Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 29 lipca 2011, 13:07

autor: Konrad Kruk

Wyścig z czasem w Need for Speed: The Run

Jeszcze do końca nie ostygły silniki demonów prędkości w Shift 2: Unleashed, a Electronic Arts na jesień tego roku zapowiedziało kolejną odsłonę swojej słynnej serii.

Jeszcze do końca nie ostygły silniki demonów prędkości w Shift 2: Unleashed, a Electronic Arts na jesień tego roku zapowiedziało kolejną odsłonę swojej słynnej serii. Tym razem produkt będzie nosić tytuł The Run, co już w dość wymowny sposób zdradza, z czym fani wirtualnych czterech kółek mają mieć do czynienia.

Tłem fabularnym w The Run będzie wielki wyścig, mający swój początek przy moście Golden Gate w San Francisco, a metę w sąsiedztwie Empire State Building w Nowym Jorku. Nie da się ukryć, że twórcy tym razem poszli na całość, bo jakby nie patrzeć, odległość dzieląca oba miasta to w rzeczywistości ponad 4500 kilometrów, a trasa przecina m.in. stany Kalifornia, Newada, Kolorado czy Illinois. Słowem The Run zabierze gracza w niezwykle emocjonującą podróż „w poprzek” całych Stanów Zjednoczonych, od Pacyfiku aż po Atlantyk. Zresztą często powtarzaną przez twórców kwestią, mającą wyróżniać ich najnowsze dzieło spośród wszystkich tytułów cyklu, jest właśnie niespotykany wcześniej ogrom tras, w tym ich kilometraż oraz bogaty repertuar zmieniających się warunków geograficznych i pogodowych. Będzie nam dane zasmakować pustynnego piachu, ośnieżonych górskich tras, widoku farm, wielkich amerykańskich aglomeracji miejskich, a to wszystko w akompaniamencie opadów deszczu, śniegu, gęstej mgły czy wyładowań atmosferycznych. Takich cudów żaden Need for Speed jeszcze nie pokazał, a to dopiero przedsmak zapowiadanych innowacji. Dodatkowo postęp w naszej karierze będzie skrzętnie zapisywany za pośrednictwem Autologa.

Tytuł napędza silnik Frostbite 2, ten sam, na którym równocześnie tworzony jest Battlefield 3 – produkcja masakrująca dotychczasowe doznania graczy w kontekście prezentowanej fizyki oraz oprawy wizualnej. Od dłuższego czasu krąży po sieci film ilustrujący rozgrywkę w The Run, a widać na nim miasto Chicago w nocy, którego serce, niczym bożonarodzeniowa choinka, żarzy się ulicznymi światłami, neonami i refleksami, zaś nasze wypasione Shelby GT 500 Super Snake mknie przy wtórze fajerwerków graficznych i nagle... stop! W tym miejscu należy się zatrzymać, gdyż oto przed oczami odbiorcy swój festiwal rozpoczyna cała sekwencja scenek, które w interesującej nas serii otwierają przed graczem zupełnie nowy wymiar zabawy.

Otóż studio Black Box, tworząc The Run, postanowiło urozmaicić dotychczasową konwencję cyklu, aplikując rozgrywce zdominowanej przez elementy związane stricte z prowadzeniem samochodu coś zupełnie nieoczekiwanego – możliwość opuszczenia auta. Gracz wskoczy w buty niejakiego Jacka, który poza wyciskaniem siódmych potów z prowadzonych wozów, jest również zdolny do biegania, skakania, a nawet obezwładniania przeciwników, tj. gliniarzy, gołymi rękoma. Słowem pościgi, nie tylko te z udziałem pojazdów, teraz mają okazać się czymś więcej niż jedynie dodatkową atrakcją. Piesze wędrówki wpłyną na zmagania, staną się segmentem mającym niebagatelny wpływ na fabułę. Wszak w The Run cała zabawa polega na dotarciu do mety, a to, czy gracz dokona tego, siedząc za kierownicą Mazdy, czy na własnych nogach, to rzecz drugorzędna.

Dodatkowo wspomniane wyżej elementy zręcznościowe zostaną pokazane w dramatycznej i adrenalinogennej oprawie. Chociażby ucieczka po dachu budynku przed ostrzałem policyjnego śmigłowca czy próba wydostania się z samochodu, który w wyniku dachowania wylądował na torowisku wprost przed nadjeżdżającym pociągiem – to tylko niektóre z atrakcji, jakie twórcy The Run przygotowali dla graczy. Niestety, ta efektowność będzie mieć swoją cenę. Prawda bowiem jest taka, że wszystkie tego typu wstawki mają być jedynie quick time eventami, gdzie udział gracza zupełnie zmarginalizowany i sprowadzony do wciskania w odpowiednim momencie danego klawisza czy guzika na padzie. Niby więc jest to nowość, a jednak czuć spory niedosyt, bo co z tego, że dynamika wyłazi z ekranu, skoro samo sterowanie bohaterem poza autem nie będzie w żaden sposób angażujące.

Dodatkowo Elektronicy niejednokrotnie zaznaczali, że w tej części serii walka z czasem okaże się lejtmotywem, elementem stymulującym bynajmniej nie do zwiedzania okolicy, ale do jak najszybszego wydostania się z tarapatów, w jakie wpakował się Jack, grając stróżom prawa na nosie. Co ciekawe – wzrastające napięcie i akcja rozgrywki mają być wprost proporcjonalne do zapadania zmroku. Innymi słowy za dnia będziemy jechać bardziej na luzie – nocą zaś na pełnych obrotach.

Skoro już mowa o czterech kółkach, to wiadomo, że na trasie na pewno zobaczymy Audi R8, BMW M3 GTS, BMW E30 Sport Evolution, Forda Shelby GT 500 Super Snake, Mazdę MX-5, McLarena MP4-12C, Nissana Fairlady 240 ZG oraz Porsche 911 GT2. Twórcy zapowiedzieli, że repertuar dostępnych wozów ma być bogaty, a dodatkowo podzielony na doskonale znane kategorie: aut klasycznych, egzotycznych i tzw. muscle cary. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Jak twierdzi Todd Morin, człowiek odpowiedzialny za fizykę w grze, najnowsza odsłona serii Need for Speed „ma być czymś pomiędzy Shiftem a Hot Pursuit”. Innymi słowy – akcenty związane z prowadzeniem samochodu zostaną rozłożone w sposób dość komfortowy i przyjazny dla każdego. Poza tym takie elementy jak zawieszenie, ogumienie, turbo, ABS czy kontrola trakcji, zdaniem Morina, mają mieć olbrzymi wpływ na wygodę i styl jazdy, a poddawane dodatkowo drobiazgowej modyfikacji determinować zachowanie się auta na drodze. Jeśli wierzyć zapowiedziom producenta, w The Run zobaczymy setki możliwych ustawień parametrów naszego wozu. Również nie bez znaczenia dla zachowania się pojazdów będzie podłoże – auto wpadające na grząską czy sypką nawierzchnię przy zwiększonych obrotach silnika zacznie „tańczyć” lub boksować. Analogicznie w warunkach zimowych – nieubity śnieg skutecznie spowolni nasz rajd, lód natomiast zagwarantuje kiepską przyczepność.

Brzmi ciekawie, jednak tego typu atrakcje są doskonale znane, choćby dzięki serii Dirt. Fizyka zastosowana w The Run, poza odrębnym dla każdego auta modelem zniszczeń (wgniecenia w karoserii czy odpadająca maska), ma mieć również wpływ na eksploatację poszczególnych elementów naszego wozu w zależności od stylu jazdy. Zbyt częste skoki nadwyrężą zawieszenie, a w konsekwencji mogą doprowadzić nawet do roztrzaskania się auta. To również żadna nowość – takie elementy pokazał z kolei Grid. „Ma być bardziej realistycznie, jednak wciąż będziemy mieć do czynienia z jazdą zręcznościową”– podsumowuje Todd Morin.

Tak czy inaczej – wrażenia i relacje graczy, którzy mieli okazję usiąść za kółkiem w The Run, między innymi na targach E3, są bardzo pozytywne. Mimo wprowadzenia do rozgrywki elementów z pozoru innowacyjnych oraz nieco kontrowersyjnych w odbiorze sekwencji QTE najnowszy Need for Speed zapowiada się obiecująco i atrakcyjnie. Premiera już 15 listopada.

Konrad „Ferrou” Kruk

Need for Speed: The Run

Need for Speed: The Run