filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Wiadomość filmy i seriale 17 grudnia 2020, 14:23

autor: Tomek Borys

George Lucas broni prequeli: Ludzie nie rozumieją stylu Star Wars

George Lucas odniósł się do krytyki, jaka spadła na dialogi w Ataku klonów. Jego zdaniem niezadowoleni widzowie nie rozumieją konwencji filmów Star Wars.

Gwiezdne wojny: Część II - Atak klonów zapisała się niechlubnie w wielu rankingach fanowskich i dziennikarskich jako najgorsze Gwiezdne wojny, jakie powstały (może oprócz Star Wars: Holiday Special). Jednym z głównych problemów, jaki wytykano reżyserowi tego filmu i ojcu całej sagi George’owi Lucasowi, były kiepskie, a miejscami wręcz cringe’owe dialogi wątku „melodramatycznego", gdzie młody Jedi Anakin Skywalker przeżywa swoją zakazaną miłość do Padme Amidali. Okazuje się jednak, że George Lucas jest ze scenariusza II części Star Wars bardzo zadowolony i ma własną teorię, skąd wzięła się krytyka - z niezrozumienia przyjętej przez niego konwencji.

George Lucas broni prequeli: Większość ludzi nie rozumie Star Wars - ilustracja #1
I żyli długo i szczęśliwie?

W niedawno wydanej książce The Star Wars Archives: 1999-2005, Lucas mówi o krytyce Ataku klonów:

Większość ludzi nie rozumie stylu Star Wars. Nie rozumieją, że to wszystko jest podszyte takim motywem, który jest trochę jak westerny z lat trzydziestych, trochę jak seriale puszczane w sobotnie poranki. Te filmy mają coś z tego bardziej romantycznego okresu. Atak klonów jest nawet bardziej melodramatyczny niż inne. Jest tu trochę więcej opery mydlanej, niż było wcześniej i to przysporzyło nam sporo komplikacji przy planowaniu scen.

Czego by nie mówić, jest to dość zręczna próba zamiany wady produkcji w jej atut. Oto bowiem zamiast przegadanej fabuły pełnej sztampowych „ochów i achów", mamy świadome nawiązanie do dziedzictwa kina, którego, najkrócej mówiąc, „młodzi nie rozumieją". Nie da się zaprzeczyć, że Gwiezdne wojny zawsze potrafiły czerpać z obfitości hollywodzkiego kina gatunków, wybierając to, co w każdym z nich najlepsze. Nawet popularny obecnie serial The Mandalorian, często przyrównywany do pierwszej trylogii za sprawą klimatu, wydaje się wyraźnie czerpać właśnie z kina westernowego i epizodycznych seriali telewizyjnych. Być może zatem przy Ataku klonów sam pomysł z inspiracją melodramatem był dobry, a zabrakło po prostu odrobiny wyczucia? A może George Lucas ma w ogóle rację i w filmie zagrało wszystko, tylko nikt tego nie zauważył? Wyrok każdy musi wydać sam.