autor: Amadeusz Cyganek
Graliśmy w Killzone: Shadow Fall - exclusive na PS4 odchodzi od liniowości - Strona 2
Shadow Fall zapowiada się na kolejny świetny tytuł ekskluzywny na PlayStation 4. Twórcy proponują wiele ulepszeń znanej formuły, wprowadzając elementy otwartych misji oraz różne drogi prowadzące do celu.
Nieocenioną pomocą w eksploracji planszy i likwidowaniu przeciwników jest OWL – niewielki, acz szalenie inteligentny dron, dzięki któremu możemy sprawnie poruszać się pomiędzy kolejnymi punktami na planszy. Urządzenie posiada cztery moduły umiejętności, z których korzystamy za pomocą touchpada umieszczonego na kontrolerze do nowej konsoli Sony. W razie sytuacji kryzysowej OWL potrafi rozstawić pole siłowe skutecznie odbijające wiadra kul lecących w stronę naszej postaci – to również znakomita osłona, zza której da się prowadzić efektywny ogień zaporowy. Dron wyposażony jest także w zdolność zakłócania sygnału urządzeń wroga, co mocno dezorganizuje szyki Helghastów i pozwala na błyskawiczny atak frontalny, jak również wystrzeliwania lin służących szybkiemu przemieszczaniu się pomiędzy poszczególnymi częściami mapy. No i wreszcie OWL wspomaga nas w walce, atakując z powietrza i ostrzeliwując przeciwnika kanonadą z niepozornego działka. Warto jednak mieć na uwadze fakt, że wytrzymałość elektronicznego kompana również ma swoje granice – w momencie wyczerpania energii maszyna wraca do nas i staje się zdatna do użycia dopiero po ponownym naładowaniu. Nawiasem mówiąc, touchpad sprawdza się doskonale, jeśli chodzi o wydawanie rozkazów dronowi czy też wskazywanie kierunku, w którym ten powinien się udać. Panel dotykowy działa naprawdę sprawnie, a komendy okazują się intuicyjne i bardzo proste do wykonania.
Pod względem technicznym nowy Killzone zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Gęsto zalesiona mapka umiejscowiona na skalistym podłożu prezentuje się malowniczo, a liczne detale otoczenia dopełniają obrazu całości. Złego słowa nie sposób także powiedzieć o animacji wrogów oraz o ich sztucznej inteligencji – przeciwnicy zachowują się racjonalnie, działają ostrożnie i korzystają z naturalnych osłon, jak również błyskawicznie wszczynają alarm, gdy na swojej drodze zobaczą trupa jednego z kolegów z oddziału. Kapitalnie prezentuje się system dynamicznego oświetlenia – promienie słoneczne przebijające się przez gęstwinę drzew dają niezły efekt wizualny.
Nowy Killzone wydaje się być tym, czego konsola na start potrzebuje najbardziej – sequelem znanej serii, który może nie spowoduje rewolucji, ale stanie się godną i twórczą kontynuacją chlubnych tradycji poprzedniczek. Świetnym pomysłem jest wprowadzenie mechanicznego drona – niejednokrotnie ratował mnie z opresji i pozwalał na bezpieczne przenoszenie się pomiędzy kolejnymi lokacjami na mapie. Wojna Vektan z Helghastami chyba raczej nigdy się nie skończy, ale z drugiej strony – może to i dobrze? W sumie po co rezygnować ze schematu, który sprawdza się od lat i przynosi znakomite rezultaty. Killzone: Shadow Fall nie powinno zawieść oczekiwań nie tylko fanów tej sagi, ale i graczy wyglądających po prostu dynamicznej i wciągającej zabawy.
Amadeusz Cyganek | GRYOnline.pl