Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 11 czerwca 2023, 21:00

Grałem w Phantom Liberty - ten dodatek zmienia Cyberpunka w wersję 2.0

Prawie 2 godziny spędzone w Cyberpunk 2077: Widmo wolności pozwoliły mi przekonać się, że to nie tylko nowa historia dodana do gry, ale także masa zmian, które mile zaskoczą powracające do niej osoby.

Cyberpunk 2077 nie miał łatwo – od premiery borykał się z błędami, gliczami, zarzutami mówiącymi o niespełnionych obietnicach oraz przehajpowaniem, przez które niejednemu graczowi żyłka pulsowała na czole w rytm wystukiwanych na klawiaturze komentarzy. Moja przygoda z wersją pecetową jeszcze przed premierą okazała się stosunkowo mało problematyczna w porównaniu z tym, co potem opisywano w sieci. Do dziś obstaję przy swojej opinii na temat tej gry – to świetny świat, w którym chcę otrzymywać kolejne historie, a wprowadzone od tego czasu poprawki i usprawnienia stopniowo przechylały szalę opinii ogółu w kierunku bliższym mojej ocenie.

Dwa i pół roku od wydania „podstawki” jesteśmy w końcu bliżej premiery dodatku – dwukrotnie miałem ostatnio okazję przetestować niemal godzinne demo, które wprowadziło mnie w historię Widma wolności i pokazało, nad czym twórcy w pocie czoła pracowali od lat. A uwierzcie mi, dodatkowe zadania i nowa lokacja to zaledwie część czekających nas atrakcji. Grę na własne potrzeby określam teraz jako „Cyberpunka 2.0”.

Co, gdzie i kiedy?

Akcja Widma wolności toczy się w trakcie wydarzeń głównej fabuły Cyberpunka. Opcje macie dwie – albo przejść wystarczająco dużo głównego wątku, by uzyskać dostęp do dodatku (konieczne będzie wykonanie przynajmniej misji w Konpeki Plaza), albo odpalić dodatek samodzielnie, z przygotowaną postacią – podobnie jak w przypadku Wiedźmina 3. Potem nie pozostaje nic innego, jak podążyć za szpiegowsko-polityczną historią, która zaprowadzi naszego bohatera do znajdującej się w niebezpieczeństwie prezydent NUSA i do nowej lokacji na terenie Night City – Dogtown.

Dogtown to odizolowana od reszty miasta oaza brudu, syfu, bezprawia i nowości, które czekają na nas w trakcie gry: broni, pojazdów oraz aktywności pobocznych, takich jak zrzuty oznaczone czerwonym dymem czy misje kurierskie. To także sporo okazji do poczucia się jak w szpiegowskim thrillerze, kiedy to od nas zależy życie prezydent Rosalind Myers, a postać Idrisa Elby prezentuje się jak miks Jamesa Bonda z Ethanem Hawkiem, gdyby tylko skończyły mu się wszystkie garnitury, martini wymienił na coś mniej ekstrawaganckiego, a służba Jej Amerykańskiej Mości zmusiła go do zbyt wielu czynów, których nikt normalny dokonywać by nie chciał. CD Projekt RED proponuje tutaj trochę kliszowe spojrzenie na historię szpiegowską, ale znając sposób konstruowania opowieści przez tych deweloperów – daleko jej będzie do typowości.

Grałem w Phantom Liberty - ten dodatek zmienia Cyberpunka w wersję 2.0 - ilustracja #1

Cyberpunk 2077: Widmo wolności, CD Projekt RED, 2023

Uwaga, drobne spoilery!

Opowiem Wam trochę o fabularnej zawartości dema – choć bez wdawania się w szczegóły. Rozgrywkę rozpocząłem już po dostaniu się do Dogtown, co oznacza, że samo zawiązanie akcji twórcy trzymają jeszcze w tajemnicy, by nie psuć nam niespodzianki. Wiemy tyle, że z V kontaktuje się niejaka Songbird, netrunnerka znajdująca się razem z panią Myers na pokładzie prezydenckiego samolotu Space Force One, który został zaatakowany przez niewiadomych sprawców i niechybnie rozbije się na terenie Night City – co do tego nie ma wątpliwości.

Songbird wie o Reliku w naszej głowie i oferuje pomoc, jeśli my pomożemy jej w uratowaniu szefowej i przyjaciółki w jednym. Nie pozostaje więc nic innego, jak przebić się przez zatłoczoną miejscówkę na dach w zaskakująco wertykalnych sekwencjach kojarzących się bardziej z Dying Lightem niż Cyberpunkiem i obserwować, jak nadlatujący Space Force One zostaje dodatkowo ostrzelany i ląduje z gracją godną worka kartofli pośrodku Dogtown. Biegniemy więc na pomoc, podczas gdy nasz cel atakowany jest przez żołnierzy Barghestu – lokalnej frakcji, na czele której stoi niejaki Kurt Hansen. Ten człowiek napsuje nam jeszcze sporo krwi.

Po naszym dostaniu się do Myers demo dokonuje przeskoku w czasie, by dać szansę grającym poeksplorować otwarty świat Dogtown, ale w wersji docelowej czeka nas tu sporo zabawy, gdy razem z panią prezydent szukamy bezpiecznej kryjówki. Po wszystkim dostajemy zadanie: znaleźć Solomona Reeda, uśpionego agenta, który ujawni się tylko wtedy, gdy zadzwonimy do niego z wyjątkowo archaicznego telefonu. Spotkanie z Reedem faktycznie wygląda jak z filmu szpiegowskiego – idziemy na zaludnione boisko do koszykówki, ktoś nagle siada za nami, wsadza nam broń pod żebra i domaga się informacji na temat tego, kto nas przysłał, a gdy mówimy o tym wprost, stwierdza, że nie zna takiej osoby i my też nie (bo wiecie, ktoś może podsłuchiwać). Nie widzimy gościa, ale słyszymy charakterystyczny głos, a następnie polecenie, bo udać się do jego samochodu osobno, sprawdzając, czy nikt nas nie śledzi.

Koniec drobnych spoilerów.

Idris Elba jako Solomon Reed bardzo pasuje do napisanej dla niego roli. Wyrachowany, opanowany, prawdopodobnie ze zbyt wieloma doświadczeniami w służbie rządu. Kontrast w podejściu do ratowania Myers między Reedem a V jest momentami rozbrajający, szczególnie gdy do wszystkiego wtrąca się Johnny Silverhand, jako wojskowy dezerter zdecydowanie nie mając dobrego zdania na temat współpracy z politykami i ludźmi na ich smyczach.

Grałem w Phantom Liberty - ten dodatek zmienia Cyberpunka w wersję 2.0 - ilustracja #2

Cyberpunk 2077: Widmo wolności, CD Projekt RED, 2023

Cyberpunk 2.0

Zmieniło się też co nieco w gameplayu. Czy wkurzało Was na przykład menu atrybutów, w którym do wyboru mieliśmy pięć sekcji, a ewidentnie było miejsce na szóstą? Nareszcie dostajemy to, na co czekaliśmy, wraz z dodaną sekcją Relika pozwalającą jeszcze lepiej dostosować naszą postać do pożądanego przez nas stylu zabawy. Zmniejszono liczbę perków znajdujących się w poszczególnych kategoriach i stały się one bardziej konkretne – ponownie, by nasz build bardziej odpowiadał naszym oczekiwaniom.

Po odwiedzeniu zakładki ze wszczepami zauważyłem, że tam też sprawy mają się trochę inaczej. Po lewej stronie pojawił się nagle pasek wyglądający jak maksymalna pojemność chromu w ciele V. Czy oznacza to próg odporności przed przekroczeniem granicy cyberpsychozy? Nie wiem, choć się domyślam. Bez wątpienia twórcy wyjaśnią to w niedalekiej przyszłości, mnie po prostu zabrakło czasu na zapytanie o ten właśnie element przy natłoku informacji i dość krótkim czasie pokazu.

Zmiany objęły też netrunning – przy skanowaniu przeciwnika z wyprzedzeniem widzimy jasno podział na hacki wykrywalne oraz takie, po których nikt nas nie namierzy. Wprowadza to dodatkową warstwę taktyczną do korzystania z netrunningu, bo może nie warto ryzykować wykrycia... To w takim razie kulka w głowę? Teraz można mieć pewność, że to wystarczy, bo kiedy z ukrycia wycelujmy w przeciwnika, odpowiednia tekstura zasłoni część jego paska zdrowia, wskazując, ile pojedynczy strzał zabierze mu HP. Biorąc pod uwagę, że Cyberpunk to gra RPG, gdzie obrażenia opierają się na liczbach, nie zawsze strzał w głowę musi być śmiertelny, w zależności od DPS-u naszej broni oraz poziomu nieprzyjaciela. Ta zmiana pozwala jednak ocenić, czy strzał w głowę wystarczy i pozbędziemy się wroga bez sprowokowania walki, czy jednak nie wystarczy i rozpętamy potyczkę z wszystkimi w danej lokacji. Mała rzecz, a cieszy.

Grałem w Phantom Liberty - ten dodatek zmienia Cyberpunka w wersję 2.0 - ilustracja #3

Cyberpunk 2077: Widmo wolności, CD Projekt RED, 2023

Inaczej wygląda też karta przedmiotu na ekranie ekwipunku – z jednej strony mam wrażenie, jakby informacji było na niej więcej, a z drugiej stała się bardziej przejrzysta. Łatwiej teraz ocenić, czym różnią się statystyki poszczególnych broni. Zniknęło również hurtowe zbieranie MaxDoców, czyli inhalatorów używanych do leczenia. Zamiast tego w demie można było zobaczyć, że MaxDoki na podorędziu są dwa, a po skorzystaniu z jednego z nich z czasem zapas się odnawiał i ponownie mieliśmy komplet. Z jednej strony znika element immersji, bo inhalatory uzupełniają się znikąd; z drugiej nie będziemy ciągle spamować leczeniem, bo musimy wziąć pod uwagę czas potrzebny na odnowienie się zapasu.

Do gry dodano nowe samochody, przebudowano to, jak wygląda nasz telefon, z którego korzysta się teraz znacznie wygodniej. Minimalnie inaczej wygląda interfejs dialogowy, choć to już absolutnie trzecioplanowy detal. No i jest jeszcze to, na co czekało wiele osób – działająca sensowniej policja, która tym razem nie teleportuje się za naszymi plecami, a faktycznie przyjeżdża na miejsce akcji, jest bardziej zawzięta i na wyższych poziomach gwiazdek – podobno szalenie upierdliwa. Do tego usprawniono sztuczną inteligencję przeciwników, no i możemy prowadzić ostrzał zza kierownicy pojazdu – choć tego akurat sam nie miałem okazji sprawdzić, więc powołuję się na słowa twórców. To już nie jest ten sam Cyberpunk, który wyszedł w grudniu 2020 – to nawet nie ten sam Cyberpunk, którego znacie z wersji 1.6.

Grałem w Phantom Liberty - ten dodatek zmienia Cyberpunka w wersję 2.0 - ilustracja #4

Cyberpunk 2077: Widmo wolności, CD Projekt RED, 2023

Czekać, nie czekać?

To, co dotychczas zobaczyłem z nadchodzącego Widma wolności, nastraja mnie bardzo pozytywnie. Jeśli powtórzy się sytuacja z Wiedźmina 3 – czyli opowieść z dodatku wciągnie mnie znacznie bardziej niż „podstawka” – to w dniu premiery ponownie zatonę w świecie Cyberpunka. Klimat głównego wątku jest niezwykle gęsty, a przebudowane systemy poprawiają rozgrywkę – wstępnie można ocenić, że obiecane poprawki faktycznie się pojawiły.

Oczywiście jest za wcześnie, żeby wydać ostateczny wyrok co do dodatku i każdego z jego elementów – spędziłem w końcu z grą zaledwie dwie godziny, przechodząc dwukrotnie to samo krótkie demo. Na ocenę jakości wykonania przyjdzie czas 26 września, a ja tymczasem mogę po prostu stwierdzić, że jest na co czekać. W rozmowach z twórcami czuć pewność, że pokazując teraz mediom ten dodatek, są spokojni o jakości produkcji, która niedługo ukaże się na rynku. To mnie cieszy. W moim growym życiu jest jeszcze dużo miejsca na opowieści z Night City.

Michał Mańka

Michał Mańka

Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w kwietniu 2015 roku od odpowiadania na maile i przygotowywania raportów w Excelu. Później zajmował się serwisem Gameplay.pl, działem publicystyki na Gamepressure.com i jego kanałem na YouTube, w międzyczasie rozwijając swoje umiejętności w tvgry.pl. Od 2019 roku odpowiadał za stworzenie i rozwijanie kanału tvfilmy, a od 2022 roku jest redaktorem prowadzącym dział wideo, w którego skład w tym momencie wchodzi tvgry, tvgry+, tvfilmy oraz tvtech. Zatrudnienie w GRYOnline.pl po części zawdzięcza filologii angielskiej. Mimo że obecnie pracuje na wielu frontach, najbliższy jego sercu nadal pozostaje gaming. W wolnych chwilach czyta książki, ogląda seriale i gra na kilku instrumentach. Nieprzerwanie od lat marzy o posiadaniu Mustanga.

więcej