Walka z fizycznymi wydaniami gier trwa w najlepsze, a Microsoft właśnie dolał oliwy do ognia. Najnowsza reklama Game Passa pokazuje, że cele firmy i potrzeby graczy coraz bardziej się rozbiegają.
Trzeba przyznać, że Microsoft nie ma „nosa” do udanych strategii marketingowych. Po niedawnych podwyżkach cen za usługę Game Pass firma tylko naraża się dawnym zwolennikom konsoli. Do nich zaczynają jednak należeć także inni fani szeroko pojętego gamingu. O co tym razem poszło? Cóż, o niefortunny w swej wymowie materiał reklamowy, który przedstawił wydania fizyczne gier i związany z nimi sentyment w bardzo niekorzystnym świetle.
Na filmie widzimy nieco sfrustrowanego jegomościa, który czeka na upragnione wydanie fizyczne, otoczony mnóstwem pudełek. Kiedy otrzymuje wymarzoną grę, cieszy się z niej w nieco ostentacyjny i szalony sposób. Ujęcie zostaje zastąpione przez wymowny napis „tak było kiedyś” (w tle kadr ze sklepu z grami ze znudzonym kasjerem za ladą), a następnie widzimy szczęśliwego gracza, otoczonego charakterystycznymi symbolami nowoczesnego gamingu (neonowy pokój, kilka ekranów, by grało się lepiej).
Wszystko to kwitowane jest dosyć pretensjonalnym stwierdzeniem „tak gramy teraz” – w odniesieniu do cyfrowej dystrubucji gier.
Materiał miał jednak efekt zupełnie odwrotny do zamierzonego – przynajmniej, jeśli chodzi o tę część gamingowej społeczności, która się pod nim wypowiedziała. Zamiast bowiem zostać zdopingowanymi do korzystania z nowoczesnych form dystrybucji, fani poczuli się urażeni tak skonstruowaną narracją.
Brak szacunku i lekceważenie wobec gier fizycznych mówią same za siebie.
- 4tat-z3b
Wolałbym zagrać w fizyczną grę w małym pudełku, tak jak facet z filmu, niż wspierać Game Passa i gry cyfrowe! Osoba, która zrobiła tę reklamę, powinna się wstydzić.
- takeyourtime3328
„Kiedyś”, napisali. Jakby to nie był szczyt ery gier.
- GR33NDAYFAN13
Nie był to jednak jedyny „strzał w stopę”, który Microsoft zaliczył w ostatnim czasie. Z pozytywnym odbiorem nie spotkał się bowiem również inny materiał promocyjny, w którym były bokser (w języku angielskim to gra słów – ex-boxer) prezentuje możliwości rozgrywki międzyplatformowej za pomocą xboksowego kontrolera, chcąc w ten sposób zachęcić graczy do skorzystania z tego udogodnienia.
I tym razem zamierzonego efektu nie udało się osiągnąć.
Ja też jestem eks-bokserem. Też kiedyś byłem fanem Xboxa.
- vincentnguyen777
Trudno się fanom jednak dziwić. Podwyżki cen to tylko kropla w morzu powodów do narzekań, a Microsoft nie robi nic, by odzyskać zaufanie graczy. Odchodzenie od tradycyjnej formuły Xboxa także nie jest w ich opinii dobrym krokiem. Wydaje się jednak, że to celowe działania ze strony kadry zarządzającej firmy. Niestety, w pogoni za zyskiem zapomniała ona o jednej rzeczy – droga do zysku prowadzi bezpośrednio przez serca graczy, a te da się zdobyć tylko przez świetne gry i jeszcze lepsze ceny, a nie kontrowersyjne slogany, które w dodatku uderzają w fanowską nostalgię.
Więcej:„Wszyscy pytają: kiedy następny Fallout: New Vegas?”. Obsidian wreszcie odpowiada na to pytanie
0

Autor: Danuta Repelowicz
Hiszpańskie serce i japońska dusza. Absolwentka filmoznawstwa ze szczególną słabością do RPG-ów i bijatyk. Miłośniczka wiedzy tajemnej, nauk o kosmosie, musicali i wulkanów. Dorastała na Onimushy, Tekkenie i Singstarze. Wcześniej związana z serwisem GamesGuru, pisze i tworzy od najmłodszych lat. Prywatnie także wokalistka i wojowniczka Shorinji Kempo stopnia 4 Kyu. Specjalizuje się w narratologii i ewolucji postaci. Świetnie porusza się też po tematyce archetypów i symboli. Jej znakiem rozpoznawczym jest wszechstronność, a jej ciekawość często prowadzi ją w najdziksze ostępy umysłu i wyobraźni.