Adrian Chmielarz wyjaśnia, co miał na myśli, mówiąc o polityce Microsoftu

Po przedwczorajszej wypowiedzi Adriana Chmielarza, w której założyciel People Can Fly bronił – jak zostało to przez wielu (także przez nas) zinterpretowane – odrzuconą politykę Microsoftu odnośnie zabezpieczeń i rynku gier używanych, przez Internet przetoczyła się fala oburzenia i „hejtu” wobec przedstawionej przez media opinii polskiego developera. Dziś szef The Astronauts wyjaśnia, co miał tak naprawdę na myśli.

Krzysztof Mysiak

Przedwczoraj informowaliśmy o dokonanym przez Adriana Chmielarza wpisie w serwisie Edge, w którym to wypowiedział się on na temat DLC, mikropłatności, rynku gier używanych i w pudełkach oraz cyfrowej dystrybucji. Deweloper stwierdził m.in., że gdyby nie ślepy upór graczy, nieudolność uzasadnień Microsoftu oraz bierna postawa mediów i developerów, firma z Redmond mogłaby przeprowadzić nieuniknioną rewolucję w systemie dystrybucji gier, a tak jesteśmy w dalszym ciągu skazani na powolną ewolucję i „oglądanie agonii śmiertelnie rannego zwierzęcia” w postaci pudełka z grą.

Wielu graczom nie spodobały się przedstawione przez media opinie twórcy Bulletstorma, a przez Internet przetoczyła się fala krytycznych komentarzy, nierzadko pełnych oburzenia. Wkrótce po tym wydarzeniu Adrian Chmielarz wystosował na stronie swojego aktualnego studia, The Astronauts, oficjalny komentarz, w którym oznajmił, że media po części błędnie zinterpretowały jego wypowiedź. Wyjaśnił też, co tak naprawdę miał na myśli.

Adrian Chmielarz wyjaśnia, co miał na myśli, mówiąc o polityce Microsoftu - ilustracja #1

 

Wczoraj praktycznie każdemu polskiemu portalowi o grach, z artykułu dla Edge’a, w którym powiedziałem, że…

- Twórcy/wydawcy przedłużają żywot/zysk z gry za pomocą niefajnych rzeczy;

- Każdy, kto kocha gry, powinien chcieć, aby powyższe zdechło;

- Aby zdechło, trzeba zmienić reguły gry; samo z siebie szybko nie zdechnie;

- Głównym problemem są za wysokie ceny gier;

- Zmiana zadzieje się tylko w przestrzeni dystrybucji cyfrowej, a nie sklepowej;

…udało się zrobić artykuł, w którym Chmielarz kocha Microsoft, chciałby zabanować używki, oraz generalnie jest wrogiem graczy, a wieczorami słucha One Direction.

Założyciel People Can Fly, twierdząc, że przypisano mu słowa, których nie wypowiedział, raz jeszcze powtarza tezy zawarte we wspomnianym artykule, tym razem ubierając je w inne i – co warte podkreślenia – polskie słowa. Odnosi się również do poszczególnych stawianych mu zarzutów, parafrazując w śródtytułach słowa, jakimi najczęściej komentowano jego wypowiedź. Ponadto w nowym tekście przedstawia dane statystyczne, by uzasadnić swoje argumenty.

Ale ja kocham pudełka. Rozumiem, ale to nie zmienia faktu, że jesteś w mniejszości. Wystarczy zobaczyć, jak bardzo ludzie kochają pudełka z muzyką

(…) Dobra, konkretnie to w końcu jesteś za czy przeciwko używkom? (…) Nie ma znaczenia, czy jestem za, czy przeciw, bo jako twórca jestem niewiarygodny, i choćbym podał tysiąc argumentów, to na pewno dlatego, że „chcę się nachapać” (jak wiadomo, w Polsce zarabianie pieniędzy jest rzeczą godną pogardy).

Podsumowując, Adrian Chmielarz stwierdza, że ceny gier rzędu 60 dolarów muszą zniknąć ze sklepowych półek, ale nie nastąpi to, dopóki istnieją w ogóle same sklepy z półkami – czyli dopóki „trwa” sprzedaż gier w pudełkach. Zdaniem twórcy Bulletstorma uzdrowienie rynku nastąpi dopiero, gdy dominującym modelem dystrybucji gier stanie się sprzedaż cyfrowa. W modelu tym jest bowiem możliwe obniżenie cen gier, co w efekcie mocno ograniczy sprzedaż gier używanych, a to doprowadzi do wyeliminowania elementów takich jak DLC i mikropłatności. Dlatego szef studia The Astronauts utrzymuje, że polityka, którą planował Microsoft, mogła być dla rynku gier zbawieniem i przyspieszeniem cyfrowej rewolucji. Tymczasem wycofanie się z niej sprawia, że zamiast rewolucji będziemy mieli powolną ewolucję i „przyglądanie się agonii śmiertelnie rannego zwierzęcia zamiast posłania mu litościwej kuli”, bo gry w pudełkach i tak wkrótce czeka zagłada.

Podobało się?

0

Krzysztof Mysiak

Autor: Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

Kalendarz Wiadomości

Nie
Pon
Wto
Śro
Czw
Pią
Sob

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz
Forum Inne Gry
2013-06-27
17:29

Tuminure Senator

do tego, żeby w pełni cieszyć się grą trzeba zapłacić 50 euro za grę i 50 za worek DLC, bez którego gramy w poszatkowany półprodukt
50 euro płacisz za pełny produkt.
Kolejne 50 za dodatkową zawartość, którą nie każdy kupi, a ktoś musiał się nad nią napracować. Logicznym jest, że aby coś zyskać, taka dodatkowa zawartość musi być droga.

Komentarz: Tuminure
2013-06-27
21:26

zanonimizowany153971 Legend

Tuminure, a co to znaczy pełny produkt? to taki gdzie trzy frakcje są grywalne, a może sześć ?(seria total war) albo może wtedy gdy można grać wszystkimi trzydziestoma? producent może sobie dowolnie interpretować co to jest pełny produkt, szatkować, kroić i później jęczeć, ile to pracy w to włożono - nie sposób tego zweryfikować - dlatego nie można się dziwić, że ludzie traktują "pełny" produkt jako kastrata skoro muszą płacić dodatkowo za to co w poprzednich odsłonach serii było czymś oczywistym (czyli granie wszystkimi frakcjami bez dodatkowych opłat)

Komentarz: zanonimizowany153971
2013-06-28
15:21

Bunshiin Pretorianin

Ostatnio już miałem kliknąć "KUP" na steamie ( HearthFire do Skyrima) ale nagle se przypomniałem, że przecież nie będę miał pudełka! Więc mimo, że steam jest wygodny to kolekcja jest kolekcja... I jakiś realny zakup trzeba mieć. I nikt jak narazie nie bierzę pod uwagę tego co będzie jak Steama szlak trafi.. Co wtedy z naszymi kontami? Grami?

Komentarz: Bunshiin
2013-06-28
16:46

zanonimizowany896083 Generał

Tuminure - kiedyś też były DLC i były całkowicie bezpłatne.
Patche, dodatki zwiększające grywalność, dodatki dodające nowe chaptery etc. były za free - miały na celu podnieść sprzedaż tytułu.
Teraz płacisz pełną kwotę przy kupnie gry i od razu w dzień premiery masz czasami kilka DLC do kupienia. DLC nierzadko wyciętych z gry.

Komentarz: zanonimizowany896083
2013-06-30
00:07

argail1974 Legionista

Gówno nie cyfrowa dystrybucja. Cyfrowy monopol. Już widzę jak ceny gier spadają. Tak jak dziś na psn czy live?
Niech sobie nowa gra kosztuje 60 euro, nie muszę jej kupić na premierę, kupię jak stanieje.
Wolę regulację cen przez wolny rynek, niż przez pazernych wydawców. No i gra w pudełku to moja własność, a cyfrowa jest ulotna.
Więc niech pan Chmielarz nie opowiada o rewolucjach. Ludzie portfelami decydują jeszcze na szczęście.

Komentarz: argail1974

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl