BioShock: Infinite - E3 2011 - Strona 2
Żadnej grze nie udało się wywrzeć na mnie tak dużego wrażenia, jak właśnie nowemu BioShockowi. Była to bezsprzecznie najlepsza prezentacja na zakończonych kilka dni temu targach w Los Angeles.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry BioShock: Infinite - warto było czekać!
Źródłem nadnaturalnych mocy jest też sama Elizabeth. Booker może zaprząc dziewczynę do pomocy w walce, sugerując jej wykorzystanie magicznych zdolności. Kobieta na życzenie potrafi zmaterializować jakiś duży obiekt, stanowiący doskonałą osłonę czy też bezpośrednio zaatakować rywali. To gracz decyduje, którą umiejętność chce w danym momencie zastosować, a że wydawanie komend towarzyszce odbywa się szybko i sprawnie, rozgrywka przebiega niezwykle płynnie.

Nie to jednak zaważyło na tym, że zebrani na prezentacji widzowie oglądali przedstawienie z szczękami wbitymi w parkiet. Największe wrażenie budziła łatwość, z jaką bohater poruszał się po podniebnym mieście. Wolność nieznana z poprzednich BioShocków gra tu pierwsze skrzypce – DeWitt może nie tylko biegać po kolejnych lokacjach, ale i swobodnie przemieszczać się pomiędzy nimi za pomocą sieci specjalnych rusztowań, będących de facto połączonymi ze sobą szynami. Nasz śmiałek wykorzystywał te ostatnie, by wydostać się z obławy, by móc zaatakować wrogów z wyżej położonych miejsc, by wreszcie zmusić przeciwników do wszczęcia pościgu, bo ci, podobnie jak sam Booker, również mają na wyposażeniu haki umożliwiające podniebne przejażdżki. Najbardziej efektowne sceny podziwialiśmy, gdy detektyw próbował dostać się na latający wokół Columbii sterowiec. Prowadzący prezentację zdrowo się nakombinował, żeby zbliżyć się do zeppelina – musiał m.in. ominąć przesuwające się po szynach kontenery. Cała rozgrywka była piekielnie dynamiczna i zadziwiała dużym poziomem swobody. Po pokazie dały się słyszeć glosy, że wszystko było po prostu doskonale wyreżyserowaną sekwencją, ale nie chce mi się wierzyć, żeby zostało to zaprogramowane. Pewne jest jedno – jeśli tak będzie przedstawiać się walka w Columbii, to będziecie ją prowadzić z pozycji kolan. Jest po prostu tak dobra.
Po tym emocjonującym fragmencie nadszedł czas na wielki finał. Znów pojawił się Songbird, ale tym razem nie odpuścił głównemu bohaterowi – pochwycił go w szpony i wleciawszy do ogromnej budowli, przygotowywał się do zadania ostatecznego ciosu. Od śmierci Bookera uratowała Elizabeth, która zgodziła się wrócić pod opiekę stwora. Detektyw ocalał, ale nie mógł być zadowolony z sytuacji – jego podopieczna wymsknęła mu się z rąk. Mężczyzna podniósł się i ruszył w pościg, ale co zdarzyło się dalej, tego już nie wiemy, bo prezentacja została zakończona. Na sali zaległa cisza, dopiero po chwili otrząsnęliśmy się z szoku – to była absolutna miazga.

Nie będzie żadnej przesady w stwierdzeniu, że było to najlepiej wykorzystane pół godziny na targach E3. Oglądać ten produkt w akcji to niewyobrażalna wręcz przyjemność – nie mogę się wprost doczekać, by samemu spróbować swoich sił w BioShock: Infinite. W sierpniu wydawało mi się, że planowany termin premiery (2012 rok) jest zbyt odległy, by nowy produkt firmy Irrational Games mógł odnieść jakikolwiek sukces. Teraz myślę zupełnie odwrotnie. To będzie najlepszy BioShock w historii. Trzymam kciuki.
Krystian „U.V. Impaler” Smoszna