autor: Luc
Testujemy wersję beta Battlefield: Hardline - największy skok na kasę w historii Battlefielda - Strona 2
Od premiery Battlefielda 4 nie minął jeszcze rok, a EA serwuje nam już kolejną odsłonę popularnej serii - tym razem w całkowicie nowej formule. Jak wygląda zabawa w policjantów i złodziei?
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Battlefield Hardline - wrażenia z kampanii dla jednego gracza
W zależności od tego, po której stronie się opowiemy w nowych trybach – policyjnego SWAT lub też złodziei – nasze główne zadania odrobinę się różnią. W Heist wybierając ścieżkę bezprawia, staramy się przede wszystkim przechwycić ładunek wypchany po brzegi amerykańskimi dolarami oraz przewieźć go do wyznaczonego punktu. Przeciwna strona z kolei robi wszystko, aby uniemożliwić bandytom dostanie się do sejfu lub też po prostu udaremnić im ucieczkę. W drugim dostępnym trybie cele obu zespołów są mocno zbliżone i wszystko, czego gra od nas wymaga to wykradanie (w przypadku policji nazywane jest to „zabezpieczaniem”) z przeciwnego sejfu odpowiednich sum gotówki i odnoszenie ich do specjalnej ciężarówki. Aby odrobinę zaostrzyć rywalizację, po środku mapy ustawiono także „neutralny” depozyt, do którego dostęp ma zarówno SWAT, jak i przestępcy. Pierwsza drużyna, która zdobędzie okrągłą sumę 5 milionów dolarów – wygrywa.
Wszystkie ręce do góry
Co ciekawe, nareszcie doczekamy się możliwości unieszkodliwiania przeciwników bez użycia broni. W naszym ekwipunku znajdzie się m.in. paralizator, który pozwoli obezwładnić wroga bez pojedynczego wystrzału! Z kolei przy pomocy pałki policyjnej na schwytanym przestępcy możemy przeprowadzać „przesłuchanie”, ujawniające na krótką chwilę pozycje wroga.
W obecnej wersji gry swoich sił spróbować możemy jedynie na jednej mapie – High Tension, rozgrywającej się w centrum miejskiej dżungli, pełnej wysokich wieżowców, mostów oraz niedokończonych budynków. W porównaniu do tego, do czego zdążyliśmy się przyzwyczaić w poprzednich Battlefieldach, teren potyczek wydaje się stosunkowo niewielki – ot, kilka skrzyżowanych przecznic oraz co najwyżej dwa lub trzy miejsca, w których skupia się większość walk. Twórcy zapowiadają wprawdzie, iż w finalnym produkcie, widoczne mapy będą zdecydowanie większe, ale na chwilę obecną jesteśmy zamknięci na tej mocno ograniczonej powierzchni. Z drugiej strony – nowe tryby obsługują na razie maksymalnie 32 graczy (docelowo będzie ich 64, przynajmniej w wersjach na PC i nowe konsole), więc nie mamy też poczucia „przeludnienia”.
Ci, którzy mimo wszystko nie mają ochoty przemierzać tych krótkich dystansów na piechotę, czeka jak zawsze bogato wyposażony park maszynowy. Choć większość pojazdów doskonale znamy z poprzednich części, na parkingu znajdziemy także kilka nowych – m.in. potężne, opancerzone SUVy czy też uliczne, dwukołowe ścigacze. Niestety póki co, szczególnie w przypadku sportowego motocykla, sterowanie oraz przypisana fizyka (a właściwie jej brak), pozostawiają sporo do życzenia. Oczywiście trudno od strzelanki oczekiwać symulacji rodem z wyścigowych torów, jednak pojazdy chwilami zbyt nienaturalnie odbijają się od przeszkód, a i wykonywanym skrętom daleko do realistycznych. Jakby tego było mało, nieomal na każdym kroku pojawiają się błędy w wyświetlaniu tekstur (często identyczne jak w Battlefield 4), choć na tym etapie można to jeszcze jakoś twórcom wybaczyć.