Pierwsze spojrzenie na Borderlands 2 - gamescom 2011

Borderlands 2 to gra, której nazwę chciałoby się zapisać dużymi literami. Z prostej przyczyny – jej prezentacja na gamescomie była fenomenalna i zadowoliła chyba wszystkich malkontentów.

Szymon Liebert

W 2009 roku przyjechałem na gamescom i błagałem dziennikarzy, żeby zainteresowali się naszą grą – tak Steve Gibson ze studia Gearbox Software rozpoczął pokaz swego dzieła – tłumaczyłem, że jeśli tego nie zrobią, to będziemy żyć w świecie odtwórczych sequeli. A teraz sami tworzymy sequel – spuentował żart producent.

Borderlands 2 to gra, której nazwę chciałoby się zapisać dużymi literami. Z prostej przyczyny – prezentacja była fenomenalna i zadowoliła chyba wszystkich malkontentów.

Druga odsłona serii została szerzej przedstawiona właśnie na niemieckich targach, bo – zdaniem Steve’a – to one pomogły swego czasu wypromować markę. Niezwykle cenną dla studia Gearbox, bowiem otworzyła mu drogę do pierwszej ligi i może przyczynić się do odbudowania jego wizerunku po średnim Duke Nukem Forever. Ludzie nie lubią sequeli – przyznał Gibson – zwykle są one skokiem na kasę. W Borderlands 2 dostaniemy pełnoprawną kontynuację, w której praktycznie każdy element gry ulegnie modyfikacji – od walki przez lokacje aż po questy. Trudno było się z tym nie zgodzić, kiedy zobaczyliśmy grę w akcji.

W trakcie prezentacji twórcy pokazali przebieg misji A Dam Fine Rescue, w której nowy bohater – Salvador – rusza na ratunek znajomemu. Postać podpadła organizacji Hyperion i jej szefowi – Handsome Jackowi. „Przystojny” ukrywa się w swojej bazie zbudowanej w okolicy ogromnej tamy. Przeprawa rozpoczęła się na mroźnych terenach Marrowfield, pokrytych śniegiem i skutych lodem. Przemierzając arktyczną tundrę, heros trafił na nową bestię – Bullymonga, czyli czworonożne, niezwykle ruchliwe zwierzę.

Przeciwnicy w „dwójce” zaskoczą nas zmienionymi zachowaniami i stanami. Bullymong przeczesywał okolicę w poszukiwaniu przedmiotów i gdy tylko znalazł cięższy obiekt, np. wrak samochodu, rzucał nim w postać gracza. Potwór próbował też dostać się na wzgórze powyżej Salvadora, aby skoczyć na niego z góry. W innych sytuacjach po prostu atakował z bliska. Maruder spotkany w drodze do tamy został ogłuszony celnym strzałem i na chwilę zachwiał się na nogach. Ranni wrogowie będą kuśtykać, szukać schronienia i uciekać. Zależnie od sytuacji zmienią taktykę – wskoczą za nami nawet na dach, jeśli będzie trzeba. Dobrze znani Psycho (szarżujący na przeciwnika z maczugą) nauczyli się za to błyskawicznych uników.

Na szczęście nowa broń, stworzona przez firmę Tediore, nieźle sprawdzała się w akcji. Te plastikowe tandetne zabawki mają pewną nietypową cechę – są jednorazowe i... wybuchowe. W każdym momencie można odrzucić je w kierunku wroga i doprowadzić do eksplozji. Najlepsze jest to, że zniszczona spluwa regeneruje się natychmiast w ręce postaci. O różnych producentach broni można już było poczytać w sieci. Twórcy zwrócili uwagę między innymi na arsenał bandytów (z ogromnymi magazynkami) oraz potężne miniguny Vladova.

Podróż do tamy skróciło wykorzystanie pojazdu – zamiast jeepa znanego z poprzedniej części zobaczyliśmy mocniej opancerzoną furgonetkę z napędem na cztery koła. Orientację w terenie ułatwiał radar umieszczony w prawym górnym rogu (aż dziw, że zabrakło go w „jedynce”!). Podczas przejażdżki można było dostrzec zmiany, jakie zaszły w otoczeniu. Po pierwsze – silnik fizyki i animacji został podrasowany, więc nie będziemy blokować się na małych elementach i przejedziemy po zwłokach przeciwników. Po drugie – Pandora stanie się znacznie żywsza. W tle dało się zauważyć mnóstwo animowanych obiektów – dymiące kominy, fabryki, chorągiewki powiewające na wietrze czy powoli opadające płatki śniegu, które zostawiały na ekranie krótkotrwałe ślady. Wszystko to prezentowało się niezwykle ostro i wyraziście.

Borderlands 2

Borderlands 2

PC PlayStation Xbox

Data wydania: 18 września 2012

Informacje o Grze
8.1

GRYOnline

8.2

Gracze

8.9

Steam

8.6

OpenCritic

OCEŃ
Oceny

Prawdziwe szaleństwo zaczęło się później, kiedy Salvador dotarł do tamy i trafił na przedstawicieli frakcji Bloodshot, Na drugim końcu jej obozowiska otworzył się wielki most zwodzony, a na plac przed nim wyskoczył niejaki Nomad Torturer. Gigant ten był wyposażony w tarczę z przytwierdzonym do niej małym Psycho. Po uwolnieniu malca (wystarczyło strzelić w liny), dwójka stoczyła ze sobą przezabawną walką. Na końcu kat i tak rozpłatał mniejszego kolegę, ale ta niespodziewana dywersja pozwoliła zadać olbrzymowi trochę obrażeń. W tej walce trzeba będzie omijać tarczę przeciwnika na wszelkie możliwe sposoby i używać wszystkich umiejętności bohatera. No właśnie, kim tak naprawdę jest Salvador?

Potężny osiłek reprezentuje klasę Gunzerkera, czyli następcy Berserkera. Bohater może korzystać z dwóch typów broni i ogólnie specjalizuje się w różnych atakach z karabinów oraz pistoletów. Deweloper postanowił przydzielić każdemu z trzech drzewek rozwoju postaci osobny ekran. W nowym systemie nie zabraknie pomniejszych ulepszeń (np. zwiększających szybkostrzelność) oraz zdolności wpływających w znacznym stopniu na możliwości gracza.

W finalnej i zdecydowanie najbardziej spektakularnej części dema przenieśliśmy się na wspomnianą tamę, gdzie przyłączyła się do nas Maya. Kobieta jest odpowiednikiem klasy Siren z „jedynki” i podobno otrzyma zestaw zupełnie nowych zdolności.

Na tamie bohater trafił na swojego uwięzionego przyjaciela. Okazało się, że jest nim Roland, jeden z bohaterów pierwowzoru, który przetrzymywany jest w celi zabezpieczonej przez pole siłowe i przytwierdzonej do ruchomego robota W4R-D3N, stworzonego przez korporację Hyperion. Podążając za nim, Salvador miał okazję zmierzyć się z górniczymi maszynami korporacji przerobionymi na jednostki bojowe. Lekcja wyniesiona z Terminatora nauczyła nas, że roboty nigdy nie ustępują. Tak jest i w tym przypadku – mechaniczni przeciwnicy próbują czołgać się do celu i kontynuować walkę. Oprócz nich zobaczyliśmy też dość standardowych przeciwników-samobójców, podbiegających do gracza i wybuchających.

W pewnym momencie sytuacja przybrała nieoczekiwany obrót – W4R przyzwał posiłki z... księżyca. Z satelity orbitującej nad planetą rozpoczął się zrzut kapsuł z kolejnymi robotami. Dzięki temu poznaliśmy nowe typy pomiotów Hyperionu, w tym małe latające drony leczące. Te sprytne urządzenia mogą naprawiać sprzymierzeńców (a nawet odtwarzać ich kończyny) oraz atakować zza mocnej tarczy magnetycznej. Walka z coraz większymi maszynami wspieranymi przez tak zmyślne urządzenia będzie zapewne niezłym wyzwaniem.

Steve przyznał, że pod wieloma względami co-op w Borderlands był frustrujący, ale teraz to się zmieni. Do zabawy dołączymy szybciej i będziemy mogli grać wspólnie bez obawy o różnice w poziomach czy postępach fabularnych.

Gearbox nie byłoby sobą, gdyby nie zamknęło pokazu w widowiskowy sposób. Na koniec zaserwowano nam scenę, w której W4R konstruuje z niczego olbrzymiego robota, który z impetem uderzył w Salvadora i zrzucił go z tamy. Lecąc w dół obok malowniczych wodospadów, bohater pokazał swojemu przeciwnikowi dwa sugestywne znaki, wykonane za pomocą środkowych palców obu rąk. Prezentacja zaczęła się i skończyła zabawnie. Pod tą humorystyczną otoczką kryje się naprawdę obiecująca produkcja, która już teraz robi olbrzymie wrażenie. Nawet na osobach, którym pierwowzór nie przypadł do gustu.

Szymon „Hed” Liebert

Podobało się?

0

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl