Turtle Beach Burst II Pro to lekka myszka stworzona dla e-sportu. Topowy sensor Owl-Eye 30K, odświeżanie 8000 Hz i bogaty zestaw akcesoriów robią wrażenie. Niestety, świetne parametry psuje plastikowy scroll, toporne oprogramowanie i wysoka cena.
Turtle Beach powrócił z nową serią sprzętów i już testowaliśmy niezgorszego pada Victrix Pro BFG Reloaded. Teraz przyszła pora na kolejny produkt z ich portfolio – bezprzewodowego Burst II Pro, czyli reedycję myszki skierowanej do osób, które doceniają dokładność czujnika oraz mnogość ustawień. W pudełku znajdziemy także sporo elementów pozwalających na dopasowanie myszki pod swoje wymagania oraz sposób grania. Sporą wadą jest jednak cena, ponieważ w połowie tej kwoty uzyskamy gryzonia, który prawie dorówna parametrami, ale jednocześnie kosztuje o wiele mniej.
Otrzymałem biały egzemplarz do testów i cóż – jest biały. Konstrukcja jest w pełni ergonomiczna, bez widocznych śladów „gamingowych” i bez podświetlenia. Jedynym źródłem światła jest mała dioda, informująca o stanie naładowania urządzenia oraz o trybie DPI, jaki akurat wybraliśmy. Prosta elegancja, która szczerze mówiąc, coraz bardziej staje się nudna, ponieważ dominuje u większości producentów. Wyprofilowanie konstrukcji jest przystosowane do Claw Grip, ale w innych ułożeniach dłoni myszka również leży całkiem nieźle.
W pudełku znalazłem także dodatkowe elementy pod postacią ślizgaczy wykonanych z PTFE (politetrafluoroetylen, czyli materiał z wyjątkową odpornością termiczną oraz niskim współczynnikiem tarcia), kolejny pakiet ślizgaczy z 8 kropkami i trwałe ślizgacze UHMW-PE z 8 kropkami do szklanych podkładek pod mysz. Ponadto w zestawie znajduje się taśma chwytna (grip tape) zapewniająca bardziej spersonalizowane dopasowanie i czucie.
Pod spodem znajdziemy heksagonalne wycięcia, które służą obniżeniu wagi, oraz dedykowane miejsce dla dongla, aby ten nie zaginął w trakcie przenoszenia sprzętu. Liczba samych klawiszy jest minimalistyczna i oprócz dwóch głównych przycisków bocznych, znajdziemy na Burst II Pro tylko jeden dodatkowy do zmiany DPI bez potrzeby instalowania dodatkowego oprogramowania. Całość konstrukcji jest bardzo lekka i waży ok. 57 gramów.
Poniżej znajdziecie najważniejsze informacje na temat myszki. Po szczegółowe informacje na temat specyfikacji zapraszam na stronę producenta.
Cecha | Szczegóły |
Sensor | Owl-Eye 30K Optical Sensor |
Rozdzielczość (DPI) | 50 – 30 000 DPI |
Polling rate | Bezprzewodowo 8000 Hz (0.125ms opóźnienia) |
Maksymalna prędkość (IPS) | 750 IPS |
Akceleracja | 70 G |
Waga | 57 g |
Przełączniki | Titan Switch Optical (optyczne) |
Żywotność przełączników | 100 milionów kliknięć |
Bateria | Do 40h (przy 8000 Hz) / Do 150h (przy 1000 Hz) / Do 165h (Bluetooth) |
Łączność | Bezprzewodowa 2.4 GHz (8K), Bluetooth 5.2, Przewodowa (USB-C) |
Dodatki w pudełku | Grip Tape, dodatkowe ślizgacze (PTFE oraz UHMW-PE "Hybrid") |
Wymiary | 122.2 x 67.3 x 39.2 mm |
W oficjalnym sklepie Burst II Pro kosztuje 129,99 euro, a w polskich sklepach jest dostępna w cenie od ok. 680 złotych.
Plastik jest bardzo przyjemny w dotyku oraz wykonany w taki sposób, że uchwyt jest pewny i nasza dłoń nie ślizga się po jego strukturze. Obok tego mamy dwa przyciski po lewej stronie oraz przycisk na dolnej krawędzi obudowy służący do zmiany DPI, a także przełącznik pod spodem, obok czujnika. Przyciski chodzą gładko, z wyraźnym kliknięciem oraz przyjemną granicą aktywacji. Znalazło się też specjalne miejsce dla dongla, co ucieszy osoby zabierające gryzonia ze sobą w podróż. Poza tym możemy podłączyć myszkę przewodowo lub za pośrednictwem Bluetooth.
Najsłabszym elementem budowy gryzonia jest scroll. To nie jest typowy, elegancki przedstawiciel kółek z gumowym obiciem pośrodku. Tutaj dostajemy po prostu kawałek okrągłego plastiku z wyciętymi rowkami. Jest to o tyle bolesne, że inne elementy są na bardzo wysokim poziomie i nie bardzo rozumiem, czemu zdecydowano się na takie rozwiązanie w myszce kosztującej blisko 700 złotych.
Ten scroll nie tylko nie pasuje do całości designu, ale jest także mało przyjemny w użytkowaniu – przeskok jest słabo wyczuwalny, a jego struktura nieprzyjazna dla naszych palców. Jakość plastiku zwiastuje także sporą tendencję do ścierania się, a co za tym idzie – potencjalnych awarii. Domyślam się, że jego „spartańska” natura została wykreowana, aby był on maksymalnie skuteczny i praktyczny. Mnie jednak takie wzornictwo nie przekonuje.
Największą zaletą jest bez wątpienia sensor Owl-Eye 30K, który oferuje ogromną dokładność ruchu, zwłaszcza na twardych podkładkach wykonanych ze szkła lub plastiku. I w tym wypadku nie ma mowy o żadnych ograniczeniach, bo dostajemy topowe przełożenie naszych manewrów na to, co dzieje się na ekranie. Burst II Pro po prostu śmiga i czuć to zwłaszcza wtedy, gdy przesiądziemy się z myszki o słabszym sensorze i zaczynamy rozgrywkę w grach nastawionych na rywalizację z innymi graczami.
Biorąc pod uwagę jego parametry techniczne, wychodzi na to, że jest to najpewniej sensor o nazwie PAW3950, czyli obecnie topowy wariant na rynku myszek gamingowych. Swego czasu był zarezerwowany dla jednej marki, ale od dłuższego czasu trafia do innych producentów, którzy modyfikują jego nazwę. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to topowy sensor i świetnie sprawdza się w każdej produkcji nastawionej na rywalizację. Jednocześnie jego dokładność sprawia, że próżno szukać dla niego godnego konkurenta.
Nie bez zalet jest częstotliwość odpytywania bezprzewodowego 8000 Hz i opóźnienie na poziomie 0,125 ms, tyle że w tej materii warto pamiętać o tym, że takie wartości pożerają energię gryzonia w ogromnym tempie. Przy tej wartości myszka wytrzymywała ok. 38 godzin bez ładowania. Z kolei, gdy wróciłem do wartości 1000 Hz, ten czas wydłużał się do 149 godzin. Samą baterię oceniam bardzo pozytywnie, bo gryzoń rzadko woła o jedzenie, a jak już to robi, karmi się bardzo szybko – przy pełnym rozładowaniu napełnienie akumulatora zajęło mniej niż godzinę.
Oprogramowanie Swarm II zdecydowanie nie jest przyjazne polskiemu użytkownikowi. Nie tylko nie ma tam naszego języka, ale wiele komunikatów czy opcji jest wymieszanych z językiem azjatyckim. To sprawia, że poruszanie się po nim nie należy do najprzyjemniejszych, a sama aplikacja działa mocno ociężale.
Turtle Beach ewidentnie chce konkurować z topowymi markami pokroju Razera czy Lenovo. Kierunek przyjęty w Burst II Pro jest całkiem niezły i dostajemy solidny sprzęt z wyższej półki cenowej. Obawiam się jednak o kwestie wytrzymałości scrolla oraz jego potencjalnej tendencji do ścierania się. Zastanawiam się także nad aspektem całościowej konstrukcji oraz jej wytrzymałości w przyszłości – obecnie spędziłem z nią zaledwie kilka tygodni i póki co na ten aspekt nie mogę narzekać. Poza tym jednak dostajemy świetny sensor oraz opływową, lekką konstrukcję, która sprawdzi się dla fanów sieciowych strzelanek.
Tyle że właśnie – to sprzęt mocno specjalistyczny o wysokiej cenie oraz niskiej dostępności w Polsce. Koszt blisko 700 złotych za myszkę jest mocno przesadzony w przypadku „casualowego” gracza. Z kolei osoby wykręcające szalone wyniki w tytułach kompetytywnych mogą liczyć na to, że Burst II Pro będzie świetnym sojusznikiem z powodu świetnego sensora oraz niskiego czasu reakcji. Tyle że Turtle Beach musi się przebić do świadomości odbiorców, ponieważ rynek e-sportowy jest mocno zdominowany przez konkurencję.
1

Autor: Mateusz Zelek
Absolwent dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. W tematyce gier i elektroniki siedzi, odkąd nauczył się czytać. Ogrywa większość gatunków, ale najbardziej docenia strategie ekonomiczne. Spędził także setki godzin w wielu cRPG-ach od Gothica po Skyrima. Nie przekonał się do japońskich jrpg-ów. W recenzowaniu sprzętów kształci się od studiów, ale jego głównym zainteresowaniem są peryferia komputerowe oraz gogle VR. Swoje szlify dziennikarskie nabywał w Ostatniej Tawernie, gdzie odpowiadał za sekcję technologiczną. Współtworzył także takie portale jak Popbookownik, Gra Pod Pada czy ISBtech, gdzie zajmował się relacjami z wydarzeń technologicznych. W końcu trafił do Webedia Poland, gdzie zasilił szeregi redakcji Futurebeat.pl. Prywatnie wielki fanatyk dinozaurów, o których może debatować godzinami. Poważnie, zagadanie Mateusza o tematy mezozoiczne powoduje, że dyskusja będzie się dłużyć niczym 65 mln lat.