Attack on Titan jedynie „narobił dużo szumu”. Redaktor Dragon Balla twierdzi, że „manga nie poradziła sobie zbyt dobrze”
Świat oszalał na punkcie tej serii, a według redaktora Dragon Balla tylko „narobiła dużo szumu, ale manga nie poradziła sobie zbyt dobrze”.

Attack on Titan niezaprzeczalnie stał się fenomenem. Nie tak dawno temu trudno było nie usłyszeć o dziele Hajime Isayamy, które było na językach całego świata. Seria była doceniana zarówno jako manga, jak i anime, ciesząc się rosnącą popularnością wraz z wychodzącymi kolejnymi rozdziałami oraz odcinkami. Fani z zaangażowaniem śledzili dalsze losy Erena, które były pełne zwrotów akcji.
Ale mimo popularności oraz uznania, jakie Atak tytanów zdobył, Kazuhiko Torishima, były redaktor Dragon Balla, który odkrył Akirę Toriyamę, powiedział, że seria „narobiła dużo szumu”, ale po zakończeniu odeszła w zapomnienie, w przeciwieństwie do Dragon Balla czy Naruto.
Tworzenie postaci jest bardzo proste. Nawet dziecko może to zrobić. Na świecie jest mnóstwo mang o skomplikowanej i niezbyt prostej tematyce. Nie sprawia to, że chce się na nie patrzeć. Pewnego razu rozmawiałem z kimś z wydawnictwa w Niemczech i powiedział, że Atak tytanów narobił dużo szumu, ale ostatecznie papierowa manga nie poradziła sobie zbyt dobrze. Rzecz w tym, że pod koniec serialu animowanego manga już się nie sprzedawała.
Torishima skrytykował AoT, przekonując, że złożoność historii odpowiada za to, iż seria nie zdołała zaangażować czytelników na dłużej. Dla porównania wspomniał o Dragon Ballu i Naruto. Redaktor DB wyjaśnił, że urok obu tytułów polega przede wszystkim na tym, że najważniejsza w nich jest droga, a nie cel. Fabuła i jej kulminacja nie są w nich najważniejsze, a przeżycia, jakie serwują nie tylko swoim bohaterom, ale też czytelnikom.
Ale jeśli weźmiesz Dragon Ball i Naruto, [obie serie] nadal się sprzedają, mimo że anime się skończyły. Więc jaka jest różnica? Cóż, w Dragon Ball czy Naruto mamy do czynienia z typowymi shonenami, gdzie czytelnik z perspektywy głównego bohatera odkrywa świat z pełen uniwersów. Ważna jest nie tyle fabuła, co pomysł, by czytelnik dał się zabrać postaci na przygodę. Dzięki tej prostej konstrukcji udaje nam się przemówić zarówno do dorosłych, jak i dzieci. Pijemy colę i oranżadę, bo są dobre, ale kiedy jesteśmy spragnieni, pijemy wodę.

Kluczem do sukcesu według byłego redaktora Dragon Balla ma być prostota. Skomplikowane rzeczy mają być dobre na chwilę, ale na koniec i tak najlepiej mają sprawdzać się proste rzeczy. Wspomniał, że wraz z Toriyamą byli fanami Toma i Jerry’ego, gdzie fabuła jest bardzo prosta: „Kot goni mysz. Taka jest historia. Oglądasz to dla rozrywki, ale na końcu nie ma żadnej lekcji”.
Atak tytanów jest zaś złożoną historią, w której pierwsze skrzypce gra właśnie fabuła, skrzętnie budowana od początku do końca. Nie jest to lekka przygoda dla każdego, do której w każdej chwili można dołączyć, jak wspomniane Dragon Ball czy Naruto, w których priorytetem jest aspekt rozrywkowy.
Ale mimo krytyki Torishimy, nie da się podważyć tego, że Attack on Titan odniósł globalny sukces i jest jednym z tytułów, dzięki którym anime i manga przedarły się do świadomości wielu ludzi na świecie. Do listopada 2023 roku nakład mangi przekroczył 140 milionów kopii i jest to jedna z najlepiej sprzedających się serii w historii.
Więcej:Anime Naruto mogło wyglądać zupełnie inaczej, ale legendarny reżyser „porzucił je w połowie” prac
- Manga i anime