Do tej pory większość fanów zapewne myślała, że filmy należące do MCU tworzone były zgodnie z ustalonym wcześniej planem. Okazuje się jednak, że prawda jest zupełnie inna, niż mogłoby się wydawać.
Trochę światła na tę sprawę rzucił Joe Russo, czyli jeden z reżyserów Avengers: Endgame. W rozmowie z serwisem Deadline (via Screen Rant) stwierdził on bowiem, że tak naprawdę żadnego planu nie ma, a wszystko oparte jest o ciągle pojawiające się pomysły.
Kevin Feige jest genialny, ponieważ tak naprawdę nie ma żadnego planu. Jest pomysł, ale przecież nie można czegoś zaplanować, jeśli film, który tworzysz okaże się klapą. Wiele rzeczy było wymyślanych pomiędzy kolejnymi filmami. Niektóre decyzje o rozwoju historii wymyślaliśmy dopiero po fakcie. Liczymy na to, że któregoś dnia dotrzemy do jakiejś historii, jeśli będziemy to wszystko robić dobrze, to połączymy to w jedną całość.
Russo jako przykład podał motyw zabójstwa rodziców Tony’ego Starka. Osoby zaznajomione z filmami z MCU dobrze wiedzą, że dokonał tego Zimowy Żołnierz, jednak decyzja ta została podjęta dopiero podczas prac nad filmem Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów.
Było to więc dalsze nawiązanie do sceny z Kapitana Ameryki: Zimowego żołnierza, w którym Arnim Zola sugeruje, że to właśnie tytułowy antagonista filmu doprowadził do śmierci Howarda i Marii Starków.
Może Cię zainteresować:
Komentarz Joe Russo pokazuje więc, jak wygląda proces tworzenia filmów przez Marvela. Już wcześniej mówiło się o tym, że istnieje tak zwany „plan pięcioletni”, jednak twórcy dają sobie również możliwość zmiany pierwotnych planów. W dużej mierze ma na to wpływ reakcja publiczności na poszczególne produkcje.
Stworzenie tak dobrze prosperującej maszyny, jaką niewątpliwie jest obecnie Kinowe Uniwersum Marvela, byłoby trudne do zaplanowania. MCU nie jest tworzone przez jednego człowieka, a pracujący nad filmami reżyserowie mogą mieć przecież odmienne wizje.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu.
Ustaw GRYOnline.pl jako preferowane źródło wiadomości w Google
3

Autor: Marcin Nic
Przygodę z pisaniem zaczął na nieistniejącym już Mobilnym Świecie. Następnie tułał się po różnych serwisach technologicznych. Chociaż nie jest typowym graczem, a na jego komputerze znajduje się tylko Football Manager, w końcu wylądował w GRYOnline.pl. Nie ma dnia, w którym nie oglądałby recenzji nowych smartfonów, dlatego początkowo pisał o wszelkiego rodzaju technologii. Z czasem jednak przeniósł swoje zainteresowania bardziej w kierunku kinematografii. Miłośnik NBA, który uważa, że Michael Jordan jest lepszy od LeBrona Jamesa, a koszykówka z lat 90-tych była przyjemniejsza dla oka.