Bez tego dodatku Switch nie ma dla mnie sensu, teraz konsola Nintendo przestała być zabawką
Nintendo Switch to moja ulubiona konsola zeszłej generacji, ale to, w jaki sposób została wykonana, woła o pomstę do nieba. Na szczęście do sprzedaży trafiło urządzenie, które rozwiązuje ten problem i dziwię się tylko, że powstało tak późno.

Nintendo Switch to naprawdę świetny sprzęt, który może pochwalić się cudowną biblioteką z dziesiątkami wybitnych tytułów na wyłączność. Spędziłem z nim setki, jeśli nie tysiące godzin i absolutnie nie miałem do niego większych zarzutów, nawet pod kątem przestarzałych podzespołów i niezbyt imponującej wydajności. Za to za każdym razem, gdy brałem do ręki Switcha czułem pewien problem – z jakością wykonania sprzętu i solidnością konstrukcji. W pierwszych dwóch latach posiadania konsolki wkurzało mnie to, że Joy-Cony mają dość duże luzy i chyboczą się we wbudowanych szynach. Problem jednak pogłębił się z czasem i dzisiaj, po ponad sześciu latach od premiery, mogę je wręcz wygiąć w obie strony. Co gorsza, podczas nieco bardziej intensywnej rozgrywki lub korzystania ze sterowania ruchowego lubiły się rozłączać. Czara goryczy się przelała już dawno temu i na Switchu grałem albo w docku, albo z dużym bólem próbowałem przytwierdzić Joy-Cony taśmą klejącą do szyn.
Sytuacja zmieniła się o 180 stopni, gdy firma crkd wypuściła informację o tym, że pracuje nad specjalnym kontrolerem do Switcha o nazwie Nitro Deck. Od samej zapowiedzi byłem w produkcie zakochany, a kilka tygodni temu miałem możliwość przetestowania urządzenia w domowym zaciszu. Spodobało mi się ono tak bardzo, że złożyłem zamówienie przedpremierowe i mój własny, osobisty egzemplarz Nitro Decka leży teraz koło mnie na biurku i patrzy tylko, kiedy w końcu skończę pisać i się nim zajmę.
Znowu zacząłem lubić Switcha
W tym miejscu muszę Wam wyjaśnić, czym właściwie jest Nitro Deck. To w zasadzie duży kontroler z miejscem do wsunięcia Switcha lub Switcha OLED do środka. Po zainstalowaniu sprzętu w szynach „siedzi” on bardzo pewnie i sztywno, co jest dla mnie tak naprawdę największą zaletą.
Jak wspominałem wyżej – bardzo nie pasował mi fakt, że Joy-Cony potrafiły się rozłączać podczas zwykłej rozgrywki. Tutaj tego problemu nie ma, bo łączność odbywa się za pośrednictwem portu USB-C z dołu konsoli. Powoduje to też, że nie ma input lagu podczas wciskania przycisków. Poza standardowym zestawem guzików ze Switcha, znajdziecie tu też cztery programowalne przyciski z tyłu, które ułatwiają zabawę w niektórych grach.
Sama jakość wykonania sprzętu jest naprawdę wysoka – nic nie trzeszczy, nie sprawia wrażenia podatnego na uszkodzenia, a sam zastosowany plastik jest raczej z „wyższej półki”, nie przypomina taniej chińszczyzny z bazarku. Zastosowane przyciski także są przyjemne w dotyku, mają przyjemny klik, a d-pad pozwala na komfortową zabawę nawet w wymagających tytułach retro (choć widziałem już lepsze „krzyżaki”). Jedną z największych zalet Nitro Decka są gałki analogowe z efektem Halla, który powoduje, że (w teorii) nigdy nie będziecie musieli martwić się o dryfowanie czy wyrabianie się analogów. Co więcej, nakładki na drążki można z łatwością wymieniać, więc nie musicie się przejmować, że zużyjecie je za szybko, złamiecie je, albo zwyczajnie się Wam znudzą.
Dość ciekawie prezentuje się kwestia dockowania Switcha oraz ładowania go z Nitro Deckiem. Kontroler „zabiera” bowiem jedyny port USB ze Switcha, ale jednocześnie wyprowadza go do góry i rozgałęzia na dwa inne USB-C. Jeden z nich służy do ładowania Switcha, a drugi do dockowania. Niestety do podłączenia tej hybrydy do telewizora będziecie potrzebowali osobnego huba USB-C do HDMI, bo konsola z założonym Nitro Deckiem nie zmieści się do docka. Nie tracicie za to dostępu do trybu tabletop – Nitro Deck ma wbudowaną nóżkę, więc możecie ustawić go na stole.
Co więcej, Nitro Decka można używać jako Pro Controllera przez podłączenie go kablem do docka. Nie ma to zbyt wiele sensu, ale zawsze lepiej, że taka opcja jest. Na plus.
Podoba mi się też, że wibracje działają tak, jak powinny, czyli mogą być lekkie lub silne, w zależności od potrzeb. Wiele firm produkujących pady/uchwyty do Switcha wkłada do środka kiepskiej jakości silniczki wibracyjne – tutaj jest dobrze.
Na tym ideale jest pewna rysa
Nitro Deck przypadł mi wyjątkowo mocno do gustu, ale nie zmienia to faktu, że sprzęt ma pewne potencjalne wady. Piszę potencjalnie, bo w zasadzie nie dotyczą one każdego, są uzależnione od tego, jak korzystacie ze sprzętu.
Rzeczą, która może się okazać nie do przeskoczenia dla niektórych jest sposób umiejscowienia i wysokość prawej gałki analogowej. Użytkownicy, którzy już kupili swoje Decki donoszą, że jeśli ma się małe ręce, to można „zahaczać” o drążek podczas obsługiwania przycisków ABXY. Mnie to nie przeszkadzało ani razu, mam raczej średniego rozmiaru dłonie i nie odczuwałem takich problemów, ale części z Was może to wadzić.
Drugą, znacznie delikatniejszą wadą jest lampka z prawej dolnej części Decka, która dość mocno świeci na domyślnych ustawieniach. Da się ją co prawda ściemnić lub nawet wyłączyć, ale trzeba to robić za każdym razem po wybudzenia Switcha z trybu uśpienia. Wystarczy kliknąć kilka razy przycisk „prog” z tyłu urządzenia.
Dla mnie to pozycja obowiązkowa
W trakcie rozgrywki wszystkie te „bonusy” dodane przez Nitro Decka sprawdzają się idealnie. Większa stabilność urządzenia to dla mnie idealna zmiana, a precyzyjne gałki analogowe ułatwiają zabawę w grach, które były wcześniej na Joy-Conach koszmarnie niewygodne. W tym momencie nie wyobrażam sobie już powrotu do gry na „joyach”.
Miałem kilka obaw przez przetestowaniem Nitro Decka, bo z odmętów sieci dochodziły do mnie wieści, że Nitro Deck wygląda fajnie, ale jest nieergonomiczny, że ręce się męczą od używania prawego analoga i całość jest za ciężka. Na szczęście wszystkie te domniemane wady mnie nie dotyczyły, a samo korzystanie z Decka było bardzo wygodne, nawet w dłuższych 2-3 godzinnych sesjach.
Mogę z czystym sumieniem polecić Wam ten sprzęt, choć z malutkim zastrzeżeniem. Jeśli już zdecydujecie się na kupno Nitro Decka, to wyposażcie się w etui, bo Switch staje się wtedy dość duży i nie mieści się w większości standardowych case’ów. Propozycja z oficjalnej strony crkd jest dość droga (kosztuje aż 159 zł), ale faktycznie dobrze chroni urządzenie. Myślę jednak, że dużo tańsze etui dedykowane np. Steam Deckowi czy te nieco większe „switchowe” sprawdzą się równie dobrze.
Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że ten sprzęt trafia na rynek 5-6 lat za późno, bo gdybym mógł używać go od samego początku cyklu życia Switcha, to jako przeciętny użytkownik znacznie łatwiej usprawiedliwiłbym przed sobą wydanie 300 złotych na kontroler. Teraz czuć jednak, że Switch 2 nadchodzi wielkimi krokami i mam obawę, że mój zakup za rok może już być dość przeterminowany. No ale na razie o tym nie myślę i idę grać na moim poczciwym Switchu z 2017 roku włożonym do Nitro Decka.
Część odnośników na tej stronie to linki afiliacyjne. Klikając w nie zostaniesz przeniesiony do serwisu partnera, a my możemy otrzymać prowizję od dokonanych przez Ciebie zakupów. Nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!
Więcej:PS6 będzie gorszy od Xboxa Magnusa; nowa generacja konsol przekroczy barierę 30 GB RAM
Komentarze czytelników
Child of Pain Legend
Bo to jest standardowo bezsensowna wypowiedz z ta generacja, to byla kolejna rewizja switcha z nowym cpu i dluzszym zyciem baterii, nowe cpu bylo bardziej energoszczedne a nie mocniejsze jak w na przyklad w ps4 pro. Czyli rewizja sprzetowa a nie generacja.
danielp25811 Junior
Bez clickbaitowego tytułu można jeszcze coś napisać..?
zanonimizowany1378531 Senator
No ja wlasnie tak to widzialem. Dla mnie SWITCH rozpoczal 9 generacje i do niej tez zaliczalem Xbox Series X/S oraz PS5. A kolejna generacje zaczalby wlasnie nastepca Pstryczka, o ktorym tyle teraz sie mowi. Bo trzymajac sie faktycznej chronologii, to Nintendo wydalo dwie Konsole w 8 generacji.
zielele Legend

Nintendo od czasów porazki Gamecube działa trochę obok jednak, bo mozna by też powiedzieć, ze to WiiU bylo tą samą generacją co PS4/XOne, a Switch otworzył następną.
ja jednak wolę na to patrzeć tak, że generacje ustalają teraz Sony i MS, a Nintendo idzie sobie własną drogą.
zanonimizowany1378531 Senator
W takim razie chyba nie rozumiem tych generacji. Zawsze myslalem, ze kolejna generacje rozpoczynaja nowe konsole... Hmmm... Znowu czegos sie dowiedzialem.