Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 8 września 2025, 16:15

Eurojank bez kompleksów i z pomysłem na siebie - Vampires: Bloodlord Rising spodoba się fanom Medieval Dynasty

Niech Was nie zwiedzie brak „Dynasty” w tytule – nowa produkcja wydawana przez Toplitz Productions to pełnoprawny następca Medieval Dynasty czy Sengoku Dynasty. Na tle poprzedników oferuje natomiast ciekawy setting – tworzymy tutaj bowiem klan wampirów.

Źródło fot. Vampires: Bloodlord Rising, Mehuman Games/Toplitz Productions, 2025.
i

Po sukcesie Medieval Dynasty wydawca kuje dynastyczne żelazo z intensywnością na miarę cykli Call of Duty czy Like a Dragon. W zeszłym roku seria pozwoliła rozwijać swój ród w feudalnej Japonii i na Dzikim Zachodzie, na 2026 zaplanowane zostały Farmer’s Dynasty 2 i Vikings Dynasty, a za kilka miesięcy debiut w Early Accessie zaliczy Vampires: Bloodlord Rising. Ta ostatnia pozycja, choć porzuca charakterystyczne dla cyklu nazewnictwo, niespecjalnie skrywa swoje z nim powinowactwo. Na tle wcześniejszych gier wyróżnia się natomiast unikatowym settingiem, pozwoli bowiem wcielić się w wampirzego lorda organizującego własny klan. Miałem okazję przyjrzeć się bliżej temu tytułowi podczas pokazu na tegorocznym gamescomie i muszę przyznać, że jestem mocno zaintrygowany.

Dragos, główny bohater, zależnie od naszych decyzji może być tyranem lub sprawiedliwym monarchą.Vampires: Bloodlord Rising, Mehuman Games/Toplitz Productions, 2025.

Krwista intryga

O co chodzi z tym Medieval Dynasty?

Jeśli ominął Was fenomen „Medievala” – kilka słów wyjaśnienia. Produkcja ta zadebiutowała we wrześniu 2020 roku w programie Early Access na Steamie, a rok później doczekała się „pełnej” wersji – ale jak to często w przypadku tego typu projektów bywa, tak naprawdę rozwijana jest do dzisiaj. Stworzone przez łódzki zespół Render Cube dzieło jest grą survivalową pozwalającą doświadczyć życia w średniowieczu. Trafiamy do urokliwej doliny, dbamy o swoje podstawowe potrzeby (głód, pragnienie), budujemy własną wioskę, pomagamy okolicznym wieśniakom i rekrutujemy ich do swoich włości. Docelowo zaś płodzimy potomków, poszerzając tytułową dynastię. Według danych z marca 2025 roku grę zakupiło już ponad 2,5 miliona graczy.

Na pierwszy rzut oka Bloodlord Rising wygląda po prostu na kolejny reskin Medieval Dynasty. Podczas kilkunastominutowego pokazu na główny plan wysuwało się bieganie po otwartych mapach, pilnowanie wskaźników potrzeb (głównie pragnienia krwi, no bo wiadomo – wampiry), budowanie oraz zarządzanie gromadą wiernych poddanych, gotowych odciążyć nas i przejąć większość obowiązków. Wszystko w typowo eurojankowej oprawie, z drewnianymi animacjami i nierównej jakości obiektami. Miłośnicy „dynastycznej” serii z pewnością poczują się w nowej produkcji wydawanej przez Toplitza jak w domu. Ale sprowadzanie Vampires: Bloodlord Rising tylko do prostego klona byłoby niesprawiedliwe. Studio Mehuman Games mocno postarało się, aby maksymalnie odróżnić swój debiutancki tytuł od reszty „Dynastii” i uzasadnić zmianę nazewnictwa.

Różnice, jak łatwo zgadnąć, wynikają głównie z naszej nowej profesji – troski i możliwości wampirzego lorda mocno różnią się od dylematów, przed jakimi stają ludzie niezależnie od tego, jak wielkich wsi by nie zbudowali i ilu potomków nie spłodzili. Aby przeżyć i korzystać z wampirzych umiejętności, potrzebujemy nie jedzenia i picia, tylko krwi, co stawia nas w punkcie kolizyjnym z lokalnymi społecznościami. Unikanie konfliktów, stosów i wideł wymaga więc dyskrecji – działania poza wzrokiem wścibskich oczu oraz taktycznego dobierania celów do przemiany bądź eliminacji.

Na co komu szybka podróż, kiedy można zmienić się w nietoperza?Vampires: Bloodlord Rising, Mehuman Games/Toplitz Productions, 2025.

Nasz protagonista będzie dysponował czterema formami (każda z oddzielnym drzewkiem rozwoju) posiadającymi różnorodne zdolności. Poza swoją naturalną wampirzą postacią, w której może wysysać krew czy walczyć, będzie mógł na przykład zmienić się na jakiś czas w nietoperza i swobodnie eksplorować mapę z powietrza, albo udawać arystokratę, by bez problemu poruszać się wśród ludzi, rozmawiać z nimi, rekrutować do pracy i zbierać informacje. Na pokazie podkreślano zwłaszcza rolę takiego wywiadu – poszczególni wieśniacy mają dysponować unikalnymi cechami charakteru, sekretami czy grzechami. Im lepiej ich poznamy, tym łatwiej będzie zdecydować, kto nadaje się na nasz obiad, kogo warto uczynić sługą, a kogo po prostu zostawić w spokoju.

Wampirza dynastia

Powiększanie swojego wampirzego klanu i zwielokrotnianie potęgi nie będzie celem samym w sobie, gdyż gra ma kłaść większy nacisk na fabułę niż poprzednie tytuły. Objawi się to nie tylko bardziej rozbudowanymi zadaniami, ale również strukturą rozgrywki. Zabawę zaczniemy w grobowcu, z którego będziemy musieli wydostać się na powierzchnię, a pod opieką oprócz własnej skóry i sług będziemy mieć również umieszczone w centrum naszego zamku magiczne serce. Karmiąc je krwią, poszerzymy nasze wpływy i zasięg – z czasem na tyle mocno, że odblokujemy nowe regiony z kolejnymi zamkami do wzniesienia. Nie spędzimy już więc całego czasu w jednej dolinie. Trafimy m.in. na bagna czy w góry.

Jako arystokrata wtapiamy się w ludzki tłum. Nasza bladość, o dziwo, nie budzi niczyjego zdziwienia – jak wiadomo szlachta nie przepadała za słońcem.Vampires: Bloodlord Rising, Mehuman Games/Toplitz Productions, 2025.

Serce zamku będzie też obiektem zainteresowania wyspecjalizowanej w pozbywaniu się wampirów inkwizycji. Gra położy dużo większy nacisk na walkę – poza tradycyjnymi metodami jako wampir będziemy mogli korzystać z hipnozy czy dość spektakularnych ataków z zaskoczenia. Od naszych działań zależeć ma częstotliwość i zajadłość poczynań rzeczonej inkwizycji – im bardziej damy się we znaki okolicznym mieszkańcom, tym bardziej instytucja ta będzie zainteresowana przywołaniem nas do porządku. Nasze akcje wpłyną również na kształt samej opowieści, prowadząc do różnych zakończeń fabularnych.

Na pokazie widziałem wyłącznie zabawę single player, ale Vampires: Bloodlord Rising oferować ma także sieciową kooperację dla maksymalnie czterech graczy. Gra obecnie szykowana jest z myślą o PC, choć twórcy w przyszłości chcieliby przygotować również wydania konsolowe.

Krwawy lord powstaje

Te wszystkie wampirze mechaniki, nacisk na fabułę i nadanie zabawie celowości (odblokowywanie kolejnych biomów i dążenie do zakończenia) w połączeniu ze sprawdzonymi mechanikami z Medieval Dynasty tworzą mieszankę, która mocno mnie zaciekawiła. Prosty ze mnie zwierz i budowanie mrocznego, wampirzego imperium, wznoszenie gotyckich zamków (teraz wedle własnoręcznie ustalonych kształtów – kolejna nowość) oraz knucie intryg działa na moją wyobraźnię znacznie mocniej niż stawianie wiejskich chat i kombinowanie, jak by tu zautomatyzować proces pozyskiwania drewna na opał.

W walce będziemy mogli liczyć na nadludzką siłę i specjalne umiejętności.Vampires: Bloodlord Rising, Mehuman Games/Toplitz Productions, 2025.

Dlatego na Vampires: Bloodlord Rising czekam z zainteresowaniem. Ale też z realnymi oczekiwaniami – nie ma co się łudzić, że do premiery wczesnego dostępu twórcy rozprawią się ze wszystkimi błędami, a tych widziałem w trakcie kilkunastominutowego pokazu sporo. Nie zmienią się również drewniane animacje, które towarzyszą temu cyklowi „od zawsze”, ani oprawa wizualna magicznie nie wyładnieje. To dalej będzie pozbawiony jakichkolwiek kompleksów eurojank. Trzymajmy tylko kciuki, żeby już w fazie wczesnego dostępu gra była na tyle dopracowana, by zapewnić zabawę, a nie frustrację – i by bliżej jej było jakością do Medieval Dynasty niż bardzo źle odebranego Wild West Dynasty.

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej