Testowaliśmy tryb multiplayer w grze XCOM: Enemy Unknown! - Strona 2
Na gamescomie mieliśmy okazję pobawić się trybem multiplayer w XCOM: Enemy Unknown. Okazał się on wartościowym dodatkiem, który wzbogaca całą grę i nie sprawia wrażenia doczepionego na siłę.
Przeczytaj recenzję Strzelając do E.T. – recenzja gry XCOM: Enemy Unknown
Mechanizmy rozgrywki w trybie multiplayer są praktycznie identyczne jak w bitwach w kampanii. Każda jednostka posiada te same cechy i umiejętności co podczas zabawy solo. Od tej zasady istnieje tylko jeden, za to istotny wyjątek – mamy ograniczony czas na wykonanie wszystkich ruchów. Rozwiązanie to wprowadzono po to, aby zapewnić odpowiednią dynamikę starć. Gra zaoferuje trzy tryby rozgrywki – w zwykłym dostaniemy 20 tysięcy punktów na dobór drużyny i trwające 120 sekund tury. Natomiast w przypadku starć rankinowych, będzie to odpowiednio – 10 tys. punktów i 90 sekund. Dla osób niedysponujących dużą ilością czasu przewidziano ostatni wariant – 7,5 tys. punktów i 45-sekundowe tury. Celem każdej strony jest po prostu wyeliminowanie wrogich jednostek.

W multi, tak samo jak w trybie solo, na mapach panuje mgła wojny, więc kluczową rolę odgrywa zwiad i bez niego trudno zaplanować dalsze posunięcia. Każda jednostka może wykonać podczas tury dwie akcje, a gra duży nacisk kładzie na korzystanie z właściwości otoczenia – bez zajmowania dobrych pozycji (najlepiej zlokalizowanych wyżej niż wróg) trudno o zwycięstwo, a ignorowanie ochrony, jaką zapewnia system osłon, szybko kończy się śmiercią. Taktyczną stronę starć dodatkowo wzbogaca fakt, że większość środowiska możemy zniszczyć. Inną godną uwagi opcją jest rozkaz Overwatch, który powoduje, że zamiast wykonywać jakąkolwiek akcję jednostka pozostaje w stałej gotowości. Dzięki temu ma szansę zaatakować w turze przeciwnika, gdy jeden z członków jego oddziału znajdzie się w zasięgu, co pozwala na organizowanie zasadzek.
Rozgrywki wieloosobowe w XCOM: Enemy Unknown dają masę frajdy i te kilkadziesiąt minut, na jakie mnie do nich dopuszczono, minęło błyskawicznie, mimo że dziennikarz z Australii, z którym przyszło mi walczyć, z początku z łatwością rozstawiał mnie po kątach. Mam jednak pewne obawy co do tego, czy tryb multiplayer utrzyma uwagę graczy na długo. Autorzy szykują do niego tylko pięć map, co nie jest szczególnie imponującą liczbą i nie wiadomo, czy zwiększą ją w przyszłości dodatki DLC. Słabo wyglądają też funkcje sieciowe. Brakuje jakichkolwiek mechanizmów rozwoju i opcji społecznościowych, a jedynym potwierdzeniem naszych osiągnięć jest pozycja w rankingu.

Z drugiej jednak strony nikt nie ukrywa, że multiplayer w XCOM: Enemy Unknown będzie jedynie przyjemnym bonusem. Niewątpliwie zapewni masę zabawy, ale jednocześnie sercem gry bezdyskusyjnie pozostanie tryb dla pojedynczego gracza. Każde studio posiada ograniczone moce przerobowe i Firaxis nie jest wyjątkiem od tej reguły. W sumie dobrze więc, że większość czasu poświęcono na opracowanie bogatej kampanii zamiast zbytnio rozbudowywać rozgrywki wieloosobowe. Mają one pełnić rolę jedynie smakowitego dodatku i po krótkiej sesji z grywalną wersją mogę stwierdzić, że wychodzi im to wyśmienicie.