Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

Battlefield Hardline Recenzja gry

Recenzja gry 19 marca 2015, 15:56

autor: Luc

Recenzja gry Battlefield Hardline - wrażenia z kampanii dla jednego gracza

Odejście od wojskowej stylistyki na rzecz policyjnych starć to odważne posunięcie. Pierwszy test tego, czy nowa formuła z Battlefield Hardline ma szansę się sprawdzić, już za nami. Kampania to jednak jedynie rozgrzewka przed multiplayerem.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Tryb multiplayer stanowi główny motor napędowy każdej odsłony serii Battlefield, ale jego solidne przetestowanie wymaga mnóstwa czasu. Nie czujemy się jeszcze na siłach, żeby należycie ocenić ten aspekt rozgrywki w Hardline, dlatego do tematu wrócimy w niedalekiej przyszłości. Na razie serwujemy Wam wrażenia ze zmagań w kampanii dla jednego gracza. Aktualizacja tekstu i ostateczna nota pojawią się już wkrótce.

Seria Battlefield od zawsze kojarzyła się z jednym – typowo wojskowe klimaty, ciężki sprzęt i jeszcze cięższe pojazdy bojowe. Choć na przestrzeni lat zdarzały się pojedyncze wyjątki, kiedy to odchodzono od owych realiów (tu ukłon w stronę często pomijanego Battlefielda 2142), dominowała tematyka współczesnej wojny tudzież większych konfliktów minionych lat. Jednak gdy wszyscy spodziewali się dalszego podążania ową utartą ścieżką, okazało się, że tym razem wybrano jeszcze inną opcję. Postawienie na starcia policji i bandytów chyba dla wszystkich było sporym zaskoczeniem – w końcu jak połączyć miejskie porachunki z tym, co do tej pory oferował Battlefield? Zadaniem tym obarczono studio Visceral Games. Deweloperzy znani przede wszystkim z serii Dead Space głośno zapowiadali, że oprócz świetnego multiplayera w Hardline na graczy czeka równie dobra kampania. Ich dotychczasowe doświadczenie w tworzeniu całkiem intrygujących scenariuszy napawało optymizmem, podobnie jak zapowiedź utrzymania trybu dla jednego gracza w stylu znanym z najlepszych seriali kryminalnych. Efekt końcowy? Coś, czego jeszcze w tym cyklu nie widzieliśmy.

W imię zasad

Akcja Hardline została podzielona na dziesięć całkowicie odrębnych odcinków. Wszystkie spaja historia niejakiego Nicka Mendozy – policyjnego detektywa pochodzenia kubańskiego, który do tej pory wiódł intensywne, choć przewidywalne życie służbowe. Po raz pierwszy poznajemy go jednak w dość nietypowej sytuacji – skuty kajdankami siedzi właśnie w autobusie przewożącym go do stanowego więzienia. Aby lepiej zrozumieć, jak do tego doszło, chwilę później przenosimy się trzy lata wstecz, do jednej z akcji, na którą wysłano bohatera. Wydarzenia przyjmują niespodziewany obrót, kiedy wpadamy na trop przemytu narkotyków na sporą skalę. W karierze specjalnego detektywa podobne rzeczy są wprawdzie na porządku dziennym, ale tym razem sytuacja wydaje się wyjątkowo podejrzana – towar pochodzi bowiem ze źródła, o którym nikt wcześniej nie słyszał. Nickowi jako osobie, która wpadła na ten trop, zlecone zostaje przeprowadzenie dochodzenia w tej sprawie – razem z nową partnerką krok po kroku zbliżają się do odkrycia prawdy... ale po drodze okazuje się, że nowy szlak przerzutowy kokainy to ich najmniejsze zmartwienie. Skorumpowane gliny, intrygi i tajemnicze zniknięcia świadków to tylko niektóre z atrakcji, jakie czekają na nas podczas dalszej przygody.

Klimat, aczkolwiek całkowicie inny od tego, z czym mieliśmy do tej pory do czynienia w tej serii, szybko przypadł mi do gustu. Może to po prostu tęsknota za kolejną częścią cyklu SWAT, niemniej historię Mendozy i jego policyjnej krucjaty śledziłem z zainteresowaniem. Scenariusz nie jest przesadnie rozbudowany (ukończenie całości bez specjalnego pośpiechu zajęło mi około 67 godzin), na nominację do Oscara raczej nie zasługuje, ale został skonstruowany w przyzwoity sposób. Cóż, przynajmniej do połowy rozgrywki – później niestety tempo siada, a zaskakujące zwroty akcji ustępują miejsca jakimś absurdalnym rozwiązaniom, sztampowym dialogom i stereotypowym postaciom. Dopiero sama końcówka lekko mnie zaskoczyła, choć istotniejsze w niej jest to, że zostawia całą historię absolutnie otwartą – a to może zwiastować kontynuację przygód Nicka Mendozy.

Recenzja gry Battlefield: Hardline - pierwszy i ostatni napad marki?
Recenzja gry Battlefield: Hardline - pierwszy i ostatni napad marki?

Recenzja gry

Battlefield: Hardline to jedna z najtrudniejszych gier do ocenienia. Jak bowiem podejść do gry, która łączy w sobie sprzeczne rozwiązania. Dobre pomysły mieszają się tu z okropnościami na każdym kroku.

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.