Widzieliśmy Batman: Arkham Knight - mocne uderzenie Mrocznego Rycerza i Batmobilu na zwieńczenie serii - Strona 2
Studio Rocksteady żegna się z serią Arkham. Wszystko wskazuje na to, że zejdą ze sceny w wielkim stylu godnie wieńcząc swoje dzieło zapoczątkowane przez Batman: Arkham Asylum.
Batman ma oczywiście pełną kontrolę nad pojazdem, nawet gdy nie znajduje się w nim bezpośrednio. Wóz da się sprowadzić do pozycji Mrocznego Rycerza przyciskiem pada, możliwe jest również zdalne sterowanie samochodem za pośrednictwem jednego z nowych gadżetów. Gdy bohater siedzi za kółkiem, potrafi w dowolnym momencie wystrzelić się z kabiny i wykorzystać uzyskaną na ziemi prędkość do szybowania w powietrzu. Ostatnią z atrakcji są… specjalne finiszery, które stosujemy podczas walki, gdy czarne, metaliczne cacko stoi w pobliżu. Gra pozwala wykończyć przeciwników za pomocą działka ogłuszającego podczas tradycyjnych starć – wygląda to szalenie efektownie.
Cała reszta to Batman w klasycznym niemal wydaniu, z całkiem nieźle zapowiadającą się fabułą, sprawdzonym systemem walki i masą znajdziek, rozrzuconych po całym Gotham. Podczas pokazu podziwialiśmy jeden z początkowych etapów drugiego rozdziału, w którym zamaskowany heros starał się udaremnić plany Stracha na wróble, planującego detonację bomby z paraliżującym strachem gazem we wschodniej części miasta. O tym, że na brak wrażeń już na tym etapie gry nie będzie można narzekać, przekonała nas obecność tytułowego Rycerza Gotham, typka odzianego w bardzo fajnie prezentującą się zbroję, który za wszelką cenę starał się wyeliminować swojego rywala, choć – jak nietrudno się domyślić – niespecjalnie mu się to udawało.
Arkham Knight korzysta nie tylko z armii najemnych zbirów, którzy przez Batmana szybko sprowadzani są do parteru, ale również z mechanicznych pojazdów bojowych, z którymi walczymy za pomocą samochodu. Przyznam szczerze, że ten element podobał mi się na prezentacji najmniej – mam wrażenie, że dorzucono go odrobinę na siłę, tylko po to, by moc za kółkiem siać zniszczenie ze wspomnianego wcześniej arsenału. Owszem, potyczki na ulicach prezentują się bardzo widowiskowo, jednakże wrogowie zawsze stoją na przegranej pozycji i nie stanowią praktycznie żadnego zagrożenia. Miejmy nadzieję, że w późniejszej fazie gry pojawią się bardziej wymagający oponenci, bo na razie jest po prostu tak sobie.
Batman: Arkham Knight posiada oprawę wizualną na miarę 2014 roku, widać duży postęp w stosunku do poprzedników, przygotowywanych jeszcze z myślą o konsolach poprzedniej generacji. Podobają mi się różne efekty cząsteczkowe, świetnie prezentujący się deszcz i generalnie dość ponury klimat. Akcja gry tradycyjnie toczy się nocą – ma to niewątpliwie duży wpływ na utrzymanie takiej, a nie innej atmosfery. Samo demo było jeszcze dalekie od doskonałości pod względem technicznym, co sugeruje, że Brytyjczyków czeka sporo pracy. Gdy Batman zamknął się w jednym z pomieszczeń i sprowadził samochód, który miał załatwić czekających na niego żołnierzy, gra zaliczyła potworny spadek klatek animacji i w końcu się zawiesiła. Takie rzeczy się na targowych pokazach zdarzają się najlepszym, ale deweloperzy wyraźnie kręcili nosem i nie pomogła kiepska próba zamiany wpadki w żart.
Istniejąca już pięć lat seria Arkham zbliża się nieuchronnie do swojego końca, studio Rocksteady potrzebowało mnóstwo czasu, żeby z przytupem wykonać wieńczący przygody Mrocznego Rycerza finał. Choć wydane w ubiegłym roku Origins osłabiło nieco moją sympatię do całego cyklu, prezentacji Arkham Knight udało się ją podbudować. Gra nie straciła swojej tożsamości, wciąż cieszy solidnym ładunkiem akcji, cieszy również sporo mniejszych lub większych nowości. Jeśli dorzucimy do tego usprawnioną oprawę wizualną, warto uzbroić się w cierpliwość i poczekać na mocne uderzenie Batmana.
Krystian Smoszna | GRYOnline.pl