Dyrektorzy EA nie otrzymają ogromnych premii
Firma Electronic Arts zamierzała przyznać wielkie nagrody dla swoich dyrektorów. Nic z tego - na niedawnym spotkaniu akcjonariusze odmówili zatwierdzenia premii m.in. dla Andrew Wilsona.

Dwa miesiące temu pisaliśmy o staraniach inwestorów Activision Blizzard, opowiadających się przeciwko wypłaceniu ogromnych premii dla prezesa Bobby’ego Koticka. Akcja spaliła na panewce i wydawało się, że nie inaczej będzie z lipcową inicjatywą akcjonariuszy Electronic Arts. Najwyraźniej byliśmy w błędzie. W raporcie podsumowującym spotkanie inwestorów spółki (via Seeking Alpha) wspomniano, że 74% udziałowców wydawcy zagłosowało przeciwko przyznaniu nagród dyrektorom.
Niezadowoleni akcjonariusze twierdzili, że firma przyznaje nagrody zbyt często i bez związku z wynikami firmy. Szczególną uwagę skierowali na premie Blake’a Jorgensena (dyrektora finansowego Electronic Arts) i Kenneth Moss (dyrektor ds. technologii), ale niechętnie patrzyli też na bonusy dla prezesa Andrew Wilsona. Przed omawianym spotkaniem firma zamierzała przyznać 21,37 miliona dolarów Wilsonowi, 19,5 mln dol. Jorgensenowi, 14,2 mln dol. Mossowi i 16,1 mln dol. Laurze Miele (dyrektor ds. studiów). Dla porównania (via Ars Technica): rok temu wymienieni członkowie zarządu otrzymali odpowiednio 18,3 miliona dolarów (Andrew Wilson), 9,41 mln dol. (Blake Jorgensen) oraz 6,95 mln dol. (Kenneth Moss i Laura Miele).

Pomijając dyskusje o słuszności tej decyzji, zestawienie jej z wynikiem podobnej inicjatywy udziałowców Activision Blizzard wypada nieco kuriozalnie. W obu przypadkach akcję nadzorowała firma CtW Investment Group, która zajmuje się m.in. rozliczaniem dyrektorów z nieodpowiedzialnych i nieetycznych zachowań korporacyjnych. Co zabawne, zarobki Andrew Wilsona w relacji do pracowników Electronic Arts wypadają poniżej średniej dla spółek z indeksu S&P 500 (czyli 500 najwyżej notowanych firm na nowojorskiej giełdzie). Prezes EA zarabia 218 razy więcej niż wynosi mediana pensji w firmie, przy średniej na poziomie 264:1. Tymczasem w przypadku Bobby’ego Koticka stosunek ten wynosi 319:1 (via AFL-CIO). Fakt, że to szef Activision Blizzard zdołał obronić swoją premię, można więc uznać za żart losu. Inna sprawa, że Kotick bynajmniej nie ma kłopotów za sobą – pracownicy Blizzarda wyraźnie mają dość tak nierównych płac.
- EA / Electronic Arts
- zarobki
- Andrew Wilson
- Blake Jorgensen
Komentarze czytelników
misterŁŁ Generał

Pewnie jestem stronniczy bo sam zajmuje się animacją (no dobra studiuje) i dla mnie traktowanie tych ludzi jakby robili jedynie produkt do konsumpcji, a nie dzieło zrodzone z artystycznego chęci (wiem trochę nadetnie to brzmi. Chodzi mi bardziej o zrobienie czegoś co może być interesujące, fajne lub coś ciekawego opowiedzieć i przy okazji zarobić bo trzeba jakoś z tego utrzymać) i dzielenia się tym innym, którym może się to spodobać, wprawia u mnie niechęć do tych osób eksploatujących tych artystów. Tak wiem, że trzeba kręcić interes, ale nie powinno być jedynym powodem by robić te gry. Dlaczego nie zrównoważyć tego: Jeden duży projekt dla kasy i małe ryzykowny projekty dla eksperymentów, który jeden nich może się okazać też opłacalny, a nie tylko wyjątkowy.
A dzisiaj duże studia robią same duże projekty. To jak pracować przez cały tydzień bez przerw.
Tak na inny temat:
Sam jestem ciekaw co musiałby zrobić takie EA lub Activision by zbankrutować? Mówię o tym bo mam wrażenie, że co raz więcej popełniają błędów. Czasem można mieć wrażenie, że zachowują się jak gracz w Contrzę gdzie wstukał Konami code i nie przejmuje się zagrożeniem aż do momentu jak skurczyła mu się liczba żyć. Chociaż mają dużo kasy i źródło zarobków w mikrotransakcjach co uniemożliwia zrujnowanie się do cna. Zrobić grę która dała miliardowe straty by ich zrujnowała? Raczej wątpię bardziej mogliby skończyć jak Konami. Nie robić żadnych dużych gier, a jedynie wegetować na symulatorze piłki nożnej.
wooda Konsul
Nie wiem czemu cie dziwi, ze firmy dązą do jak najwiekszej maksymalizacji zyskow. Natomiast zgodze sie, ze firmy z branzy growej traktuja swoich klientow nie najlepiej. Dostarczaja produkt niedopracowany, pelen bledow, ale robia to, bo gracze szybko im wybaczaja, popsiocza nad jakoscia produktu a pozniej i tak leca go zakupic. I tak przy kazdej premierze jakiegos duzego tytulu sytuacja sie powtarza.
misterŁŁ Generał

Owszem jest potrzebny gość, który zna się jak zarobić na produkcie bo ciężko zarobić nawet na dobrej grze, ale nie powinien taki gość dostawać wszystkiego. Powinni rozwijać firmę sprawić, aby pracownicy byli produktywni poprzez dawania lepszych narzędzi, lepszych warunków pracy i poczucia stabilnej sytuacji.
A patrząc na czyny tych wielkich firm ciężko nie widzieć jak bardzo są ulegli chciwości. Nie trudno się dziwić. Jak twoja firma na takim "Warzone" zarabia miliony w parę tygodni nic dziwnego, że chcą więcej lub wszystko dla siebie. Moim zdaniem zarabianie tak szybko i dużo to jest dla nich jak narkotyk. Inne firmy są bardziej wstrzemięźliwe jeśli chodzi o zarabianie pieniędzy może dlatego że nie zarabiają niczym gwiazdy rocka czy filmów i nie uderza im tak sodówa jak u wydawców gier zarabiający miliony może miliardy tak łatwo. Ci są aroganccy i bezczelni co dobrze przedstawia EA jak próbowali bronić niemoralnych metod zarabiania jakim są Lootbox albo próbują wmawiać, że nikt nie gra w sigleplayer.
Elektroniczna rozrywka to młode medium i potrzebuje dużo czasu, żeby była tak ogarnięte jak branża filmowa (owszem nie jest pozbawiona wad) i na pocieszenie dotyczy ten problem jedynie działu AAA.
W skrócie po prostu mam oczekiwaniu wobec takich firm na bardzo niskim poziomie. Nawet na CDproject patrze krytycznie i obawiam się czy nie staną się jak każda inny duży wydawca growy jak zdobędą duże pieniądze i sławę. Już teraz sceptycznie patrze co dalej będą robić po Cyberpunk'u. Wolałbym, aby te obawy nie stały się prawdziwe. Już teraz sceptycznie patrze co dalej będą robić po Cyberpunk'u.
wooda Konsul
wooda Konsul