Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gramynawynos.pl 14 grudnia 2012, 15:06

autor: Piotr Doroń

Andro-test: Hamilton's Great Adventure - Przygoda na Androidzie

W ubiegłym roku użytkownicy pecetów oraz konsol otrzymali możliwość zagrania w logiczną zręcznościówkę Hamilton’s Great Adventure. Produkcja studia Fatshark nie sprzedała się jakoś rewelacyjnie, ale ma oddane grono fanów chwalących ją za klimat i ciekawą mechanikę zabawy. Tytuł został niedawno skonwertowany na urządzenia mobilne z Androidem, a konkretnie smartfony i tablety napędzane przez układ Tegra 3. Czy przy okazji przenosin wszystko potoczyło się zgodnie z planem?

W ubiegłym roku użytkownicy pecetów oraz konsol otrzymali możliwość zagrania w logiczną zręcznościówkę Hamilton’s Great Adventure. Produkcja studia Fatshark nie sprzedała się jakoś rewelacyjnie, ale ma oddane grono fanów chwalących ją za klimat i ciekawą mechanikę zabawy. Tytuł został niedawno skonwertowany na urządzenia mobilne z Androidem, a konkretnie smartfony i tablety napędzane przez układ Tegra 3. Czy przy okazji przenosin wszystko potoczyło się zgodnie z planem?

Powrót do przeszłości

Hamilton’s Great Adventure opowiada o Erneście Hamiltonie, nieustraszonym obieżyświacie, który zdążył już zawiesić na kołku wszelkie atrybuty poszukiwacza przygód, zapuścić długą, siwą brodę i zaszyć się w małym domku. Od czego są jednak ciekawskie wnuczki pokroju Amy? Dzięki szalonej kilkulatce Hamilton sięga do zakurzonego albumu ze zdjęciami i zaczyna snuć opowieść o swoich dawnych wyprawach. Uwagę skupia zwłaszcza na poszukiwaniach legendarnego kontynentu Maralidia, prowadzących przez gęste lasy amazońskiej dżungli, śniegi Himalajów oraz gorące piaski Egiptu.

Fabuła Hamilton’s Great Adventure nie jest być może zbyt wyszukana, ale stanowi świetny pretekst do rozpoczęcia zabawy. Tym bardziej, że w historii opowiadanej przez Hamiltona nie brakuje ciekawych postaci, w tym ekscentrycznego profesora Philemona van Winkle’a, czy stąpającego twardo po ziemi Cecila Tremaine’a. Pierwszy z nich zaopatrywał Hamiltona w różne gadżety, z kolei drugi zasypywał go dobrymi radami. Dużą rolę w całej opowieści odgrywa Sasha, czyli mały, bardzo inteligentny ptak, pomagający Ernestowi podczas wypraw. Jest on zresztą drugą grywalną postacią – gracz zbiera dzięki niemu pojemniki z tajemniczym pyłem napędzającym specjalne umiejętności Hamiltona (szybszy bieg, lornetka wskazująca właściwą drogę), otwiera przejścia oraz odwraca uwagę przeciwników. Bohaterów kontrolujemy pojedynczo, przełączając się między nimi w locie.

Uważaj na każdy krok

Hamilton’s Great Adventure to logiczna zręcznościówka, w której nadrzędnym celem jest odnalezienie złotego klucza oraz dotarcie do bramy wieńczącej kolejne poziomy. Nie jest to łatwe, gdyż po drodze Hamilton musi uporać się z licznymi przeszkodami oraz niebezpieczeństwami. Zaliczają się do nich wolno stąpające golemy, kozice, piranie, żmije, Agenci, przegrody odblokowywane niebieskim kluczem, podmuchy wiatru, akwedukty, ruchome piaski, a zwłaszcza rozpadające się kładki. To właśnie te ostatnie czynią mechanikę zabawy wyjątkową. Niektóre z kładek wytrzymują zaledwie jedno przejście, z kolei inne, bardziej wytrzymałe, zapadają się dopiero po dwóch. Gracz musi zaplanować trasę w taki sposób, aby w pewnym momencie nie zamknąć sobie drogi do celu. W międzyczasie powinien również pamiętać o zebraniu jak największej ilości złota i klejnotów, by móc liczyć na nagrodę w postaci jednego z trzech medali (złoty, srebrny lub brązowy).

Istny horror

Niestety, mimo że na płaszczyźnie mechaniki wszystko wydaje się być dopięte na ostatni guzik – projekty poziomów są znakomite (nie brakuje plansz rozbudowanych w poziomie i pionie), klimat urzeka, a gra stanowi odpowiednio duże wyzwanie – nie mogę uznać produkcji studia Fatshark za udaną. W jej odbiorze przeszkadza przerażająco niedopracowany system sterowania. Z powodu problemów z właściwym odczytywaniem ruchów gracza, wynikających zapewne ze źle zaprojektowanego kontekstowego d-pada (pojawiającego się w miejscu styku palca z ekranem), kontrolowanie bohaterów woła o pomstę do nieba. W przypadku Ernesta efektem jest często wybieranie zupełnie innego kierunku, niż chce tego gracz. Nie muszę dodawać, że zazwyczaj kończy się to zamknięciem drogi do celu i koniecznością powtórzenia poziomu (uwaga: nie uświadczycie tu systemu pomocnych checkpointów; powtarzanie plansz, szczególnie tych bardziej rozbudowanych, a przez to dłuższych, potrafi być niesamowicie denerwujące).

Sytuacja Sashy wcale nie wygląda lepiej, rzekłbym nawet, że fragmenty z udziałem ptaka były najbardziej irytującymi. Problemy pojawiały się zwłaszcza wtedy, gdy musiałem obniżyć jego lot lub wznieść się nieco wyżej, by dosięgnąć dźwigni kontrolujących wybrane przegrody. Odniosłem wrażenie, że zachowaniem ptaka rządzi przypadek – bywało, że posłusznie wykonywał moje polecania, by po kilku sekundach przestać zupełnie reagować na wszelkie próby nawiązania kontaktu. Ponadto za wadę gry muszę uznać interfejs użytkownika, który jest w dużej mierze nieczytelny z powodu wykorzystania zbyt małych ikon. Ogólnie rzecz biorąc, twórcy nie poradzili sobie z konwersją, psując zarówno sterowanie dotykiem, jak i kwestę dostosowania interfejsu do specyfiki urządzeń mobilnych.

Nieudana konwersja

Ambiwalentne uczucia towarzyszą mi również przy próbie oceny oprawy graficznej. Fatshark udało się zaprojektować ciekawe – kolorowe, pełne szczegółów i pokryte dobrymi teksturami, choć niezbyt oryginalne krajobrazy. Autorski silnik graficzny BitSquid pozwolił na wykorzystanie dodanie wysokiej jakości efektów wizualnych oraz zaawansowanego systemu oświetlenia. Niestety, konwersja z konsol i PC nie wyszła w 100%. Twórcy polegli bowiem na polu optymalizacji. Mimo że port przygotowywano z myślą o jednym tylko układzie mobilnym, Tegra 3, nie daje on grze rady. Skoki animacji są znaczne – czasami rozgrywka zaczyna niebezpiecznie przypominać pokaz slajdów (szczególnie podczas oddalania widoku, gdy sprawuje się kontrolę nad Sashą).

Podsumowanie

Gra Hamilton’s Great Adventure mogła być jedną z ciekawszych premier tego roku w Google Play Store. Niestety, niedopracowane sterowanie pogrzebało jej szanse na sukces. Kontrolowanie Hamiltona i przede wszystkim Sashy nastręcza tyle trudności, że trzeba być nieludzko cierpliwym, by dotrwać do końca fabuły. Sytuacja byłaby jeszcze do przełknięcia, gdyby nie zupełny brak rozsądnego systemu checkpointów. Szkoda – produkcja studia Fatshark jest bowiem interesującą logiczną zręcznościówką, mającą wiele atutów, w tym przemyślaną mechanikę rozgrywki i dobrze zaprojektowane poziomy. Niestety, trudno je dostrzec przez pryzmat tak dużych wad.

Piotr „jiker” Doroń

                                    

Wydawca: Fatshark

Producent: Fatshark

Rozmiar: 770 MB (Asus Transformer Pad TF300T)

Wymagania: Android 3.1 lub nowszy

Język: angielski

Cena: dwa epizody po 12,99 zł każdy

Adres: https://play.google.com/store/apps/details?id=se.fatshark.hamiltonthd

https://play.google.com/store/apps/details?id=se.fatshark.hamiltonthdexp

 

PS. Konwersję na smartfony i tablety podzielono na dwa epizody, składające się łącznie z 44 poziomów (w tym czterech „pojedynków” z bossami). Każdy z nich kosztuje 12,99 zł.

Piotr Doroń

Piotr Doroń

Z wykształcenia dziennikarz i politolog. W GRYOnline.pl od 2004 roku. Zaczynał od zapowiedzi i recenzji, by po roku dołączyć do Newsroomu i już tam pozostać. Obecnie szef tego działu, gdzie zarządza zespołem złożonym zarówno ze specjalistów w swoim fachu, jak i ambitnych żółtodziobów, chętnych do nauki oraz pracy na najwyższych obrotach. Były redaktor niezapomnianego emu@dreams, gdzie zagnała go fascynacja emulacją i konsolami, a także recenzent magazynu GB More. Miłośnik informacji, gier (długo by wymieniać ulubione gatunki), Internetu, dobrej książki sci-fi i fantasy, nie pogardzi również dopieszczonym serialem lub filmem. Mąż, ojciec trójki dzieci, esteta, zwolennik umiaru w życiu prywatnym.

więcej