Odpowiedzialne za Vampire Survivors studio Poncle dotrzymuje danego słowa i zapowiada planszówkę z hordami nieumarłych przeciwników. Gracze są jednak pełni obiekcji, czy to na pewno dobry pomysł.
Twórcy Vampire Survivors - studio Poncle, już na początku tego roku zapewniali nas o istnieniu planu na rozwój swojego hitowego arena survivalu. Mówiło się wtedy o „najbardziej chaotycznym i zaskakującym roku” dla tego niewielkiego studia. Dziś mamy tego potwierdzenie – Vampire Survivors doczeka się planszowej adaptacji, która ma utrzymać ducha pierwowzoru stawiając na roguelitowość oraz hordy przeciwników.
Za omawiany projekt odpowiedzialny jest producent oryginalnego Vampire Survivors, czyli studio Poncle, które ściśle współpracuje ze znanym wydawcą gier planszowych - Grey Fox Games. Głównym projektantem planszowej odsłony VS-a jest natomiast Emerson Matsuuchi, który zasłynął wcześniej z projektu planszowego Metal Gear Solid.
Sam tytuł ma być kooperacyjnym deck-builderem dla 2-4 graczy, łączącym w sobie motywy rogalika oraz znanych z pierwowzoru hord przeciwników. Aby stawić czoła Czerwonej Śmierci, gracze będą musieli budować talię zawierającą zarówno potężne bronie, jak i umiejętności pasywne. Mechanika poruszania się ma natomiast polegać na zagrywaniu kart przez graczy na zmianę tak, by sukcesywnie zadawać obrażenia nadciągającym przeciwnikom, zdobywając tym samym doświadczenie niezbędne w awansowaniu postaci.
Wrogowie nie pozostają oczywiście bierni na poczynania graczy i pomiędzy ich turami będą kontratakować, korzystając ze swoich ataków specjalnych czy po prostu zbliżać się do bohaterów, zabierając im przestrzeń operacyjną. Gdy ta się skończy, gracze będą mogli podjąć kolejną rozgrywkę, która ma trwać do 45 minut, ale ze względu na rogalikową naturę, poprzez odblokowywaną zawartość, będzie jeszcze prostsza od poprzedniej.
Samo pudło, za które przyjdzie nam zapłacić 60 dolarów, ma zawierać planszę, 12 modeli postaci oraz 140 tokenów, które reprezentują zarówno przeciwników, jak i źródła światła. Dodatkowo, każdy zestaw zawierać będzie 200 kart, z których zbudujemy talię broni, umiejętności pasywnych, postaci oraz ewolucji. Tytuł zadebiutuje w przyszłym roku, ale już niedługo ruszyć ma kampania na Kickstarterze, o której z pewnością was poinformujemy.
Niedługo po opublikowaniu informacji o planie wydania planszówki, w sieci pojawiła się dyskusja, z której wynikają pewne obawy graczy o zapowiedziany projekt. Pomimo znanego nazwiska głównego projektanta gry, społeczność zastanawia się, czy w ogóle możliwe jest przeniesienie tej, jakby nie patrzeć, dość specyficznej mechanicznie produkcji, na medium, dla którego tak duża dynamika rozgrywki nie jest wcale oczywista.

Gracze głowią się także nad formą realizacji samego motywu hord. Z jednej strony nierealne jest stworzenie gry za tak niewielkie pieniądze, która zawierałaby tak ogromne ilości plastikowych modeli przeciwników. Z drugiej jednak strony, gracze drżą na myśl, że wszystko można zredukować do jednej karty z losową liczbą przeciwników i obawiają się, że półśrodek może okazać się niesatysfakcjonujący.
Jako zapalony gracz planszowy jestem podekscytowany, ale jednocześnie zastanawiam się, jak to w ogóle miałoby działać.
Właśnie to mnie ciekawi. Owszem, jest tam napisane, że są hordy wrogów, ale zastanawiam się, czy nie skończy się to po prostu na jednej karcie z obrazkiem wroga i cyfrą określającą ich liczebność pod spodem, lol.
Tak czy inaczej, na więcej informacji trzeba nam jeszcze trochę poczekać, choć już teraz można poinformować wydawcę, jeśli jest się osobą zainteresowaną omawianym projektem. Czy oczekiwania graczy zostaną zaspokojone i czy dobrym pomysłem jest przenosić tak dynamiczną formę rozgrywki na salonowe stoły? To kolejne pytania, na które odpowiedź przyniesie nam czas.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu.
Ustaw GRYOnline.pl jako preferowane źródło wiadomości w Google
2

Autor: Jonasz Gulczyński
Kulturoznawca, który urodził się z padem od PSX-a w ręku. Z GRYOnline.pl współpracuje od października 2024 roku, gdzie głównie zajmuje się nowinkami z branży gier z apetytem na bardziej skomplikowane publikacje. Swoje najmłodsze lata spędzał w Górniczej Dolinie, a obecnie nie stroni od strategii turowych wszelkiej maści. Miłośnik prozy Lovecrafta, a także twórczości Quentina Tarantino i Roberta Eggersa. Prywatnie również fan uniwersum Warhammer Fantasy, w którym spędził niezliczoną liczbę godzin zarówno jako gracz, jak i mistrz gry w papierowym wydaniu.