Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Medal of Honor: Warfighter Publicystyka

Publicystyka 8 czerwca 2012, 11:51

autor: Amadeusz Cyganek

Multiplayer w Medal of Honor: Warfighter - gramy i GROMimy na E3 2012

W trybie multiplayer Medal of Honor: Warfighter dojdzie do kuriozalnej rywalizacji. Jako przedstawiciel np. polskiego GROM-u ruszymy do walki przeciwko żołnierzom z innych elitatnych formacji. Czy to się uda?

Tryb multiplayer w nadchodzącym Medal of Honor z pewnością nie spotkałby się w naszym kraju z aż tak dużym zainteresowaniem, gdyby nie fakt, że jedną z grywalnych jednostek dostępnych podczas sieciowych batalii będzie polski GROM. Trzeba przyznać, że możliwość kontrolowania rodzimych sił specjalnych w jednej z najbardziej znanych serii FPS-ów to niecodzienna perspektywa i choćby z tego powodu produkcja studia Danger Close spotkała się z zainteresowaniem wielu rodzimych graczy. Czas sprawdzić, czy polscy wojacy dzielnie radzą sobie z wrogami na zbombardowanych ulicach somalijskich miast.

Osią rozgrywki w trybie sieciowym Warfightera staną się pojedynki pomiędzy dwunastoma najlepszymi jednostkami z całego świata stworzonymi do zadań specjalnych. W wersji udostępnionej nam do testów znajdujemy sześć z nich – polska Grupa Reagowania Operacyjno-Manewrowego znalazła się w doborowym towarzystwie m. in. amerykańskich SEALs, kanadyjskiej Joint Task Force czy brytyjskiej SAS. Każda z dostępnych w grze jednostek będzie się wyróżniać od reszty oddziałów głównie stylem walki oraz arsenałem dostępnych broni. Nasza specsłużba to w nowym MoH-u najbardziej uniwersalna jednostka, potrafiąca poradzić sobie w każdych warunkach bojowych. Podstawową bronią używaną przez GROM podczas walki stanie się karabinek HK-416, a na jej wyposażeniu znajdzie się również wyrzutnia rakiet. Dodatkowo nasz przedstawiciel w razie potrzeby skorzysta z usług wsparcia lotniczego, jak również podłoży ładunek wybuchowy o sporej sile rażenia.

Bezpośrednio po krótkiej odprawie trafiamy do małego, nadmorskiego miasteczka totalnie zniszczonego wskutek walki służb specjalnych z tamtejszymi grupami terrorystycznymi. Zadaniem graczy, podzielonych na dwie sześcioosobowe grupki, było przejęcie kontroli nad trzema rozrzuconymi po planszy sektorami – ich centralne punkty zostały oznaczone za pomocą flag. Przedtem jednak zostaliśmy przerzuceni do ekranu wyboru klasy, której umiejętności sprawdzimy podczas zaciętego boju – jak zapewne się domyślacie, mój wybór padł na rodzimego szturmowca.

Projekt mapy, na której prowadziliśmy batalię, determinował dynamiczną rozgrywkę nastawioną na wymianę ognia na krótkich dystansach. Nadmorska lokacja była pełna małych, zniszczonych budynków, wąskich przejść i krótkich korytarzyków, w których niejednokrotnie dochodziło do zupełnie przypadkowych spotkań z przeciwnikiem w cztery oczy. Lubujący się w snajperskich pojedynkach gracze również znajdowali jednak sposobność do zaatakowania przeciwników z ukrycia, korzystając z małych pokoików umiejscowionych na piętrach zniszczonych budynków czy też lokalnej atrakcji turystycznej – nieczynnej latarni morskiej. Nie zabrakło również miejsca dla małego otwartego placu, stanowiącego główny punkt zapalny – to tam najczęściej krzyżowały się drogi dwóch wrogich sobie grup. Pomimo niezbyt wielkiego rozmiaru planszy, różnorodność zabudowania i przemyślane rozplanowanie przestrzeni gwarantowało, że każda z dostępnych klas odnalazła się na polu walki.

Zdecydowanie najciekawszą możliwością, znacznie wpływającą na charakter prowadzonych operacji, jest moduł o nazwie Fire Teams, nagradzający sprawną współpracę pomiędzy dwójką zaprzyjaźnionych graczy. Zgodna gra w duecie przynosi masę korzyści – partner z zespołu w krytycznym momencie może podzielić się z nami życiową energią lub też swoimi zapasami amunicji. Każda udana akcja naszego współgracza znajduje również odzwierciedlenie w ilości zdobywanych punktów doświadczenia – otrzymujemy je za każdą kolejną ofiarę drugiego z żołnierzy, skuteczną osłonę podczas przeprowadzania szturmu czy też asystę przy likwidowaniu wrogów. Gra dodatkowo nagradza wykonanie szybkiej i skutecznej zemsty na śmierć poniesioną przez partnera. Współpraca pomiędzy dwójką świetnie wyszkolonych oficerów znajduje swoje potwierdzenie podczas próby respawnu – w każdej chwili możemy odrodzić się za plecami naszego kompana, otrzymując kilka sekund na spokojny powrót do walki.

Umiejętności bojowe polskiego szturmowca sprawiają, że w bezpośredniej potyczce na przestrzeni kilku metrów nasz wojak działa naprawdę bardzo sprawnie – trzeba także przyznać, że żołnierz GROM-u nie ma sobie równych jeśli chodzi o błyskawiczną walkę wręcz: jeden precyzyjny cios kolbą karabinu wystarczał do zlikwidowania przeciwnika, co, sądząc po poczynaniach innych graczy, w przypadku reszty klas wcale nie jest takie oczywiste. Z racji charakterystyki i osiągów posiadanego karabinu próby eliminowania wrogów z dalszej odległości rzadko kończyły się powodzeniem, choć precyzyjny headshot, rzecz jasna, skutecznie wieńczył wojenne podchody. Niestety, niejednokrotnie zdarzało się, że do zabicia przeciwnika nie wystarczało nawet wykorzystanie całego magazynka – takie sytuacje należały jednak do rzadkości, a, jak wytłumaczył mi jeden z twórców, związane były one głównie z błędami w kodzie gry lub nie do końca precyzyjnym zbalansowaniem rozgrywki. Do premiery nowej odsłony serii Medal of Honor pozostało jeszcze kilka miesięcy co pozwala sądzić, że wszelkie problemy w mechanice trybu multiplayer zostaną wyeliminowane.

Silnik Frostbite 2, znany chociażby z wydanego w październiku ubiegłego roku trzeciego Battlefielda, gwarantuje wysoką jakość oprawy wizualnej również podczas prowadzenia rozgrywek w sieci. Teren naszych działań zmienia się pod ostrzałem, choć poziom destrukcji nie robi aż tak wielkiego wrażenia jak w przypadku wieloosobowych batalii znanych z produkcji studia DICE. Nie da się jednak ukryć, że twórcy robią naprawdę dobry użytek z potężnej technologii, jaką niewątpliwie dysponują. Twórcy nie chcą na razie ujawniać finalnego zestawu trybów rozgrywki dostępnych w module sieciowych potyczek – więcej informacji na temat dostaniemy zapewne w przeciągu najbliższych tygodni.

Muszę przyznać, że kilkanaście minut spędzonych na eksterminacji wrogów w MoH: Warfighter upłynęło pod znakiem bardzo efektownej i dynamicznej rozgrywki. Nie sposób nie docenić zalet systemu Fire Teams wymagającego od nas zgodnego działania w drużynie i zdecydowanie premiującego owocną kooperację pomiędzy dwójką graczy. Indywidualne umiejętności każdej z dostępnych jednostek sprawiają, że działania na polu walki nie zostaną sprowadzone tylko i wyłącznie do ciągłego naciskania spustu, lecz zmuszą graczy do wykorzystania specjalnych taktyk oraz wsparcia powietrznego. Multiplayer w nowej produkcji zapowiada się bardzo soczyście, a dodatkowy wabik w postaci grywalnego polskiego oddziału sprawia, że rozgrywki sieciowe w nowym MoH-u z pewnością przykują uwagę rodzimych graczy i zapewnią długie godziny dynamicznej zabawy.

Medal of Honor: Warfighter

Medal of Honor: Warfighter