Gracze coraz częściej traktują gry jak pracę? Wielu fanów ma dość ciągłego grindu i niekończących się tytułów
Istnieją gracze, którzy są mniej skupieni na fabule i przyjemności z gry, a bardziej na jej „wymaksowaniu”. To najczęściej kończy się sporą ilością grindu, czyli powtarzania pewnych czynności.

Wątek popularności grindu w grach wśród graczy to dość stały motyw. Można powiedzieć, że to temat rzeka, angażujący spore grono przeciwników, ale nie brakuje osób, które chętnie „pracują”, by odblokować zawartość lub wbić level. Dlaczego społeczność bywa podzielona w takich przypadkach? Czy grind można rozpatrywać w kategorii pracy?
Wiele dyskusji, które widzę na temat Battlefield 6 lub każdej nowej gry, która pojawia się dzisiaj, dotyczy tego, „co można robić, gdy odblokuję już wszystko?”. Jakby gry nie miały żadnej wartości rozgrywkowej. Chodzi tylko o to, żeby patrzeć, jak rośnie liczba. Czy w tym momencie naprawdę ma znaczenie, w jaką grę się gra? Jeśli potrzebujesz grindowania, żeby się dobrze bawić, to każda gra wystarczy, żeby cię zaangażować. Wydaje mi się, że większość ludzi ma przepracowane mózgi i tak naprawdę nie lubi już gier, tylko grindowanie.
– steave44
Jest wiele gier, gdzie grind jest wszechobecny i niemal konieczny, jest istotnym elementem rozgrywki. Szczególnie gdy są to tytuły sieciowe, więc wtedy bywa jakby ogranicznikiem wejścia na pewne poziomy doświadczenia. Co jednak ciekawe (i do czego ten gracz się odwołuje) istnieją gracze traktujący samo granie w gry jak grindowanie.
Tolerować grind, czy nie?
Zamiast skupić się na wydarzeniach i przyjemności z obcowania z grą, lecą sprintem naprzód, by odblokować wszystko, zaliczyć jak najwięcej achievementów. Najgorzej, jak gra wskazuje stopień ukończenia w procentach, wtedy koniecznie trzeba jak najszybciej „wymaksować” 100%. Tylko co wtedy, jak już wszystko jest zdobyte? Część graczy chciałaby, aby gra nigdy się nie kończyła, a przecież typowe opowieści single player muszą mieć swoje zakończenie.
Nienawidzę grindu. I nienawidzę gier, które trwają zbyt długo. Cieszę się, kiedy się kończą. Ale mam 40 lat i gram przez całe życie.
– Kurotan
Grind bywa sposobem na wydłużanie czasu grania. To jest dość tania zagrywka deweloperów, aby nie czytać potem komentarzy w stylu „przeszedłem w 5 godzin, krótka gra”. Można się zgodzić, że czasem jest to widoczne, ale tylko w niektórych tytułach. Cóż, każdy twórca chce, aby jego dzieło „żyło” jak najdłużej. Zawsze znajdą się gracze, którzy to akceptują i ci niezadowoleni z tego faktu.

Oczywiście – uwielbiałem Outer Worlds, ponieważ była to gra dla jednego gracza, nie była zbyt długa i miała zakończenie. Rozgrywka była przyjemna, nie trzeba było się męczyć, aby czerpać z niej radość, a możliwość ponownego grania była przyzwoita, ale nie obowiązkowa. Czasami po prostu chce się solidnej gry trwającej 30–40 godzin, która ma zakończenie.
– injineer
W przypadku gier jest spora różnorodność i nie wiem czy można powiedzieć, że grind stał się problemem. Niektóre gry oferują tryb NG+ (Next Game Plus), więc ukończenie fabuły to początek czegoś nowego. Nawet tutaj znajdą się gracze jak najszybciej ją przechodzący, aby tylko zagrać jeszcze raz ale z dziwnymi dodatkami – to też można uznać za dość osobliwy przypadek grindu.
Istotnie są tytuły z wręcz astronomiczną ilością powtarzalnych czynności, jak Elite: Dangerous (które mnie zniechęciło ilością grindu). Można je omijać, ale raczej każda gra będzie od nas wymagała wykonania pracy, aby coś zdobyć. Najważniejsze jednak, by znaleźć swoją drogę w graniu i wybierać tytuły, które najlepiej się w nią wpisują.
- przemyślenia
- grind
- Różności
Komentarze czytelników
F4DZ4 Junior
NG+ nie oznacza "next game plus" tylko "new game plus"
Micelius Centurion
Ściśle rozumiany grind to chyba tylko powtarzanie czynności łatwych a żmudnych - wtedy jest udręką gdy wymuszany... a odpoczynek może stanowić chyba tylko dla umysłu przeciążonego myśleniem; wtedy prosta powtarzalność staje się zaletą, rodzajem medytacji - niczym zmywanie naczyń...
Natomiast pewne czynności mogą być nietrudne i powtarzalne, ale nieść przyjemność z towarzyszącej im oprawy, oraz z bardzo precyzyjnego dopieszczenia czynności - wtedy jest niczym prowadzenie samochodu, albo parzenie herbaty...
Natomiast przesadą raczej jest nazywanie grindem każdej czynności powtarzalnej, i przeciwstawianie tego "czerpaniu przyjemności z rozgrywki". To wręcz błąd logiczny - jak ktoś czerpie przyjemność z grindu, to nie wolno mu? Poza tym, w szerszym sensie, każda gra to grind - np. dostaję misję, zabijam przeciwnika albo coś dostarczam, i tak w koło. Ba, życie to grind - stawiam sobie jakieś zadanie - zawodowe, sportowe, kulturalne, duchowe - realizuję je, i przechodzę do następnego. Nudaaa, panie... Cóż, wszystko zależy od smaczków i konkretnych rozwiązań.
Zaś narzekanie wszelakich "guru branży gier" na graczy często służy chyba głównie temu, żeby zmusić tych graczy do bulenia za to, co łatwo przychodzi wydawcy... "Musicie płacić więcej, bo dajemy ogromne światy - co z tego, że kopiuj-wklej"... Ale musicie też skupić się na radości, a czasu na granie brak, więc będziemy robić gry dużo krótsze - prawdopodobnie kopiuj-wklej z mniejszej liczby elementów, ale też krócej - no, ale bulić musicie ciągle dużo, bo przecież mamy dzisiejsze czasy"... Chrzanię takich mądrali.
asasin24 Pretorianin
Nienawidzę gier z wymuszonym grindem. W grach multiplayer ma to jeszcze sens, żeby przyciągnąć graczy na długi czas. Wówczas moje nastawienie jest takie, że staram się odblokować wszystko, co mnie interesuje. A to duża różnica względem wszystkiego, co jest dostępne. Natomiast jeśli w grach dla jednego gracza są jakieś głupie zapychacze typu znajdź 100 ukrytych przedmiotów, to dla mnie takie rzeczy w ogóle nie wliczają się do wymaksowania gry i nawet nie tracę na to czasu.
dawidg Legionista
To ewidentnie o mnie..daddygamer 40+..Jeśli gra np Wiedźmin 3 z DLC, Baldura Gate3 jest dobrze oceniana, świetnie się czyta artykuły o nowych odkryciach innych graczy ale przez stopień rozbudowania fabuły wiem że nie jestem w stanie zrobić 100% fabuły, odkryć większej liczby sci żel fabularnych albo wymaga zagrania minimum 5 razy i to wszystko w mniej niż 100h...odpuszczam od razu. Platyna, czyli wymaxowanie gry AAA w mniej niż 40h to optymalny czas, zwarta fabuła 20h rewelka.
Wrzesień Senator

Jest to spisek korporacji i miliarderów, którzy wymyślili grindowanie w grach, aby wpoić ludziom kulturę zapierdolu. Jeśli będziesz spędzać w grze kupę czasu wykonując wielokrotnie tę samą czynność, aby zarobić trochę golda, które i tak wydasz w sklepiku gry na zbroję, czy innego zwierzaka, to twój mózg przyswoi sobie, że jest to normalne. Dzięki temu będziesz potem skłonny zaiwaniać tak samo u Bezosa, a za zarobione w ten sposób drobniaki kupować nowe gry do grindowania na Amazonie.
Tu nie ma przypadków.