„Gracze nie pragną mdłych zadań pobocznych ani syntetycznych głosów AI”. Szef Embracer przedstawia swoje zdanie o sztucznej inteligencji
Nowy prezes grupy Embracer ma bardziej realistyczne podejście do tematu AI niż wielu innych szefów z branży gier.

Generatywna sztuczna inteligencja to obecnie najgorętszy temat branży technologicznej, który budzi wielkie nadzieje także wydawców gier. Nowa wypowiedź prezesa jednej z tych firm okazała się więc zaskoczeniem, zwłaszcza że mowa tu o szefie grupy Embracer.
Koncern ten w w ostatnich latach zmuszony był dokonywać dużych cięć, więc można by przypuszczać, że jego prezes będzie chciał za pomocą AI maksymalnie ograniczać koszty. Phil Rogers ma jednak bardziej realistyczne podejście do tej technologii.
Podczas corocznej prezentacji dla inwestorów Rogers stwierdził, że AI ma wielki potencjał jako katalizator dla deweloperów, który pozwoli im na tworzenie lepszych i bardziej ambitnych gier. Jednocześnie dodał, że dużym zagrożeniem dla branży jest używanie tych narzędzi bez jasnych ram etycznych. Przede wszystkim jednak wylał kubeł zimnej wody na rozpalone głowy entuzjastów AI, którzy wieszczą masowe zastępowanie deweloperów przez tę technologię. Według niego wykorzystywanie sztucznej inteligencji ma sens tylko wtedy, gdy służy do rozszerzania możliwości twórczych ludzi, a nie ich zastępowania. Jak stwierdził:
Gracze nie pragną mdłych, pozbawionych duszy zadań pobocznych ani syntetycznych głosów AI.
Phil Rogers dodał także, że zarówno artyści, jak i aktorzy głosowi potrzebują prawnej ochrony przez plagiatami wykonanymi za pomocą AI.
Warto przypomnieć, że Phil Rogers to nowy prezes grupy Embracer. Poprzedni, czyli Lars Wingefors, który szefował koncernowi w trakcie jego masowych zwolnień, ustąpił ze stanowiska w czerwcu tego roku. Niemniej on również wspominał, że choć uznaje AI za „ważne narzędzie”, to jednocześnie wierzy w „produkty stworzone przez ludzi” (via Reuters). Nic też nie wskazuje, by Embracer pod Rogersem nie było zainteresowane możliwościami oferowanymi przez AI, nawet jeśli nowy prezes grupy jest bardziej zachowawczy w swoich wypowiedziach od przedstawicieli innych firm.