Lata pracy nad grą niekoniecznie popłacają. Internauci wspominają tytuły, które przyczyniły się do upadku swoich twórców.
Niektórym może się wydawać, że przepis na dobrą grę nie należy do skomplikowanych. „Wystarczy” w końcu stworzyć dopracowaną i wciągającą rozgrywkę oraz fabułę, która ma ręce i nogi. Niestety praktyka prezentuje się mniej różowo, weryfikując twórców i pokazując, że liczy się nie tylko dobry pomysł, ale także jego wykonanie. Do tego dochodzą jeszcze wszelkie aspekty marketingowe czy zawyżanie fanowskich oczekiwań.
W efekcie na rynku nie brakuje takich tytułów, które nie tylko kiepsko się przyjęły, ale doprowadziły również do upadku swoich „rodziców”.
Dyskusję na temat nieudanych gier i ich wpływu na studia rozpoczyna wątek na Reddicie, którego autor przytoczył na start Golluma z 2023 roku. Stworzona przez Daedalic Entertainment historia ze świata Śródziemia nie spotkała się z oczekiwanym entuzjazmem – fani uniwersum krytykowali ją między innymi za zbyt wysokie wymagania sprzętowe w stosunku do stanu technicznego gry, powtarzalność oraz kiepską szatę graficzną.
Miesiąc nie minął nim studio ogłosiło, że rezygnuje z dalszej produkcji gier, by całkowicie skupić się na działalności wydawniczej. Nie jest to jednocześnie jedyny nowy tytuł, który odbił się od rynku. Komentujący gracze przytaczają takie gry jak Concord, The Day Before czy Saints Row – wszystkie wypuszczono w ciągu ostatnich trzech lat ze skutkiem podobnym do Golluma.

Sytuacja Concorda jest o tyle kuriozalna, że gra została wycofana ze sprzedaży po jedenastu dniach od premiery, nie wspominając już o stratach finansowych i ostatecznym zamknięciu studia Firewalk. Taki sam los spotkał Volition po nieudanej premierze rebootu Saints Row – i wiek marki nie miał tu większego znaczenia.
[Concord] zamknął się w ciągu dwóch tygodni z obowiązkowym zwrotem pieniędzy, jeśli ktoś kupił grę cyfrowo. Dlatego nawet jeśli chcielibyście w nią zagrać, to Sony wam ją odebrał. Tylko osoby z wersją pudełkową mogły grać do zamknięcia, które miało miejsce po południu w piątek – większość ludzi była wtedy w pracy lub szkole. Tak źle było z Concordem. Twórcy nie chcieli nawet, żeby ktokolwiek w tamtym momencie grał.
Szczerze nigdy nie widziałem czegoś takiego [jak Concord] w całej historii gier. Sony hajpowało tę grę mocno, reklamy były wszędzie i nagle bum, zniknęła w ciągu miesiąca. Fakt, że Sony dało z siebie wszystko na tą grę i nigdy nie dostało negatywnego feedbacku w trakcie tworzenia zadziwia.
- KileyCW
[Saint Row] mogło z tego tak łatwo wybrnąć. GTA 5 miało ponad 10 lat. Nie pojawiła się żadna gra z otwartym światem i przestępczym wątkiem. Mogli ustalić czas akcji na 2000 rok, żeby zarobić punkty nostalgii. Jedyne, co musieli zrobić to nie spaprać sprawy, ale spaprali ją w wyjątkowo donośny sposób.
Kłopoty wydawnicze i brak satysfakcji graczy, które przekładają się na wydawnicze klapy nie jest domeną tylko najnowszych produkcji. Ba, nie jest to nawet kwestia jedynie kiepskich gier. Podobne sytuacje zdarzały się także w przeszłości w przypadku tytułów zasługujących na sukces. Dla przykładu, 38 Studios upadło jakiś czas po udanej premierze Kingdoms of Amalur: Reckoning – powodem było kiepskie zarządzanie firmą, które szybko doprowadziło do bankructwa.

Vampire The Masquare: Bloodlines to natomiast przypadek tej gry, która fanów zyskała dopiero po latach od premiery. Mroczne uniwersum miejskich wampirów głośno krytykowano w 2003 roku za ilość bugów – i niestety żadne pokłady dzisiejszej miłości nie przywrócą Troika Games do życia.
Z drugiej strony, nie każda zła gra z dawnych lat zyskała w oczach internautów. Komentujący wymieniają takie tytuły jak Hellgate: London czy APB All Points Bulletin, do tej pory przytaczane w podobnych dyskusjach. Podobnie jak w bardziej współczesnych przypadkach, chodziło o kiepską optymalizację czy powtarzalność powierzonych zadań.
APB All Points Bulletin to klasyk. 100 milionów (które nie dotyczyło nawet tego jednego projektu, tylko całej firmy) to nic w porównaniu z dzisiejszymi katastrofami, a to o czymś świadczy.
Hellgate: London poległo tak bardzo, że ludzie zaczęli używać pojęcia „flagshipping” jako obraźliwego określenia dla firmy rujnującej swoje gry.
Co sądzicie o wymienionych wyżej tytułach – zarówno tych nowszych, jak i starszych? Myślicie, że społeczność graczy oceniła je zbyt surowo?
Dziękujemy za przeczytanie artykułu.
Ustaw GRYOnline.pl jako preferowane źródło wiadomości w Google

Autor: Aleksandra Sokół
Do GRYOnline.pl trafiła latem 2023 roku i opowiada o grach oraz wydarzeniach z ich świata. Absolwentka filologii angielskiej, która potrafiła poświęcić całą pracę naukową postaci komandora Sheparda z serii Mass Effect. Ma doświadczenie w pracy przy tłumaczeniach audiowizualnych, a obecnie godzi pracę anglistki z pasją, jaką jest pisanie. Prywatnie książkara, matka dwóch kotów, a także zagorzała fanka Dragon Age'a i Cyberpunka 2077, która pół życia spędziła po fandomowej stronie Internetu.