
Data wydania: 20 września 2019
Ni no Kuni: Wrath of the White Witch Remastered to odświeżona wersja popularnego japońskiego RPG-a z PlayStation 3. W porównaniu z pierwowzorem autorzy ulepszyli nie tylko grafikę, ale również rozgrywkę.
Gracze
Steam
Ni no Kuni: Wrath of the White Witch Remastered to odświeżona wersja udanego RPG-a, który zadebiutował w 2010 r. na Nintendo 3DS. Rok później w rozszerzonej formie trafił na PlayStation 3 i to na tej edycji bazuje remaster. Zarówno za pierwowzór, jak i nowe wydanie odpowiada japońskie studio Level 5, znane z takich serii jak Professor Layton czy Yo-kai Watch.
Gra nie wprowadza żadnych zmian do fabuły pierwowzoru z PS3. Scenariusz opowiada historię chłopca imieniem Oliver, który podczas testowania nowego samochodu wyścigowego wpada do rzeki. Od śmierci ratuje go matka, ale kobieta wkrótce potem umiera. Rozpaczając po jej śmierci, Oliver wypłakuje się w pluszową maskotkę, którą otrzymał od niej w prezencie. Jego łzy ożywiają zabawkę i ta zaprasza go do magicznego świata.
W tej nowej krainie wszyscy ludzie z naszej rzeczywistości posiadają sobowtóra, który jest z nimi nierozerwalnie złączony. Chłopiec szybko odkrywa, że jego matka jest tutaj potężną czarodziejką walczącą ze złym magiem. Bohater postanawia dołączyć do tej walki, mając nadzieję, że pokonanie łotra przywróci życie jego rodzicielce.
Ni no Kuni: Wrath of the White Witch Remastered to klasycznie zrealizowane japońskie RPG. Podczas zabawy eksplorujemy więc świat, prowadzimy rozmowy i podejmujemy się rozwiązywania zadań.
Rozgrywka kładzie duży nacisk na walkę. Produkcja oferuje hybrydowy system: w trakcie bitew postacie poruszają się w czasie rzeczywistym, ale akcje mogą wykonywać tylko co kilka sekund. W starciach kluczową rolę odgrywa magia. Ludzie są słabi fizycznie i najskuteczniejsze ataki wymagają wykorzystywania zaklęć oraz fantastycznych stworów posłusznych rozkazom gracza.
W porównaniu z pierwowzorem, Ni no Kuni: Wrath of the White Witch Remastered oferuje lekko ulepszoną rozgrywkę. Usunięto błędy techniczne i niedoróbki oraz poprawiono balans kampanii.
Pierwowzór zyskał sławę za sprawą przepięknej trójwymiarowej oprawy wizualnej wykonanej w kreskówkowym stylu. Autorzy współpracowali z legendarnym studiem filmowym Ghibli (m.in. Księżniczka Mononoke i Spirited Away: W krainie bogów) i grafika posiadała charakterystyczny styl tego zespołu.
Ni no Kuni: Wrath of the White Witch Remastered posiada wszystkie te zalety, a dodatkowo autorzy upiększyli niektóre elementy grafiki oraz pozwolili na zabawę w wyższych rozdzielczościach, dzięki temu urokliwa kreskówkowa oprawa prezentuje się jeszcze lepiej.
Autor opisu gry: Adrian Werner
Platformy:
PC Windows 20 września 2019Angielskie napisy i dialogi
PlayStation 4 20 września 2019Angielskie napisy i dialogi
Xbox One 15 września 2022Angielskie napisy i dialogi
Producent: Level 5
Wydawca: Bandai Namco Entertainment
NiNoKuni, czyli pełnometrażowy film animowany bazujący na popularnej serii gier jRPG, zadebiutuje w przyszłym tygodniu w serwisie Netflix.
filmy i seriale
Adrian Werner
4 stycznia 2020 09:42
Firmy Bandai Namco i Level-5 oficjalnie zapowiedziały odświeżoną wersję Ni no Kuni: Wrath of the White Witch, która trafi na PC oraz PS4 20 września 2019 roku. Oprócz tego oryginalne wydanie z 2011 roku ukaże się na Nintendo Switch.
gry
Paweł Woźniak
11 czerwca 2019 18:12
Do sieci wyciekły informacje o projektach Tales of Arise oraz Ni no Kuni: Wrath of the White Witch Remastered, czyli dwóch grach jRPG, które firma Bandai Namco Entertainment najwyraźniej zamierza zapowiedzieć podczas targów E3 2019.
gry
Adrian Werner
8 czerwca 2019 08:59
Popularne pliki do pobrania do gry Ni no Kuni: Wrath of the White Witch Remastered.
Wymagania sprzętowe gry Ni no Kuni: Wrath of the White Witch Remastered:
PC / Windows
Minimalne wymagania sprzętowe:
Intel Core i3-2100 3.1 GHz / AMD FX-4100 3.6 GHz, 4 GB RAM, karta grafiki 1 GB GeForce GTS 450 / Radeon HD 5750 lub lepsza, 45 GB HDD, Windows 7 64-bit.
Rekomendowane wymagania sprzętowe:
Intel Core i3-2100 3.1 GHz / AMD FX-4100 3.6 GHz, 8 GB RAM, karta grafiki 1 GB GeForce GTS 450 / Radeon HD 5750 lub lepsza, 45 GB HDD, Windows 10 64-bit.
Średnie Oceny:
Średnia z 50 ocen gry wystawionych przez użytkowników i graczy z GRYOnline.pl.
"Bardzo pozytywne"
Średnia z 3700 ocen gry wystawionych przez użytkowników STEAM.
Oceny Recenzentów i Ekspertów
ArtystaPisarz
Ekspert
2025.09.12
Ach tak, „Ni No Kuni” gra, którą, zanim w nią zagrałem, kojarzyłem głównie z żartu z jej recenzji w „CD-Action” sprzed lat – „Skoro «Ni Mo Kuni», wszędzie trzeba chodzić piechotą”. Teraz jednak, po tych pięćdziesięciu godzinach gry, jakie zajęło mi przebrnięcie przez wątek główny, mam już na szczęście nieco szersze skojarzenia z tą grą, wystarczające do napisania recenzji.No i po tych pięćdziesięciu godzinach rzec mogę tyle, że nie był to (w większości…) czas zmarnowany. Jak każdy porządny „isekai”, „Ni No Kuni” przenosi nas do fantastycznego świata pełnego magii, potworów i barwnych krain, które tylko czekają na to, żeby je zbadać. Gra jest ślicznie bajkowa, ma bardzo stylowy, elegancki interfejs i generalnie aż bije od niej tym przyjemnym, ciepłym, nieodmiennie przyciągającym nastrojem klasycznych filmów Disneya. A raczej powinienem powiedzieć – filmów studia Ghibli, które wszak nie na darmo brało udział w produkcji tej gry.I tak mamy tu do czynienia i z typową leśną krainą, i z krainą pustynną, i zimową itd., które zwiedzamy najpierw właśnie „piechotą”, jak w tym starym żarcie, a później i po wodzie, i w powietrzu. Choć do samej mapy świata nie ma się co przyczepiać, na szczególną uwagę zasługują tutaj miasta, które przyjdzie nam w tych różnych krainach odwiedzić. Jest ich w tej grze kilka, a każde wprost piękne, przygotowane z dużą dbałością o szczegóły, bardzo dobrze oddające ogólny nastrój każdej z krain.Świat, do którego przenosi nas „Ni No Kuni” zwiedza się zatem bardzo przyjemnie, nawet jeśli nie jest to mój ulubiony gatunek gry eksploracyjnej. Pod względem rozgrywki gra podąża, niestety, dawno już utartym szlakiem wytyczonym dekady temu przez „Pokemony”. Znowu zbieramy stworki, znowu mamy losowe walki na mapie świata i w przeróżnych lochach – chociaż przyznać trzeba, że tym razem przynajmniej widzimy wizualną reprezentację potworów, zanim te nas zaatakują.Sama walka natomiast jest to raczej dziwna hybryda – ni to starcia w czasie rzeczywistym, ni pojedynki w turach. Zamiast zadawać każdy cios, dyktujemy na określony czas ogólne zachowanie kontrolowanej przez nas postaci. Dla mnie nie było to jakoś szczególnie przyjemne i nigdy się do tego tak do końca nie przyzwyczaiłem. Zwłaszcza upierdliwe były te chwile, kiedy musiałem bardzo szybko przyjąć postawę obronną, bo boss szykował jakiś uber-atak, a mój ludzik wymachiwał w tym czasie uparcie mieczem, bo nie zdążyłem na czas anulować rozkazu.Generalnie upierdliwe jest też to, że jakoś od połowy gry prowadzimy drużynę składającą się z, uwaga, dwunastu (!) członków, co, jak możecie sobie łatwo wyobrazić, prowadzi do niepotrzebnego chaosu i przekombinowania. Generalnie moim zdaniem gra sporo by zyskała, gdyby usunąć z niej mechanikę zbierania stworków, przerobić walki na prowadzone stuprocentowo w czasie rzeczywistym i olać użeranie się z tak liczną drużyną. No, ale to tylko i wyłącznie kwestia moich preferencji.Fabuła jest w gruncie rzeczy pretekstowa – wcielamy się w młodego chłopca szukającego w innym świecie swojej mamy – ale nie zmienia to faktu, że bardzo sympatyczna. W moim odczuciu nie odstaje w żadnym względzie od klasycznych opowieści dla dzieci znanych z filmów i bajek. Zadania poboczne są natomiast nierówne – część to przyjemne, proste opowiastki na marginesie głównej historii, niejednokrotnie związane z trywialnym, ale wciąż przyjemnym mechanizmem „zabierania” różnych fragmentów „serca” (ambicja, odwaga, miłość itp.) tym postaciom niezależnym, które mają ich w nadmiarze i „oddawania” ich tym, którym ich brakuje. Inne to proste polowania na potwory, a te najbardziej denerwujące wymagają od nas np. złapania jakiegoś określonego potwora.Największym problemem „Ni No Kuni” jest jednak to, że jest w tej grze niestety parę takich miejsc, w których mamy do czynienia z nagłym, nieuzasadnionym skokiem w sile przeciwników (np. w określonym lochu koniecznym do ukończenia przygody), co w rezultacie prowadzi, a jakże, do mozolnego grindu. Może i znajdą się tacy, którzy będą tego typu rozgrywki bronić, ale jak dla mnie jest to jednoznaczny, bezdyskusyjny błąd w projekcie gry. Tak samo jest zresztą z kilkoma ostatnimi bossami – żeby je pokonać, musiałem się uciec do zmiany poziomu trudności na „łatwy”, czego zresztą nie żałuję, bo zaoszczędziłem w ten sposób tylko mój cenny czas.„Ni No Kuni” to zatem gra w przeważającej większości dobra, która jednak ma niestety swoje słabe momenty, w których twórcy zaczynają nagle od nas wymagać grindu i innych głupot w stylu dokładnego śledzenia statystyk wrogów i naszych postaci. Nijak nie pasuje to do generalnej stylizacji gry rodem z filmu dla dzieci i tylko szkodzi temu, było nie było, sympatycznemu tytułowi.
pawel 222 Generał
Ukończyłem Ni no kuni 2 teraz czas na pierwszą część czekam .
JohnDoe666 Legend
Specyficzny styl graficzny tej gry sprawiał że wyglądała naprawdę dobrze na PS3, remaster raczej niewiele zmieni więc pod tym względem nie widzę sensu jego wydania. Z drugiej strony jest sporo posiadaczy PS4 którzy przesiedli się z konkurencyjnych konsol i PC więc pewnie znajdzie się trochę chętnych na zakup. Osobiście kibicuję bo tytuł naprawdę świetny.
Amfaros Junior
Czekam jak nie wiem co, bo widzę nie raz że w promocji jest druga część, ale nie ogram jej, bez zagrania w jej pierwszą odsłonę. Ach przez tą sprzedaż PS3 będę sobię pluł w brodę już na zawsze, ale od czego są remastery.
MrocznyWędrowiec Generał
Świetna gra - zwłaszcza gdy gra się z dzieckiem. Fabuła przyjemna, choć lekko dziecinna - co było do przewidzenia - takie "family friendly". Gra prowadzi za rękę przez co wszystko jest jasne (choć można wyłączyć znaczniki w opcjach, jeśli ktoś preferuje grać bez nich). Sama kampania jest dość prosta, jednak w endgamie (post clear) jest masa bardziej wymagających przeciwników. Zdecydowanie dobry zakup.
ArtystaPisarz Centurion
Ach tak, „Ni No Kuni” gra, którą, zanim w nią zagrałem, kojarzyłem głównie z żartu z jej recenzji w „CD-Action” sprzed lat – „Skoro «Ni Mo Kuni», wszędzie trzeba chodzić piechotą”. Teraz jednak, po tych pięćdziesięciu godzinach gry, jakie zajęło mi przebrnięcie przez wątek główny, mam już na szczęście nieco szersze skojarzenia z tą grą, wystarczające do napisania recenzji.
No i po tych pięćdziesięciu godzinach rzec mogę tyle, że nie był to (w większości…) czas zmarnowany. Jak każdy porządny „isekai”, „Ni No Kuni” przenosi nas do fantastycznego świata pełnego magii, potworów i barwnych krain, które tylko czekają na to, żeby je zbadać. Gra jest ślicznie bajkowa, ma bardzo stylowy, elegancki interfejs i generalnie aż bije od niej tym przyjemnym, ciepłym, nieodmiennie przyciągającym nastrojem klasycznych filmów Disneya. A raczej powinienem powiedzieć – filmów studia Ghibli, które wszak nie na darmo brało udział w produkcji tej gry.
I tak mamy tu do czynienia i z typową leśną krainą, i z krainą pustynną, i zimową itd., które zwiedzamy najpierw właśnie „piechotą”, jak w tym starym żarcie, a później i po wodzie, i w powietrzu. Choć do samej mapy świata nie ma się co przyczepiać, na szczególną uwagę zasługują tutaj miasta, które przyjdzie nam w tych różnych krainach odwiedzić. Jest ich w tej grze kilka, a każde wprost piękne, przygotowane z dużą dbałością o szczegóły, bardzo dobrze oddające ogólny nastrój każdej z krain.
Świat, do którego przenosi nas „Ni No Kuni” zwiedza się zatem bardzo przyjemnie, nawet jeśli nie jest to mój ulubiony gatunek gry eksploracyjnej. Pod względem rozgrywki gra podąża, niestety, dawno już utartym szlakiem wytyczonym dekady temu przez „Pokemony”. Znowu zbieramy stworki, znowu mamy losowe walki na mapie świata i w przeróżnych lochach – chociaż przyznać trzeba, że tym razem przynajmniej widzimy wizualną reprezentację potworów, zanim te nas zaatakują.
Sama walka natomiast jest to raczej dziwna hybryda – ni to starcia w czasie rzeczywistym, ni pojedynki w turach. Zamiast zadawać każdy cios, dyktujemy na określony czas ogólne zachowanie kontrolowanej przez nas postaci. Dla mnie nie było to jakoś szczególnie przyjemne i nigdy się do tego tak do końca nie przyzwyczaiłem. Zwłaszcza upierdliwe były te chwile, kiedy musiałem bardzo szybko przyjąć postawę obronną, bo boss szykował jakiś uber-atak, a mój ludzik wymachiwał w tym czasie uparcie mieczem, bo nie zdążyłem na czas anulować rozkazu.
Generalnie upierdliwe jest też to, że jakoś od połowy gry prowadzimy drużynę składającą się z, uwaga, dwunastu (!) członków, co, jak możecie sobie łatwo wyobrazić, prowadzi do niepotrzebnego chaosu i przekombinowania. Generalnie moim zdaniem gra sporo by zyskała, gdyby usunąć z niej mechanikę zbierania stworków, przerobić walki na prowadzone stuprocentowo w czasie rzeczywistym i olać użeranie się z tak liczną drużyną. No, ale to tylko i wyłącznie kwestia moich preferencji.
Fabuła jest w gruncie rzeczy pretekstowa – wcielamy się w młodego chłopca szukającego w innym świecie swojej mamy – ale nie zmienia to faktu, że bardzo sympatyczna. W moim odczuciu nie odstaje w żadnym względzie od klasycznych opowieści dla dzieci znanych z filmów i bajek. Zadania poboczne są natomiast nierówne – część to przyjemne, proste opowiastki na marginesie głównej historii, niejednokrotnie związane z trywialnym, ale wciąż przyjemnym mechanizmem „zabierania” różnych fragmentów „serca” (ambicja, odwaga, miłość itp.) tym postaciom niezależnym, które mają ich w nadmiarze i „oddawania” ich tym, którym ich brakuje. Inne to proste polowania na potwory, a te najbardziej denerwujące wymagają od nas np. złapania jakiegoś określonego potwora.
Największym problemem „Ni No Kuni” jest jednak to, że jest w tej grze niestety parę takich miejsc, w których mamy do czynienia z nagłym, nieuzasadnionym skokiem w sile przeciwników (np. w określonym lochu koniecznym do ukończenia przygody), co w rezultacie prowadzi, a jakże, do mozolnego grindu. Może i znajdą się tacy, którzy będą tego typu rozgrywki bronić, ale jak dla mnie jest to jednoznaczny, bezdyskusyjny błąd w projekcie gry. Tak samo jest zresztą z kilkoma ostatnimi bossami – żeby je pokonać, musiałem się uciec do zmiany poziomu trudności na „łatwy”, czego zresztą nie żałuję, bo zaoszczędziłem w ten sposób tylko mój cenny czas.
„Ni No Kuni” to zatem gra w przeważającej większości dobra, która jednak ma niestety swoje słabe momenty, w których twórcy zaczynają nagle od nas wymagać grindu i innych głupot w stylu dokładnego śledzenia statystyk wrogów i naszych postaci. Nijak nie pasuje to do generalnej stylizacji gry rodem z filmu dla dzieci i tylko szkodzi temu, było nie było, sympatycznemu tytułowi.