Pierwsze recenzje sugerują, że Sniper Elite 5 jest udanym sequelem „czwórki”. Więcej skradania się i eksplorowania, ładniejsze lokacje oraz efektowne „finiszery” znów muszą jednak bronić kiepskiej fabuły i niezbalansowanej AI wrogów.
W sieci pojawiły się pierwsze recenzje debiutującego jutro Sniper Elite 5. Wśród wieńczących je ocen przeważają „ósemki”. Jest też kilka „siódemek” oraz „dziewiątek”; nie brakuje również nieco bardziej skrajnych not – zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Oznacza to, że piątą odsłonę wydawanej od 2005 roku snajperskiej serii od studia Rebellion można uznać za udaną produkcję.
Zaimplementowane w niej zmiany sprawiają jednak, że niekoniecznie sprosta ona oczekiwaniom wszystkich fanów cyklu. Zanim przejdziemy do ich omówienia, polecam zapoznać się z naszą recenzją (link poniżej) i rzucić okiem na oceny wystawione przez niektóre z branżowych mediów.
Naszą recenzję Sniper Elite 5 – autorstwa Dariusza „DM-a” Matusiaka – znajdziecie poniżej. Zachęcam również do zapoznania się z opinią zamieszczoną na Gamepressure.com.
Największą zmianą jest jeszcze większy niż w „czwórce” nacisk na skradanie się i ciche eliminowanie wrogów. Z pewnością nie każdemu przypadnie to do gustu, ale na szczęście nie musi. Nic nie stoi bowiem na przeszkodzie, aby chwycić za pistolet maszynowy, a następnie wybić przeciwników bez bawienia się z nimi w kotka i myszkę.
Niezależnie od przyjętego stylu zabawy w stworzonych za pomocą techniki fotogrametrii lokacjach warto spędzić trochę czasu, bo są one po prostu śliczne. Większość recenzentów była zadowolona zarówno z ich walorów wizualnych – choć łatwo ponoć natrafić na glicze – jak i pomysłowego projektu. Mapy mają zachęcać do eksploracji i odkrywania przejść oraz różnego rodzaju „znajdziek”.
Można więc stwierdzić, że skradanie się to domyślny sposób zabawy – przy czym potrafi być ono frustrujące. Recenzenci narzekają m.in. na sokoli wzrok wrogich snajperów, którzy potrafią dostrzec protagonistę z bardzo daleka. Co ciekawe, przeciwnicy ewidentnie są dalekowidzami, bo mają problem z dostrzeganiem postaci gracza z bliższych odległości. Może to powodować niemałą frustrację (na szczęście ukazane w spowolnieniu zabójstwa częściowo ją rekompensują).
Podobnie rzecz się ma z krótkim i raczej kiepsko opowiedzianym wątkiem fabularnym. Da się go ponoć ukończyć w około dwanaście godzin. Nie byłoby to nic złego, gdyby wzbudzał ciekawość, ale – podobnie jak w Sniper Elite 4 – tak nie jest. Postacie są jakoby napisane bardzo słabo, przez co nie wzbudzają u gracza emocji (chyba że negatywne) ani nie zapadają w pamięć.
Niemniej mnogość wariantów rozgrywki – tak offline, jak i online – sprawia, że niedostatki trybu fabularnego łatwo zepchnąć na drugi plan. Nieco trudniej może być zignorować niezwykle małą liczbę karabinów snajperskich, z których można korzystać – zaledwie sześć – ale jak znam życie, kolejne zostaną udostępnione w ramach płatnych DLC.
O tym, czy warto będzie je nabyć, możecie zaś przekonać się za relatywnie niewielkie pieniądze. Sniper Elite 5 bowiem nie tylko ukaże się jutro na PC, PS4, PS5, XOne i XSX/S, ale będzie również dostępny w usłudze PC/Xbox Game Pass.
GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic
16

Autor: Hubert Śledziewski
Zawodowo pisze od 2016 roku. Z GRYOnline.pl związał się pięć lat później – choć zna serwis, odkąd ma dostęp do Internetu – by połączyć zamiłowanie do słowa i gier. Zajmuje się głównie newsami i publicystyką. Z wykształcenia socjolog, z pasji gracz. Przygodę z gamingiem rozpoczął w wieku czterech lat – od Pegasusa. Obecnie preferuje PC i wymagające RPG-i, lecz nie stroni ani od konsol, ani od innych gatunków. Kiedy nie gra i nie pisze, najchętniej czyta, ogląda seriale (rzadziej filmy) i mecze Premier League, słucha ciężkiej muzyki, a także spaceruje z psem. Niemal bezkrytycznie kocha twórczość Stephena Kinga. Nie porzuca planów pójścia w jego ślady. Pierwsze „dokonania literackie” trzyma jednak zamknięte głęboko w szufladzie.