autor: Łukasz Malik
Dragon Age II - już graliśmy! - Strona 2
Od momentu zapowiedzi Dragon Age II budzi sporo kontrowersji. Jak prezentują się wpowadzone przez BioWare zmiany w stosunku do Początku i Przebudzenia?
Przeczytaj recenzję Dragon Age II - recenzja gry
Duże zmiany zaszły w sposobie narracji – jest więcej filmików przerywnikowych, są one lepiej wyreżyserowane, a modele postaci dużo bardziej szczegółowe. Dopracowano ich mimikę, więc zbliżenia i dialogi wypadają zdecydowanie lepiej niż w „jedynce”. W Dragon Age II zastosowano ciekawy zabieg, mianowicie historię poznajemy jako opowieść dwóch tajemniczych postaci, które sprzeczają się ze sobą o wersję wydarzeń. Tutaj ujawnią swój wpływ decyzje, które gracz podejmie w trakcie rozgrywki oraz które podjął w Początku i Przebudzeniu – mianowicie do Dragon Age II będzie można zaimportować zapisy stanu gry. Wybory te będą miały swoje odbicie w „dwójce”. Z racji, że gramy Hawke – nowym, predefiniowanym bohaterem, nie będziemy mogli wykorzystać postaci z pierwszej części. Choć wielu fanom decyzja o braku opcji tworzenia własnego herosa nie przypadła do gustu, to ja jestem dobrej myśli. Miejmy nadzieję, że Hawke będzie wyrazistym i charyzmatycznym bohaterem, z interesującą historią.

Rozgrywka zaczyna się od ostrej sieczki, pokonujemy zastęp Hurloków, wielkiego Ogra, by i tak na koniec otoczyło nas... jeszcze więcej Hurloków, którzy zostają usmażeni przez wielkiego smoka. Potem dowiadujemy się, że to wszystko bujda na resorach i faktyczny przebieg tego zdarzenia jest zupełnie inny. Oto wraz z matką i rodzeństwem uciekamy ze znanej z „jedynki” wioski Lothering, która jako jedna z pierwszych osad uległa zniszczeniu przez Plagę. Dziarsko przedzieramy się przez Hurloków i Ogra. Gdy do akcji wkracza Flemeth – matka Morrigan – robi się ciekawie. Wygląda na to, że rola wiedźmy w fabule będzie znacząca. Szkoda tylko, że właśnie wtedy kończy się demo i nie dane mi jest zobaczyć położonego na gigantycznym klifie miasta Kirkwall.
System dialogów przypomina ten użyty w Mass Effect – z kołowego menu wybieramy tylko ogólny zarys wypowiedzi, szkoda, bo już teraz wszystkie dialogi wydają się być wyraźnie podzielone na te o pozytywnym i negatywnym zabarwieniu (symbolizuje to nawet kolor ikony). Miejmy nadzieję, że w pełnej wersji gry nie zabraknie poważniejszych moralnych dylematów.
Oprawa graficzna to również krok w inną stronę, o ile postacie wyglądają zdecydowanie lepiej niż w pierwszej części, to otoczenie nie zachwyca szczegółowością. Zupełnie, jakby ktoś chciał iść w stronę cell shadingu, ale nie do końca miał odwagę zdecydować się na oprawę, jaką mogliśmy oglądać ostatnio np. w Borderlands. Duża w tym wina pokazywanego fragmentu, który ograniczał się do bezkresnych brązowych pustkowi – praktycznie zero roślinności, budynków czy jakichkolwiek innych obiektów.
Od momentu zapowiedzi Dragon Age II budzi sporo kontrowersji, BioWare praktycznie wyrzuciło do kosza rozwiązania znane z „jedynki” i zastąpiło je nowymi. Wszystko byłoby w porządku, gdyby Kanadyjczycy pokazali, czemu te zmiany mają służyć i że w kontynuacji nie zabraknie interesujących questów, ciekawych postaci i wciągającej fabuły – na razie te trzy najważniejsze w każdej grze RPG elementy pozostają wielką niewiadomą. W tym momencie radzę jednak nie wyciągać pochopnych wniosków, pokazy wczesnych wersji lubią płatać figle. W zapowiedziach z GC 2008 Risen wyglądał na gniota, którego Arcania miała zjeść na śniadanie – efekt końcowy znacie. Ja po Mass Effect 2 daje BioWare spory kredyt zaufania, niemniej wielka szkoda, że nadzieje te muszę opierać na obietnicach, a nie na prezentowanym materiale.
Łukasz „Verminus” Malik