robalami w trzewiach. Obie te gry łączy natomiast rytm, którego trzeba się nauczyć i wyczuć, co oczywiście wymaga wielu godzin ćwiczeń.

Cierp, aż doznasz objawienia

Pierwsze chwile spędzone z Wilkiem były dla mnie niesamowicie męczące; zabijało mnie dosłownie wszystko, nie pomagało też paniczne i przypadkowe naciskanie przycisku L1 na padzie (odpowiadającego za blok na kontrolerze do PS4). Nauczenie się systemu walki zajęło mi około 20 godzin. Godzin pełnych frustracji i zwątpienia; nawet nie chcę wspominać, ile to razy Skuty Ogr wyrzucił mnie poza mapę. Mimo to nie poddawałem się, chociaż parokrotnie przyszło mi do głowy, żeby grę wyłączyć i odinstalować.

Sekiro bardzo wynagradza wytrwałość – po tych wielu godzinach przyszedł moment, w którym coś kliknęło; ktoś wcisnął jakiś magiczny przycisk i nagle każda moja kontra, każde odbicie było idealne, wszystko zaczęło mi po prostu wychodzić. Dotarcie do tego momentu nie było łatwe, ale radości, jaką przynosiło mi każde perfekcyjne parowanie, po prostu nie sposób opisać. Oczywiście to nie znaczy, że nagle odkryłem easy mode i bossowie nie sprawiali mi już problemów – nie ma tak dobrze. Z Isshinem (finałowym bossem) walczyłem długo, ale też bawiłem się wyśmienicie. W dyskusjach o grze można spotkać opinie, że Sekiro ma szansę ukończyć każdy – w pełni się z tym zgadzam. Każdy może opanować ten system walki na mistrzowskim poziomie, chociaż potrzebne będą do tego godziny treningu – niemniej zapewniam Was, że warto. Ta gra jest mniej elastyczna, jeśli chodzi o poziom wyzwania, niż inne dzieła Miyazakiego. Posiada jednak kilka sposobów na to, żeby ułatwić sobie rozgrywkę. Na przykład wspomniana proteza shinobi pozwala na zaimplementowanie narzędzia, które potrafi kontrować danego przeciwnika. Masz problemy z płonącym bykiem? Spróbuj podjeść do walki wyposażony w petardy shinobi.

Sekiro: Shadows Die Twice, Activision Blizzard, 2019.

Jest jeszcze jedna rzecz, która moim zdaniem wyróżnia Sekiro na tle innych gier Miyazakiego. Są to potyczki z bossami. Uważam się za fana serii Dark Souls, a także Elden Ringa i Bloodborne’a, ale jest coś, co potrafi mnie w nich mocno zmęczyć. Mianowicie trudno mi zdzierżyć sytuację, kiedy muszę bić wielkiego jak góra bossa po „kostkach”, żeby ten padł. Takie starcia zwyczajnie mnie nudzą, bo za każdym razem wyglądają tak samo. Nie ma to jak patrzenie wrogowi w oczy, wbijając mu kozik między żebra. W Sekiro: Shadows Die Twice znajdziemy jednego dużego bossa, którego trzeba uderzać po nogach w celu pokonania. Większość tutejszych „szefów” nadal jest potężniejsza od naszego jednorękiego shinobi, to prawda, ale są oni bardziej humanoidalni, z właściwymi proporcjami (jak na grę FromSoftware). Walka z nimi wydaje się więc bardziej wyrównana, ciekawsza i oferująca więcej satysfakcji, szczególnie kiedy dany boss wykonuje serię ciosów, których rytm udało się akurat wyczuć.

Ta jedna gra

Po pierwszym przejściu Sekiro: Shadows Die Twice wiedziałem, że jest to jedna z niewielu pozycji wartych wbicia platyny. Po jakichś 70 godzinach udało mi się tego dokonać (teraz się chwalę) i w całym moim życiu nie byłem bardziej dumny z otrzymania cyfrowego pucharku. Ten czas, który spędziłem na zdobywaniu poszczególnych trofek, zaowocował też tym, że moje umiejętności wystrzeliły w górę. Kilka tygodni po premierze gra zyskała opcję walki z wybranymi bossami (Odzwierciedlenie siły) oraz boss rusha (Nawałnica siły). System walki spodobał mi się na tyle, że co jakiś czas wracałem do zabawy, mierząc się z wybranym przeciwnikiem. Dzięki temu kilka razy udało mi się pokonać Genichiro bez otrzymania obrażeń, wykonując wszystkie riposty perfekcyjnie. Próbowałem tego samego z Isshinem, ale tutaj nawet mrugnięcie okiem zwykle pozbawiało mnie szans na sprostanie takiemu wyzwaniu.

Co ciekawe, Sekiro: Shadows Die Twice pozwala na utrudnienie sobie rozgrywki – możemy oddać talizman Kuro na początku gry lub zabić w dzwon, który wzmocni wszystkich napotkanych wrogów. Takie rozwiązania są dla absolutnych szaleńców i hardcore’ów, którzy nie mają co robić z czasem, a także mają kupę pieniędzy na nowe pady. Choć żadne z tych mnie nie dotyczy, postanowiłem spróbować i jedno z moich przejść w „nowej grze plus” opierało się właśnie na tych utrudnieniach – po jakimś czasie jednak wyzwanie mnie przerosło. Dlatego je porzuciłem i wróciłem do potyczek z wybranymi bossami, a te nigdy mi się nie znudziły. Obecnie mam nabite ponad 120 godzin w Sekiro: Shadows Die Twice i nie żałuję ani minuty.

Sekiro: Shadows Die Twice, Activision Blizzard, 2019.

Myślę, że jeszcze niejednokrotnie będę powracał do Sekiro: Shadows Die Twice, żeby zmierzyć się z własnymi słabościami i doświadczyć jednego z najlepszych, moim zdaniem, systemów walki zaimplementowanych w grach. Sekiro to moja topowa produkcja FromSoftware. Mam szczerą nadzieję, że Miyazaki pracuje nad kontynuacją i za jakiś czas otrzymam więcej tego samego w lepszej oprawie, by móc powalczyć z jeszcze trudniejszymi bossami.

A jaka jest Wasza ulubiona gra tego studia? Sekcja komentarzy jak zawsze należy do Was.

Jaką grę FromSoftware powinno zrobić w pierwszej kolejności?

Sekiro: Shadows Die Twice

Sekiro: Shadows Die Twice

PC PlayStation Xbox
po premierze

Data wydania: 22 marca 2019

Informacje o Grze
8.5

GRYOnline

7.9

Gracze

9.5

Steam

OCEŃ
Oceny
Podobało się?

4

Maciej Bogusz

Autor: Maciej Bogusz

Absolwent Filologii Angielskiej na Uniwersytecie Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie. Jego praca magisterska dotyczyła analizy lokalizacji gry The Last of Us. Z GRYOnline.pl związany od 2023 roku – pracuje jako tłumacz w serwisie Gamepressure.com. Przygodę z grami wideo rozpoczął na Pegazusie, a z czasem przeszedł do obozu Sony. Fan RPG-ów, strategii, soulslike’ów i innych wymagających produkcji, a także tytułów oferujących angażujące opowieści. Uważa, że Wiedźmin 3: Dziki Gon to najlepsza gra na świecie. Ponadto uwielbia książki historyczne (analizowanie przebiegu bitew to dla niego chleb powszedni) oraz filmy i seriale animowane.

Kalendarz Wiadomości

Nie
Pon
Wto
Śro
Czw
Pią
Sob

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz
Forum Gry Akcji
2024-08-01
22:44

mieszkom Legionista

Sekiro to byla moja pierwsza stycznosc z soulslike i meczylem sie z nia 2 lata, wlaczajac w to dluzsza przerwe kiedy dalem sobie spokoj, po powrociem musialem uczyc sie od nowa

Satysfakcja z pokonywania bossow byla, ale nie ukrywam ze po przejsciu gry poczulem ulge i od razu sprzedalem. Mimo to wspominam pozytywnie i nie zaluje

Teraz gram w Elden Ring i jest nieporownywalnie latwiej. Kiedy w Sekiro nieraz meczylem sie z bossami przez kilka dni (!), tak w ER zdarza sie ich przejsc bez smierci a pomniejszych nawet bez drasniecia

No i uwaga, w ER walka jest tez nieporownywalnie mniej satysfakcjonujaca. Turlanie sie jak przedszkolak, buildy ktore niszcza wrogow bez wiekszych umiejetnosci, brak tego feelingu jak w Sekiro gdy trzeba umiejetnie parowac i lamac posture (w ER tez niby jest ale to nie to samo).

Mam wrazenie ze design ER nie tylko premiuje cheesing a wrecz opiera sie na nim i do niego zacheca. W Sekiro bardziej liczyly sie umiejetnosci surowej walki

Komentarz: mieszkom
2024-08-02
14:51

xandon Generał

xandon
👍

Sekiro fajna gra, jak każda od FS. Przeszedłem ją z 4 razy, raz za razem. To gra oczywiście rytmiczna. dlatego nie wymaga specjalnego refleksu, ale wyczucia rytmu. Najśmieszniej jest gdy próbujesz w nią grać jak w soulsy, uuu... to ból. Ale jak wyczujesz te rytmy bossów to super. O łatwości gry stanowi fakt, że jest całkiem sporo graczy, którzy przechodzą ją bez użycia wzroku, tzn. z zawiązanymi oczami, dosłownie bez patrzenia, na sam słuch - w załączeniu przykład przejścia całej gry w ten sposób przez znanego LilAggy. Nie jest to możliwe w przypadku żadnej innej gry FS, co świadczy o względnej łatwości, ale też o świetnym udźwiękowieniu Sekiro. Ogólnie na plus.

https://www.youtube.com/watch?v=TgKi4yD3wYc

Dla mnie Sekiro nie było jakąś super trudną grą, ale fajnym, oryginalnym wyzwaniem. Nie przypominam sobie abym walczył z którymkolwiek z bossów, łącznie z końcowym Isshinem, tyle razy co z niektórymi gwiazdami DS3 czy Eldena. Najbardziej zapamiętałem Lady Butterfly, bo chyba na niej załapałem ostatecznie o co chodzi. W porównaniu z bossami z Elden Ring i Shadow of the Erdtree to prostsza gra, nawet do niej dziś nie wracam, aby sobie nie psuć wspomnień, bo pewnie okazałoby się jeszcze mniej wymagającą niż pamiętam, tak jak się to okazało z całą serią Soulsów. W tym tygodniu zrobiłem sobie właśnie takie szybkie przejście całego DS3, moją pierwszą miłość od FS, właśnie z ciekawości po SotE. Gra rewelacyjna jak zawsze, mimo liniowej formuły, i nic a nic się nie zestarzała. Natomiast bossowie... No to już niestety po Elden Ring dziecinnie łatwi. Ale fajne to jest tak sobie sprawdzić i zburzyć własne mity. Kiedyś, za pierwszym razem pamiętam jakie wrażenie zrobiła na mnie Tancerka, Abyss Watchers, Pontiff Sulyvahn, Twin Proncess, Nameless King, końcowy Soul of Cinder, Frida, duo demonów, Gael. A dziś? Prosta pała do ręki i lecą z biegu, i nie dlatego, że ich znam na pamięć, bo zdążyłem zapomnieć przez kilka lat, ale w porównaniu do wymagających tańców i akrobacji w Elden Ring to są naprawdę relatywnie proste i wolne bossy, a największą trudnością jest czasem kamera. Ale gra rewelacyjna.

Tyle z mojej strony, puszę się trochę oczywiście z tą łatwością, taki lekki baicik, podobnie jak sam artykuł. Ale w tym kierunku autentycznie myślę. Każda gra of FS jest świetna i może trafiać w gusta różnych graczy i postrzegany poziom trudności: od Soulsów, przez Sekiro, Eldena i Armored Core. Mechanicznie ER + SotE maja na pewno najtrudniejszych bossów, a zwłaszcza PCR z SotE, nowy święty graal poziomu trudności w tym uniwersum. FS zrobiło coś genialnego. Tworząc tak trudne bossy z jednej strony, uwzględniło, ze po drugiej stronie będą gracze o różnym doświadczeniu, refleksie i dostępnym czasie, więc każdy ma szanse ich pokonać stawiając sobie wyzwanie na miarę własnych możliwości. Koniec z płaskim, dość prymitywnym modelem, gdzie trudność = da się przejść czy nie. ER wymaga więcej finezji w myśleniu o soulslike'ach i tworzenia swojego własnego unikalnego doświadczenia. Dla hardcorowców absolutnie najtrudniejsze bossy, dla graczy niedzielnych - różne ułatwienia. Dlatego ER tak bardzo wymiata na rynku w porównaniu do niszowości wcześniejszych produkcji, Ale niech FS kontynuuje wszystkie formuły, jak najbardziej :-)

Komentarz: xandon
2024-08-02
15:31

Illuminackiretpalianinnajezdzcazdalekiegokosmosu Generał

Illuminackiretpalianinnajezdzcazdalekiegokosmosu
😂

"umiejetnosci surowej walki" w QTE style combat Sekiro? Bez żartów...

Komentarz: Illuminackiretpalianinnajezdzcazdalekiegokosmosu
2024-08-02
20:24

kęsik Legend

kęsik
😒

Dla mnie to najgorsza gra From. System walki zmusza do grania konkretnym stylem co jest strasznie słabe. Brakuje w tej grze dowolności z Soulsów. To tak jakby CDPR w Wiedźminie 3 zmuszał nas do walki tylko i włącznie kuszą.

Komentarz: kęsik
2024-08-03
18:08

Sir klesk Legend

Sir klesk
😊

Pomimo zastrzezen jakie mialem przechodzac Sekiro (tak samo jak w ER glownie przeszkadzal mi recykling bossow) to dla mnie Sekiro tez jest chyba najlepsza gra od FS. Niby moglbym sie tutaj rozdrabniac i pisac o klimacie i konstrukcji swiata z DS1 czy roznorodnosci i bogactwie ER ale ostatecznie Sekiro zawsze wydawalo mi sie najbardziej rozwinieta - lub jak kto woli najmniej archaiczna - wersja Soulsowej formuly.

Pamietam, ze gdy z zapowiedzi Eldena nie wynikalo jeszcze kompletnie nic i nikt nie wiedzial co tak na prawde pichci dla nas Miyazaki to po cichu liczylem na rozwiniecie systemow znanych z Sekiro. Powrot dokladnie do tego co znalismy z Dark Soulsow byl dla mnie osobiscie lekkim rozczarowaniem - w koncu spodziewalem sie przelomu, rewolucji, kolejnego kroku naprzod i sam nie wiem czego jeszcze. :D Oczywiscie ostatecznie roznorodny rynsztunek, mnogosc buildow i skala swiata pieknie sie obronily ale w glowie pozostala mysl „co by bylo gdyby?”.

W kazdym razie ja tez zakochalem sie w tym systemie walki, moim zdaniem bezapelacyjnie najlepszym w tego typu grach i bardzo chcialbym zobaczyc co jeszcze moznaby z niego wycisnac. :)

Komentarz: Sir klesk

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl