Clark - obejrzeć czy olać? Moja opinia o serialu Netflixa

Clark Olofsson znany jest głównie z tego, że to przy jego udziale w napadzie na bank został ukuty termin „syndrom sztokholmski”. Serial Clark nie skupia się jednak wyłącznie na tym wątku. Zajmuje on co prawda aż dwa z sześciu odcinków, ale show Netflixa w pierwszej kolejności stawia na przedstawienie całego życia Oloffsona i jego stosunku do otoczenia oraz ludzi wokół niego.

Clark spodoba się fanom komediodramatów

Cały serial prowadzony jest z perspektywy głównego bohatera, co według mnie pozytywnie wpływa na konstrukcję całego dzieła. To on jest narratorem opisującym różne wydarzenia, a więc i jego poznamy w wielu sytuacjach w pozytywnym świetle tak, jak we wspomnianym już napadzie, gdzie stara się zapanować nad sytuacją i studzi niepotrzebne emocje. Wciąż zmieniające się migawki jego wspomnień pokazują, że Clark Olofsson (Bill Skarsgard) dosyć luźno podchodzi do motywu prawdy, kierując się słowami: „Ja nie kłamię, tylko przedstawiam swoją wersję zdarzeń”.

Karty podarunkowe do Netflixa kupisz tutaj

Powiązane:Dziś na SkyShowtime jedna z najciekawszych premier tygodnia: obfitujący w akcję i adrenalinę tegoroczny thriller z gwiazdą The Boys

Przez pięć odcinków fabuła jest zdecydowanie komediowa i mimo przewijających się również poważniejszych wątków, to nie zmienia swojego zabawnego tonu. Większość sytuacji jest pokazana w ewidentnie przerysowany sposób, tak samo reakcje bohaterów. Mimo lekkiego humoru trudno nie zwrócić uwagi na narcystyczne podejście do życia Olofssona, który jest gotowy bez mrugnięcia okiem porzucić aktualnych towarzyszy, jeśli nowi zapewnią mu alibi, zabawę albo pomogą w zdobyciu większych pieniędzy.

Prawdziwym przełomem i kontrastem jest szósty odcinek. Porzuca on komediową szatę i w nim możemy pierwszy raz zobaczyć Clarka Olofssona mierzącego się z własną przeszłością i jest to najlepsza część całego serialu. Mając teraz syna zauważa, że balansuje na granicy stania się swoim własnym ojcem i walczy, żeby nie przegrać tego pojedynku. Jednocześnie nie porzuca swojej przestępczej drogi, czego konsekwencją będzie kolejna odsiadka, podczas której zostanie postawiony przed faktem, że powoli wstydem staje się interesowanie jego osobą i legendą.

Clark jest ciekawym serialem, reklamującym siebie słowami „w oparciu o prawdę i kłamstwo”. Przekoloryzowana, luźna gangsterska historia mimo że momentami dramatyczna, bawi przez większość czasu nawet przy najgłupszych żartach. Momentami było mi szkoda Clarka Olofssona ze względu na jego dzieciństwo, ale nie usprawiedliwiało to jego przyszłych działań. Serial na pewno pozwoli ciekawie spędzić kilka wieczorów i dzięki niemu poznać dokładniej historię jednego ze słynniejszych przestępców XX wieku.

Więcej:Znamy długość pierwszych odcinków finałowego sezonu Stranger Things. Szykuje się serialowy maraton dla fanów największego hitu sci-fi w historii Netflixa

• premiera (filmy/seriale)
• biografie
• Netflix
• VoD